Media znów zaczęły mówić o prof. Bogdanie Chazanie, którego zwolniono z funkcji dyrektora warszawskiego szpitala im. św. Rodziny po tym, jak odmówił wykonania aborcji. Sprawą zwolnienia zajął się bowiem sąd pracy. Prof. Chazan przekonuje, że został zwolniony na skutek złożenia „zamówienia politycznego”.
Mówiąc o złożonym „zamówieniu”, profesor wyjaśnił słuchaczom radia RMF FM, że koła lewicowe i liberalne wywierały naciski na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Naciski, jak zaznaczył lekarz, okazały się skuteczne. 21 lipca 2014 roku Gronkiewicz-Waltz odwołała go z zajmowanego stanowiska.
– Stwierdziła, że podziela mój system wartości, natomiast musiała tak postąpić zgodnie z prawem, ale nie musiała postąpić aż tak daleko. Nie musiała zwalniać mnie z pracy. Była to demonstracja, było to, jak sądzę, zarządzanie lękiem. Było to ostrzeżenie dla młodych lekarzy – powiedział prof. Chazan.
Profesor udał się do sądu pracy, ponieważ uważa, że dotknęła go niesprawiedliwość. Prof. Chazan domaga się przywrócenia na stanowisko dyrektora szpitala św. Rodziny w Warszawie. Pełnomocnik lekarza zdradził, że złożono już wniosek o przesłuchanie Hanny Gronkiewicz-Waltz.
"Nie powinno być in vitro"
Podczas rozmowy z radiem RMF FM prof. Chazan odniósł się także do przyjęcia przez rząd projektu ustawy ws. in vitro. Przyjęty przez gabinet Ewy Kopacz dokument nie zdobył jego poparcia. Profesor uważa bowiem, że procedura in vitro jest „niezgodna z godnością człowieka, z jego istotą człowieczeństwa” i w ogóle nie powinna być stosowana.
– Jeżeli jest część naszego społeczeństwa, która uważa, że produkcja dzieci i eugeniczna selekcja dzieci na samym początku życia jest czymś właściwym, to należałoby może to zapewnić, ale nie widzę powodów i myślę, że to jest niesprawiedliwe, że przecież podatki płacimy wszyscy, natomiast na in vitro mają być pieniądze dodatkowe ze strony funduszy. Ze strony państwa natomiast na naprotechnologię nie – oznajmił prof. Chazan.