Oświadczenie komisji TVN ws. Kamila Durczoka tak naprawdę tylko pozornie kończy aferę. Pozostają przecież jeszcze ofiary „niepożądanych zachowań”, którym trzeba pomóc. Odszkodowanie w wysokości sześciu pensji wcale nie zamyka sprawy.
Specjalnie powołana komisja, której celem było zbadanie, czy w redakcji „Faktów TVN” doszło do przypadków mobbingu i molestowania, wydała dziś oświadczenie, które ma zakończyć trwającą od kilku tygodni sprawę. Gremium przyznało, że do niepożądanych zachowań rzeczywiście doszło, a jego ofiarami miały paść trzy osoby z redakcji programu informacyjnego.
Mobbing był, Durczok odchodzi
Tym samym, TVN podjął decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu współpracy z Durczokiem za porozumieniem stron. Stacja pożegnała się z szefem "Faktów", przyznała, że do złamania prawa doszło, wydała oświadczenie i... właściwie tyle.
Tyle tylko, że to nie kończy jeszcze całej sprawy, w której są przecież ofiary molestowania. O nich niewiele się mówi. Wśród internautów przewija się pytanie: co dalej?
Czy teraz sprawa powinna trafić do sądu, skoro TVN oficjalnie przyznał, że do „niepożądanych zachowań” doszło? A może stacja powinna zrobić krok do przodu i sama powiadomić o tym fakcie odpowiednie instytucje?
A co z ofiarami? Aleksandra Kuzaj, autorka Projektu Antymobbing, którego celem działania jest tworzenie przyjaznych miejsc pracy i zdejmowanie z barków pracodawców problemu mobbingu, mówi w rozmowie z naTemat, że tak naprawdę redakcja TVN już nic więcej nie może zrobić.
– Samo orzeczenie komisji TVN nie ma tutaj wymiaru wiążącego pod względem prawa. Zdaniem tego gremium doszło do „niepożądanych zachowań”. Jeśli trzy osoby, wobec których takie zachowania mają miejsce, chcą dochodzić swoich praw, muszą złożyć pozew do sądu. Występują wtedy przeciwko pracodawcy, a nie konkretnej osobie – mówi moja rozmówczyni.
Jak przyznaje Kuzaj, nawet gdyby stacja chciała w jakiś specjalny sposób wynagrodzić zaistniałą sytuację, to i tak nie może zrobić nic więcej ponadto, co już zaproponowała. A zaproponowała trzem ofiarom „kwoty do wysokości 6-krotności ich miesięcznego wynagrodzenia”.
TVN nic więcej nie może
– To i tak bardzo wysoka kwota, bo zwykle zadośćuczynienie ma wymiar trzech pensji. To, co teraz zrobi TVN, to wyłącznie kwestia dobrej woli zarządu stacji. Gdyby ofiary potrzebowały opieki lekarskiej albo wsparcia psychologa, TVN mógłby im to zagwarantować – ocenia moja rozmówczyni.
I właśnie wsparcie psychologiczne jest zwykle tym, czego najbardziej potrzebują ofiary mobbingu lub molestowania. Skutki "zachowań niepożądanych" w pracy, zwłaszcza jeśli ofiara nie może liczyć na pomoc, mogą być bardzo drastyczne.
Ekstremalne konsekwencje mobbingu to sytuacje, w których ofiara podejmuje udane lub nieudane próby samobójcze. Silna depresja może popchnąć człowieka do odebrania sobie życiaCzytaj więcej
– W pierwszej kolejności, potrzebna jest pomoc psychologa i psychiatry. Ale trzeba pytać ofiar, czego im potrzeba – Aleksandra Kuzaj.
Durczok, który do doniesień „Wprost” odniósł się tylko raz, zapewniając na antenie TOK FM, że „nigdy nie molestował żadnej kobiety”, oświadczenia komisji TVN komentować nie chce.
Co mówi prawo?
Kodeks karny (art. 197, par. 1-4) stanowi, że stanowi, że „Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12” Czytaj więcej
– W związku z komunikatem prasowym TVN dotyczącym wyników prac Komisji nie mogę odnieść się do jego treści ani w żaden sposób go skomentować. Nie są mi bowiem znane wyniki ustaleń Komisji ani ewentualne oskarżenia osób przez nią przesłuchiwanych – napisał były szef „Faktów” w przesłanym do mediów oświadczeniu. Jego prawnik. Jacek Dubois, w rozmowie z Gazetą.pl zapewnił, że Durczok będzie bronił swojego dobrego imienia i dochodził swoich praw na drodze sądowej wobec wydawcy tygodnika "Wprost”.
Ofiary mobbingu w redakcji „Faktów”, prócz wywiadu udzielonego przez jedną dziennikarkę tygodnikowi „Wprost”, milczą. Nie wiadomo, czy wstąpią na drogę sądową, by dochodzić swoich praw.
Sprawę do sądu może zgłosić wyłącznie osoba, która padła ofiarą mobbingu lub molestowania. Dzieje się tak, ponieważ tylko sąd może orzec, czy rzeczywiście doszło do takich przypadków