Żyją razem z domownikami, śpią pod jednym dachem i jedzą ten sam chleb. Mimo to, są przez cały czas w pracy. "Służba domowa", choć ta nazwa wydaje się być dziś bardzo archaiczna, coraz częściej gości w polskich domach. Bogatych domach. I choć decydujący się na to ludzie poświęcają niemal całe swoje życie, nie mają powodu do narzekania. Zarobki w tej branży niejednokrotnie przewyższają średnią krajową.
W Polsce jest coraz więcej rodzin, które wymagają "pomocy domowej z zamieszkaniem". – Słowo "służba" nie kojarzy się najlepiej i nie jest już używane – mówi Agnieszka Dudek, prowadząca Agencję Personelu Domowego. Dziś jest to "pomoc domowa z zamieszkaniem". Tak naprawdę wciąż jednak chodzi o to samo - pomoc przy gotowaniu, sprzątaniu, zajmowaniu się dziećmi.
Moja rozmówczyni dostrzega trend w stronę zatrudniania całodobowej pomocy domowej. – Bardzo często otrzymujemy zlecenia na wyszukanie pomocy domowej 24 godziny na dobę – stwierdza. Najczęściej ich właściciele mają bardzo duże apartamenty lub domy, niekoniecznie pod Warszawą. Bywają to również rezydencje z dala od cywilizacji, gdzie po prostu trudno byłoby się codziennie rano dostać.
Dobre zarobki gwarantowane
Nie trudno zgadnąć, że pracodawcami, czy też właścicielami "pałaców" są osoby zamożne, które bardzo dużo pracują. Często nie ma ich w domu, który jest duży i wymaga sporej, ciągłej opieki.
Dlaczego ktoś godzi się na tak absorbującą pracę? – W imię... pieniędzy – mówi Agnieszka Dudek. – Taka płaca jest o wiele lepiej płatna niż ta ośmiogodzinna na tzw "dochodne". Najczęściej decydują się na nią osoby samotne, ewentualnie takie, które odchowały już dzieci i nie mają bagażu rodzinnego, do którego muszą wracać – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Wynagrodzenie za pomoc domową z zamieszkaniem kształtuje się od 3, 5 tys. zł. miesięcznie. – Raz pracodawca zaoferował nawet 9 tys. zł. Było to wynagrodzenie dla małżeństwa, które oprócz pensji otrzymało apartament z osobnym wejściem, kominkiem i w pełni wyposażoną kuchnią. Była to kwota netto wypłacana na umowę o pracę – mówi Dudek.
Krzysztof Inglot z firmy WORK service zauważa, że jeszcze kilka lat temu nie mogliśmy nawet marzyć o pomocy domowej z zamieszkaniem. – Znaliśmy te sytuacje tylko z filmów i seriali, i to tych opowiadających o rodzinie Carringtonów. Ale polskie społeczeństwo się bogaci i w tej chwili jest zapotrzebowanie na opiekę wszelkiego rodzaju – mówi Inglot.
Tu nie ma gender
Każde zlecenie jest nieco inne. Niemal zawsze pomocą domową z zamieszkaniem są panie. Często ich praca zaczyna się o wczesnych godzinach porannych, a kończy dopiero po kolacji. Zajmują się absolutnie wszystkim, włącznie z nadzorem nad hydraulikiem. Czasem są to również osoby, które organizują pracę innych zatrudnionych w rezydencji - ogrodnika, kierowcy, opiekunki do dzieci, pani sprzątającej czy kucharza.
Najczęściej mają jasno wyznaczone obowiązki, z godzinną bądź dwugodzinną przerwą w ciągu dnia, którą mogą wykorzystać tak, jak chcą. – Zdarzają się domy, w których zatrudnia się kilka takich osób, choć nie jest to jeszcze często spotykane zlecenie. Czasami zatrudnia się nawet małżeństwo, które dzieli się kompetencjami. Typowo "męskimi" sprawami zajmuje się pan, a tymi sprzątająco-gotującymi pani – wyjaśnia Agnieszka Dudek.
Najczęściej pomoc domowa mieszkająca ze swoimi pracodawcami prędzej czy później staje się członkiem rodziny. Żyją problemami domu, począwszy od dzieci, a skończywszy na psie, z którym trzeba pójść do weterynarza. – Czasem uczestniczą w rozwodach, czasem w narodzinach kolejnych dzieci. Po pewnym czasie trudno byłoby im powiedzieć, że są tylko od sprzątania, a reszta ich nie dotyczy – mówi właścicielka Agencji Personelu Domowego. Tym bardziej ważne jest, aby pomoc domowa umiała zachować dyskrecję.
Krzysztof Inglot zauważa, że osoba decydująca się na taką pracę rezygnuje z całego życia prywatnego. – Za takie rzeczy się płaci. A osoby, które się na to zdecydują, będą zarabiać jeszcze więcej – mówi. W obszarze opieki w Polsce mamy obecnie deficyt osób, który sięga około 10 proc. W ciągu najbliższych dziesięciu, piętnastu lat, zwiększy się do nawet 30 proc. – To pokazuje, że zawody związane z opieką należą do najbardziej przyszłościowych kierunków studiów – mówi Krzysztof Inglot.
W XX-leciu międzywojennym taka pani mieszkała w domu niemal od zawsze - z dziada pradziada. Myślę, że możemy obserwować zaczątki czegoś podobnego.
Agnieszka Dudek
Osoby wykonujące ten zawód bardzo często wyjeżdżają do domu raz w miesiącu, lub raz na półtora miesiąca na tydzień. To się wtedy fajnie sprawdza, bo zarówno oni jak i domownicy mogą od siebie nawzajem odpocząć.