„Super Express” donosił o nawet 800 tysięcznych premiach dla szefów PL.2012: Marcina Herry i Andrzeja Boguckiego za „sukces końcowy Euro”. My zaś przesiewamy plotki i ujawniamy czym dokładnie obwarowane są potencjalne premie dla prezesa i jego zastępcy.
Nie tylko Rafał Kapler z Narodowego Centrum Sportu zapewnił sobie spokojną przyszłość. Intratne umowy z ministerstwem sportu podpisali również szefowie drugiej spółki zajmującej się przygotowaniami do Euro: PL.2012. Jak donosi "Super Express", Herra i Bogucki mogą razem liczyć nawet na półtora miliona złotych. Jedyny warunek otrzymania premii to "sukces końcowy Euro".
Zapis tajemniczy…
Co dokładnie oznaczają te słowa? Tego nikt, poza zainteresowanymi, dokładnie nie wie. - Dajcie paragraf, a my coś znajdziemy. Pod taki zapis można wszystko podciągnąć - oburzył się w rozmowie z nami poseł Jan Tomaszewski. Również Tomasz Garbowski, szef sejmowej komisji sportu, krytykuje takie sformułowanie warunków w kontrakcie.
- Czym jest sukces końcowy? Będzie to strzelenie bramki przez Roberta Lewandowskiego? Te kontrakty są skandaliczne i jak najszybciej powinny zostać ujawnione - grzmiał w rozmowie z „Super Expressem” poseł SLD. Zastępca Garbowskiego z komisji, Tadeusz Tomaszewski, idzie jeszcze dalej i twierdzi, że umowy prezesów należałoby od razu zgłosić do prokuratury. Jak podkreślił poseł SLD, nawet premier Tusk nie wyklucza takiego rozwiązania. A co sejmowi specjaliści od sportu robili, by sprawę rozwiązać?
... tak jak i kontrakty
- Próbowaliśmy, jako komisja, uzyskać informacje o kontraktach, ale ministerstwo wyciszało sprawę, tłumacząc się tajnością dokumentów - wyjaśnił Tadeusz Tomaszewski. Poseł oświadczył nam, że wnioski o ujawnienie kontraktów zarówno z PL.2012 jak i NCS, składano kilkakrotnie, ale resort Drzewieckiego, a potem Giersza, zawsze unikał konfrontacji.
Czyżby sejmowa komisja miała mniejszą siłę przebicia niż media? Na to wygląda, bo nam udało się zdobyć szczegóły kontraktów Herry i Boguckiego dotyczące premii. Wbrew doniesieniom „SE”, potencjalne dodatkowe nagrody dla prezesów obwarowane są szeregiem konkretnych warunków. Co więcej, teraz - kiedy wiadomo już, że budowa stadionów nie idzie gładko, a Polskę czeka jeszcze dużo przeszkód do pokonania na drodze do Euro - spełnienie tych warunków wcale nie wydaje się takie oczywiste.
- Członkom zarządu po zakończeniu Euro 2012 może zostać ewentualnie wypłacone wynagrodzenie dodatkowe za postęp i sukces. Ale decyzja o ewentualnym wypłaceniu premii zostanie podjęta przez radę radzorczą dopiero po zakończeniu turnieju w 2012 roku - wyjaśnił nam rzecznik spółki PL.2012 Mikołaj Piotrowski. Oznacza to, że Herra i Bogucki dostaną swoje pieniądze nie wcześniej niż w 2013 roku. O ile dostaną, bo to też nie jest pewne - najpierw muszą spełnić zapisane w kontraktach warunki. Jakie?
1. Ocena Najwyższej Izby Kontroli dla działalności spółki i Zarządu
2. Uzyskiwanie oszczędności w ramach zaakceptowanego budżetu operacyjnego spółki PL.2012
3. Pozyskiwanie i wydatkowanie funduszy unijnych na realizację zadań powierzonych spółce PL.2012
4. Kontrola przygotowywania lub wykonania przedsięwzięć Euro 2012 oraz innych przygotowań do Turnieju: monitoring, weryfikacja (czyli kontrola bezpośrednia) kluczowych i ważnych inwestycji, raport miesięczny z przygotowań dla MSiT
5. Koordynacja przygotowania lub wykonania przedsięwzięć Euro 2012 oraz innych przygotowań do Turnieju
6. Stopień / procent realizacji Długoterminowego Harmonogramu Działań PL.2012 (Mapy Drogowej spółki PL.2012)
7. Stopień / procent realizacji Kamieni Milowych zapisanych w Mapie Drogowej spółki PL.2012
8. Efektywne zarządzanie systemem Project Portfolio Management wykorzystywanym przez podmioty zaangażowane w przygotowania do Euro 2012 (kompletność wypełnienia wymagalnych danych)
9. Koordynacja współpracy Polsko-Ukraińskiej w zakresie wspólnych przygotowań do Euro 2012
10. Pozytywna ocena biegłego rewidenta
Rzecznik zaznaczył, że to jedynie część obwarowań dotyczących premii. O spełnieniu większości z nich decyduje rada nadzorcza spółki, ale istotne są też oceny z zewnątrz - NIK-u i biegłego rewidenta. To wszystko zaś prowadzi tylko do jednego wniosku: znowu nasi politycy, zarówno z koalicji, jak i opozycji, po prostu nie dali sobie rady.