Reklama.
Artykuł jest laurką dla profesora, który zmienia nastawienie do pewnych kwestii w szczególności wynagrodzeń. I chwała mu za to, ale żeby to obiektywnie ocenić i ewentualnie docenić, trzeba się trzymać faktów i liczb. Te w artykule pojawiają się, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Pracownik Comarchu

Nie wiem skąd autor wziął "1,5 tys. euro na dzień dobry, 6 tys. euro dla specjalisty". Jeżeli pierwsza liczba jest prawdziwa - a to prawdopodobne, bo w IT w Polsce takie stawki są normalne (zastanawia tylko, dlaczego wszystkie wartości podane są w euro, ja wypłatę otrzymuję w złotówkach) - to wielka liczba pracowników o dłuższym stażu otrzymywałaby wynagrodzenia niższe niż nowo zatrudniony, bo z podwyżkami sprawa jest, hmm, bardziej skomplikowana.

Druga liczba jest absolutnie nierealna, 6k euro być może ktoś poza prezesem zarabia, ale na pewno nie co piętnasta osoba. Być może jakieś dane dotyczą oddziałów zagranicznych. To jest kwota dla wielu programistów w sferze zupełnej fantazji - może jest inna definicja "specjalisty"... Jest w tej dziedzinie zmiana, ale na litość! żadna korporacja nie ma możliwości zmienić się tak, żeby w jednym roku płacić człowiekowi 4000, a w drugim 24000 za tę samą pracę.
Przy braku weryfikacji tych rewelacji możemy spodziewać się lawiny wniosków o podwyżki. Proszę zapytać o oficjalne dane firmę - nikomu w niej nie zależy na chaosie informacyjnym wykreowanym przez p. Molgę. Sugeruję też dowiedzenie się, ile jest osób zatrudnionych na umowę o pracę, a ile na umowę o dzieło i czy w przypadku tych ostatnich nie widać aby znamion umowy o pracę - problem umów cywilno-prawnych w Polsce jest powszechnie znany, może warto podpatrzeć, jak sobie radzi potentat o rekordowych zyskach?
Z lubością cytowana jest wypowiedź o 100 samochodach. Akcja kontrowersyjna, ale na pewno prezesowi przyniosła zwolenników - tyle że dzisiaj wciąż część osób pracuje na starych komputerach.
Pracownik Comarchu

Po takim artykule każdemu się też pewnie wyda, że w przestrzennych biurach pracownicy grają w piłkarzyki, połykając przy tym kanapki za firmowe pieniądze. Niestety wszelakie "benefity" sprowadzają się do kilku voucherów do kina na rok i wstępu na firmowy basen - ale tylko w Krakowie, nie w innych lokalizacjach.


Oczywiście osoba spoza branży IT krzyknie z zachwytu, niestety nierówności społeczne są ogromne. Prawda jest - stety lub niestety - taka, że informatyk może pozwolić na dużo wyższe wymagania wobec pracodawcy i na podstawie artykułu w poczytnym portalu nie powinien wysuwać błędnych wniosków. Prezes to jedna twarz Comarchu. Warto zapoznać się z opinią tysięcy innych. Inspiracji można szukać np. na Goldenline - proszę przejrzeć 111 opinii i przeanalizować, co mówią one o wynagrodzeniach.
Rzecz jasna znajdzie się kilka pisanych w złej wierze, oczywiście część jest dawno nieaktualna, ale przed firmą jeszcze długa droga - i chciałbym, żeby tej drogi na siłę nie malować z zafałszowanej perspektywy.