Azjatyckie Tygrysy nie śpią. Założony zaledwie kilka miesięcy temu Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) coraz mocniej rozpycha się w naszej geoekonomicznej części świata, stwarzając bezpośrednią konkurencję dla Banku Światowego i MFW. Do chińskiej inicjatywy dołączyły już Wielka Brytania, Francja i Niemcy, które nie zważają na oczywisty sprzeciw Stanów Zjednoczonych.
Media piszą dziś o końcu pewnej epoki. Ciężar finansowego świata na naszych oczach przesuwa się w stronę Azji, a europejscy przywódcy widzą w tym bardziej ratunek niż zagrożenie. AIIB został powołany w celu stworzenia bodźców dla wzrostu inwestycji na terenie Azji – w transporcie, energetyce, telekomunikacji i innych dziedzinach infrastruktury.
Koniec amerykańskiej dominacji
– Jest to kolejny krok w stronę końca dominacji Stanów Zjednoczonych w międzynarodowym sektorze bankowym – mówi Dominik Błędzki z Polsko-Chińskiej Izby Gospodarczej. Jak wyjaśnia, to, co Europa może zyskać, to polepszenie stosunków gospodarczych i dyplomatycznych z Chinami. – Należy pamiętać, że jest to ważny partner dla Europy w takich sektorach jak produkcja, energetyka czy transport. Mamy nadzieje, że przystąpienie do AIIB spowoduje wzrost wymiany handlowej pomiędzy Chinami i Polską – mówi Błędzki.
Handel między Polską a Chinami
Eksport z naszego kraju do Państwa Środka wzrósł w 2014 roku niemal 20 proc., a z Chin do Polski o 10 proc. Przy czym wciąż my wysyłamy na tamten rynek towary za mniej więcej jedną dziesiątą tego, co przywozimy. Czytaj więcej
źródło: forsal.pl
Chiński wiceminister finansów Zhu Guangyao powiedział przed kilkoma dniami, że Chiny "są otwarte wobec wszystkich krajów, w tym Stanów Zjednoczonych, które są zainteresowane udziałem w działaniach banku". Do dziś, AIIB tworzy 31 państw członkowskich, w tym również największe gospodarki Europy:
Członkowie AIIB spoza Azji:
Francja
Niemcy
Włochy
Luksemburg
Wielka Brytania
Na ten prztyczek w nos nie trzeba była długo czekać. Amerykanie uważają, że nowa instytucja jest niepotrzebna i politycznie szkodliwa. Tym razem jednak krytyczny głos Stanów Zjednoczonych nie jest w stanie przykryć korzyści, jakich w azjatyckiej organizacji dostrzegają europejscy przywódcy.
Jak mówi mieszkający od 21 lat w Polsce prezes Polsko-Chińskiego Towarzystwa Gospodarczo - Kulturalnego Chai Hongyun, żaden z europejskich przywódców nie chce stracić, ale też nikt nie chce zaprzepaścić szansy na zarobek, dlatego Państwa z Europy chcą przystąpić do AIIB. – To daje szansę na coś lepszego – mówi w rozmowie z naTemat.
Czego potrzebują Chińczycy?
AIIB jest postrzegany przez Amerykanów za konkurenta dla międzynarodowych instytucji finansowych powstałych po II wojnie światowej - Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ekonomista Robert Gwiazdowski zauważa, że powstanie banku azjatyckiego jest odpowiedzią na kłótnie w obrębie tych dwóch instytucji. – Oczywiste było, że Chiny zaczną się coraz bardziej rozpychać na każdym rynku. Proszę zwrócić uwagę, że robią to w sferze militarnej, więc zaczynają przejmować prym także w sferze finansowej.
Zdaniem Gwiazdowskiego, Chińczycy nie mają innego wyjścia, niż maszerowanie w stronę Zachodu. Jego zdaniem, winne są temu fatalne błędy w kwestii demograficznej, na czele z polityką jednego dziecka. – Ona ich zgubiła. Nie dlatego, że dzieci urodziło się za mało, ale że za mało jest dziewczynek. Muszą wziąć pod uwagę w swoim marszu czynnik starzejącego się społeczeństwa i braku kobiet w wieku rozrodczym – mówi Gwiazdowski. W Chinach dziewczynki są uważane za "mniej wartościowe" i dlatego po poznaniu płci dziecka, często zdarzają się aborcje.
"Polska robi to, czego chce Ameryka"
Państwa europejskie są dziś w nie najlepszej kondycji ekonomicznej oraz demograficznej i nie zmienią tego nawet amerykańskie naciski polityczne. Wychodzą z założenia, że taka "ucieczka do przodu", jaką jest ekonomiczny romans z Azją może tę sytuację poprawić. Robert Gwiazdowski uważa, że dla zwykłego Polaka, rozrastanie się Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych nie ma większego znaczenia.
Co innego twierdzi jednak Dominik Błędzki, który zauważa, że Chiny to obecnie jeden z najważniejszych partnerów biznesowych Polski oraz że wymiana pomiędzy Chinami a Polską rośnie dynamicznie od lat. Obecnie przeważa import towarów z Chin, który jest kilkukrotnie wyższy niż eksport z Polski do Chin.
Jak mówi członek Polsko-Chińskiej Izby Gospodarczej, obecnie Chiny stwarzają niepowtarzalną szansę dla wszystkich polskich firm. – W Chinach eksportowane są np. następujące produkty: maszyny i urządzenia elektroniczne, urządzenia mechaniczne, pojazdy i części samochodowe, meble, biżuteria, materace i pościele, akcesoria domowe, artykuły spożywcze, tworzywa sztuczne, aparaty medyczne i optyczne, surowce i materiały budowlane. Współpraca z Chinami jest szansą dla Polskich firm – zapewnia Dominik Błędzki.
Chai Hongyun dodaje zaś, że współpraca Polski i Chin jest uzależniona od tego, czy państwo Polskie jest bardziej ukierunkowane na biznes, czy na rozwój polityczny, oraz jakie ma stosunki z USA. – Generalnie Polska robi to, czego chce Ameryka. Wszystko zależy również od tego, czy Polska jest związana bardziej z Zachodem i np. czy przetargi będą wygrywać firmy zachodnie, czy będziemy bardziej elastyczni i otwarci na współpracę z Chinami – mówi właściciel Pol-Chin Consulting Hongyun Chai.
Dziękujemy IDEA HUB za udostępnienie przestrzeni coworkingowej.
Idea Hub ul. Marszałkowska 87 Warszawa
Chińczycy mają strategię długiego marszu. Ale w odróżnieniu od Mao Zedonga, który ten marsz ogłosił, podążają w nieco innym kierunki. Nie przestały myśleć, że marsz będzie długi. Budowa tego banku jest elementem tego marszu. Chińczycy małymi krokami będą coraz mocniej budowały swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Według mnie, cywilizacja określana dotąd mianem łacińskiej, czy też Atlantyckiej, skazana jest na niepowodzenie.
Dominik Błędzki
Polsko-Chińska Izba Gospodarcza
W zeszłym roku Polska zaimportowała z Państwa Środka towary o wartości ponad 14 mld dolarów a sprzedała towary jedynie za nieco ponad 3 mld dolarów. Zarówno import z Chin jak i eksport z Polski do Chin rośnie w tempie dwucyfrowym, jednak jest miejsce w Chinach dla polskich firm i produktów.