Twórca kanału Polskie Drogi za swój najwyższy cel wyznaczył propagowanie posiadania przez każdego kierowcę w Polsce "czarnych skrzynek", czyli wideorejestratorów. Na YouTube co jakiś czas prezentuje zlepek przeróżnych wypadków spowodowanych bezmyślnością kierowców. Chce w ten sposób edukować. I sądząc po liczbie wyświetleń, które zdobył – ponad siedem mln – chyba mu się to udaje.
Na co dzień Michał Nowotyński ma bardzo spokojne zajęcie – pracuje w księgarni. Jego chęć propagowania wideorejestratorów rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy zaczął oglądać nieprawdopodobne zdarzenia drogowe z Rosji. Chciał po prostu poznać najczęstsze błędy kierowców, by ich unikać, kiedy sam prowadzi auto. Sam zaczął nagrywać swoją jazdę cztery lata temu w momencie, kiedy ktoś wymusił na nim pierwszeństwo.
Na szczęście Michał nie musiał dochodzić swoich praw w sądzie przy pomocy takiego nagrania, ale dwa nagrania znalazły się w kompilacjach na jego kanale. W opisie jednego z jego filmów czytamy:
Wszystkie jego nagrania pochodzą z Polski. Bazuje głównie na filmach, które przysyłają mu widzowie wraz ze zgodą na publikację. Sami proszą, by ku przestrodze zamieścić je na blogu, fanpage’u w kompilacji.
Michał dwa razy, obejrzawszy filmy, w których kierowcy ewidentnie narażali na niebezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego, postanowił zgłosić sprawę na policję. Nie zna jednak finału tych spraw.
Można nagrywać
– Nagrywanie w tej chwili jest legalne – mówi Michał. – Pojawiają się jednak rozbieżności wśród opinii prawników dopiero przy ich publikacji. Sam staram się zachęcać ludzi, by kupowali wideorejestratory, bo dzięki nim nie tylko pomogą sobie, ale także mogą czegoś nauczyć innych – dodaje.
Youtuber ostrzega jednak, że trzeba zwracać uwagę na wizerunek osoby, która znajduje się na nagraniu i jeżeli można dostrzec jej twarz, to należy ją zamazać albo wyciąć ten konkretny fragment.
– W mojej opinii samochodowe rejestracje nie powinny być żadnym problemem, ponieważ nie są publicznym wizerunkiem – mówi. – Chociaż część prawników twierdzi, że za ich sprawą można znaleźć konkretną osoby, a kolejni, że nie jest to znowu takie proste – przyznaje.
Odmiennego zdania jest jednak Dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, Małgorzata Kałużyńska-Jasak:
Tylko raz zdarzyło się, że Michał otrzymał prośbę o usunięcie fragmentu kompilacji od osoby, która twierdziła, że się na niej znalazła. Youtuber poprosił ją o zweryfikowanie chociażby w postaci samego zdjęcia z osobistego dowodu i na tym zakończyła się cała sprawa.
Nie widzę, nie jadę
Jednym z najczęstszych powodów wypadków, który zauważył Michał jest “nie widzę, nie jadę”. Można zobrazować go sytuacją, gdy pojazd wyjeżdża z podporządkowanej ulicy, na której stoi sznur aut i ma ograniczoną widoczność.
Posiadanie wideorejestratora może się opłacać, bo zdaniem youtubera pochodzące z niego nagrania są bardzo chętnie uwzględniane jako dowód w sądzie:
– Ostatnio obejrzałem film, na którym policjant zatrzymał kierowcę i stwierdził, że ten wyprzedzał w niedozwolonym miejscu, a nagranie ewidentnie wskazuje, że tego nie zrobił – mówi. – Pewnie bez filmu kierowcy ciężko byłoby się wybronić w sądzie – dodaje.
JEDEN OBRAZ WART WIĘCEJ NIŻ TYSIĄC SŁÓW… Dlatego właśnie stworzyłem serię Polskie Drogi. Ma ona przede wszystkim charakter edukacyjny. To właśnie dzięki takim nagraniom wszyscy mamy niepowtarzalną okazję uczyć się na błędach innych. Uważam, że wszyscy powinni zaopatrzyć się w takie czarne skrzynki, które mogą udzielić cennych informacji w trakcie wyjaśniania okoliczności zdarzeń drogowych, w których przecież wszyscy możemy - oczywiście, oby nie - uczestniczyć.
Małgorzata Kałużyńska-Jasak
Publikacja zdjęć pojazdów, zwłaszcza z widocznym wizerunkiem kierowcy, jak i tablicą rejestracyjną, w pewnych sytuacjach może prowadzić do identyfikacji osoby fizycznej. Tym samym można uznać, że działanie takie stanowi przetwarzanie danych osobowych w rozumieniu ustawy o ochronie danych osobowych.