
To, że prawica żyje we własnym świecie już nikogo nie dziwi. Jednak przejawy tak jaskrawego odklejenia od rzeczywistości jak obwoływanie Andrzeja Dudy prezydentem-elektem to novum. Publicyści z mediów związanych z PiS popadają w hurraoptymizm, którego nie podzielają nawet sztabowcy kandydata PiS na prezydenta.
Starcie Platformy z PiS odbędzie się także w wyborach prezydenckich, zderzą się wyraziści kandydaci, a II tura jest pewna i kampania już trochę toczy się w drugiej turze. Andrzej Duda dokonał detronizacji Bronisława Komorowskiego - to już są wybory, a nie „przyjęcie”, że pan prezydent zostaje na drugą kadencję. Czytaj więcej
Oczywiście otoczenie Bronisława Komorowskiego również zbyt wcześnie koronuje swojego szefa. Ale rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością jest tutaj znacznie mniejszy. Bo ostatni sondaż IPSOS daje urzędującemu prezydentowi 49,7 proc. głosów - dystans do magicznej bariery 50 proc. to błąd statystyczny. W tym samym sondażu Duda ma 28 procent.
W takich warunkach normalne było to, że uśpiony Komorowski tracił, a aktywny Duda zyskiwał. Jednak już pierwsze dni kampanii Komorowskiego "na poważnie" pokazują, że dla PiS zaczęły się schody. Bo prezydent przyciąga znacznie większą uwagę mediów niż kandydat PiS. Obaj panowie nie są wulkanami charyzmy, ale Komorowski ma chociaż swoje wpadki. "Nie ważne jak mówią, ważne, żeby nie przekręcali nazwiska".
Tak samo tekst o kampanii Andrzeja Dudy nie przyznaje mu miejsca w Belwederze. Kamila Baranowska oczywiście chwali pierwszy etap kampanii kandydata PiS. Ale nawet wypowiadający się w tekście rzecznik PiS Marcin Mastalerek studzi emocje.
Mamy świadomość, że to dopiero początek, nie ma u nas nadmiernej ekscytacji, wbrew temu, co sądzą niektórzy. Konwencja była ważna, ale najważniejsze są tak naprawdę ostatnie dwa–trzy tygodnie kampanii i do nich się już przygotowujemy.
To rozsądne podejście, bo każdy sztab musi wyważyć swoje oczekiwania między brakiem nadziei a hurraoptymizmem. Musi dawać perspektywy wygranej, ale też zastrzegać, że nic nie jest darowane, że trzeba o wygraną walczyć. Dlatego takie głosy, jak ten Wojciecha Jasińskiego są odosobnione wśród polityków PiS. – Jestem przekonany, że Andrzej Duda wygra te wybory! – obwieszcza były minister skarbu. Równie odważne (i równie na wyrost) tezy stawia prof. Zdzisław Krasnodębski.
Druga tura wydaje się już prawie pewna. Jeżeli różnica między kandydatami będzie się zmniejszała w dotychczasowym tempie, to Andrzej Duda będzie kolejnym prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Czytaj więcej
Jeszcze bardziej gorące głowy ma część prawicowych komentatorów na Twitterze. Tam każdy kolejny sondaż, który pokazywał, że Komorowski ma już nie 60 proc., ale "tylko " 57 proc. poparcia był przyjmowany z entuzjazmem. Na jego podstawie wyciągano wnioski, że Komorowski będzie już tylko tracił, a Duda tylko zyskiwał. Takie zaklinanie rzeczywistości raczej nie świadczy dobrze o autorach tych opinii.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
