
Małgorzata P. jest pielęgniarką, byłą radną w małym mieście w kujawsko-pomorskim. I rozwódką. W lutym 2012 roku wraz z koleżanką pojechała do ośrodka w Ciechocinku. 10 lutego umówione były na dancing ze znajomym jej towarzyszki. – Byłyśmy w restauracji "Bristol". Już wychodziłyśmy, gdy przy szatni zaczepili nas dwaj mężczyźni. Elegancko ubrani, przystojni. Od słowa do słowa zgodziłyśmy się usiąść przy jednym stoliku. Jeden z nich mówił, że pracuje przy funduszach europejskich i właśnie wrócił z Brukseli – wspomina w rozmowie z naTemat.
To tylko wersja Małgorzaty. W prokuraturze, która prowadziła sprawę przez kilka miesięcy (do czerwca 2014 roku), każdy z uczestników spotkania w Ciechocinku zeznał co innego. Co najważniejsze, ksiądz Tomasz kategorycznie zaprzeczył, by uprawiał seks z Małgorzatą. "14 lutego zatrzymaliśmy się w hotelu 'Targon' w Ciechocinku. Tam spotkaliśmy się na kolacji z poznanymi wcześniej kobietami. Nie ujawniliśmy im, że jesteśmy księżmi. W trakcie kolacji poszedłem razem z Małgorzatą do pokoju po papierosy, spędziliśmy tam 15 minut, po czym wróciliśmy do restauracji, gdzie około godz. 22 rozstaliśmy się. Oświadczam, że nigdy nie doszło między nami do stosunku płciowego" – brzmi fragment jego zeznania.
Od tej chwili nie widziałam jej aż do godziny 6 czy 7 dnia następnego, kiedy to spotkaliśmy się w restauracji na śniadaniu. Koleżanka nie miała żadnych siniaków czy zadrapań. Atmosfera była normalna, rozmawiała ze Zbigniewem bez żadnej wrogości. Anna nic mi wówczas nie mówiła na temat gwałtu ani tego, że spędziła noc w towarzystwie Zbigniewa. Dopiero później dowiedziałam się od niej, że obaj panowie są księżmi. Była bardzo niezadowolona z faktu, że to ukrywali.
Co z wiarygodnością zeznań duchownych? Co ciekawe, sąd też poddał je w wątpliwość: "Sąd odmówił wiary w zakresie, w jakim twierdzili, że po prostu rozstali się po kolacji z wyżej wskazanymi kobietami. Sąd miał w tym zakresie na względzie, iż niewątpliwie okoliczność tego rodzaju, mając na względzie profesję obu mężczyzn, mogła być dla nich kompromitująca".
Długo nie dopuszczałam do siebie myśli, że zostałam zgwałcona. Czy mogłam się lepiej bronić? Może, ale na pewno nie chciałam seksu i wyraźnie dałam to do zrozumienia.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl