Kampanie społeczne, promujące "normalny" wygląd skupiają się przede wszystkich na kobietach. To one mogą być grube, mieć cellulit i rozstępy. A co z panami – oni mają być doskonali czy po prostu gdzieś mają kompleksy?
Nie sposób zliczyć wszystkich kampanii społecznych, których celem jest odkłamanie mitów na temat kobiecego piękna. Wśród reklam, dowodzących, że nie wszystkie panie muszą mieć ciała, jak Claudia Schiffer można wymienić choćby dobrze znaną nad Wisłą kampanię Dove „For real beauty”. Kobiety na jej potrzeby paradowały w samej bieliźnie, nic sobie nie robiąc z rozłożystych bioder, potężnych ud czy nieforemnych piersi.
Jeszcze dalej poszły dziewczyny z kampanii „Bare”, przygotowanej przez organizację Women Enough. Uczestniczki niecodziennego projektu, którego celem jest zmiana myślenia o kobiecym kanonie piękna, pozują do zdjęć całkiem nago. Jest ich trzysta, mają od 18 do 80 lat i żadna z nich nie wygląda, jak modelka z wybiegu. Artystyczne fotografie, zrobione przez Anastasię Kuba z dużym wyczuciem smaku, prezentują różne modelki – nie tylko te z dodatkowymi kilogramami, ale również panie w podeszłym wieku, „skażone” pomarańczową skórką albo dumne posiadaczki blizn po cesarskich cięciach.
Piękne grubaski
Women Enough to inicjatywa powołana przez Michellę Fetsch – Amerykankę, która przez kilkanaście lat zmagała się z nadwagą i towarzyszącymi temu problemowi kompleksami. Równie mocno cierpiała z powodu zaburzeń żywienia, co z powodu zaniżonego poczucia własnej wartości. Oczywiście akceptacja fizycznego wyglądu to jedno, ale ważniejsze jest (i na tym również zależało Fetsch) akceptowanie swojego wnętrza.
– Marzę o tym, aby w kobietach zaszczepić świadomość, że nie żyjemy w Nibylandii. Choć nasze ciała się starzeją, wciąż możemy być pełne życia i być zadowolone z siebie, aż do momentu, kiedy spoczniemy na cmentarzu – wyznaje jedna z uczestniczek projektu, 75-letnia Lakshmi.
Kampanie, jak wykreowana przez Women Enough są niewątpliwie potrzebne, pytanie tylko – czy skuteczne? Choć takich reklam z udziałem „normalnie” wyglądających kobiet było co niemiara, panie nadal katują się dietami, wylewają siódme poty na siłowniach i przepuszczają krocie na specjalistyczne kosmetyki i mocno inwazyjne zabiegi. Tylko w 2014 roku kobiety na całym świecie wydały 62 miliony dolarów na walkę z cellulitem. Kolejna sprawa, że fotografie takich nietypowych modelek zwykle wywołują falę agresywnych i niewybrednych komentarzy, które czytające je kobiety wpędzają w jeszcze większe kompleksy. Oczywiście, ich autorami w większości są panowie.
A jak to jest z ich akceptacją dla własnego wyglądu? Czyżby nie mieli żadnych problemów z wystającymi brzuchami czy przedwczesnym łysieniem? Pewnie, że mają! Dlaczego więc temat męskiego wizerunku nie jest zbyt często podnoszony przez twórców reklam i kampanii społecznych?
Piwny brzuch i łysinka
Jak wynika z badań opublikowanych przez portal Mężczyzna i zdrowie, aż 53 proc. panów przyznaje, że ma kompleksy. Wśród dziesięciu najczęściej wymienianych problemów znalazły się piwne brzuchy, dodatkowe kilogramy, zaniedbane zęby, brak umięśnienia czy... zmarszczki.
Zaledwie 11 proc. mężczyzn w Polsce jest bezwarunkowo zadowolonych ze swojego wyglądu. Dla porównania, wśród kobiet odsetek ten wynosi 7 proc. Do kompleksów przyznaje się 53 proc. panów, a w ogóle nie chce o nich rozmawiać 36 proc. z nich. Aż 69 proc. panów nie mówi o swoich kompleksach partnerkom. Czytaj więcej
Jednak zdaniem prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza, panowie w znacznie mniejszym stopniu, niż kobiety przywiązują wagę do swojego wyglądu. – Kompleksy zwykle dotyczą tylko jednej części ciała. Ciężko byłoby walczyć z takim kompleksem za pomocą plakatów – mówi w rozmowie z naTemat seksuolog.
Faktem jednak jest, że coraz więcej panów zdaje sobie sprawę z tego, że nie wygląda jak gwiazdy Realu Madryt. Czy to ma jakiś wpływ na ich poczucie wartości?
Jeśli panowie zdają sobie sprawę z faktu, że daleko im do Humphreya Bogarta w kwiecie wieku, to zapewne zauważają to także ich partnerki. Czy przez to odczuwanie kompleksów przez mężczyzn jest jeszcze silniejsze? Czy kwestia wyglądu przekłada się na ich życie seksualne?
Dramatu nie ma
Nerwowi, zakompleksieni, nieradzący sobie z kobietami mężczyźni z biegiem czasu zdają się w coraz mniejszym stopniu być “silniejszą płcią”. Równouprawnienie dało kobietom możliwość kształcenia się, robienia kariery, zarabiania dużych pieniędzy: nagle okazało się, że na wielu polach wygrywają z mężczyznami, a ci muszą coraz bardziej starać się, by zwrócić na siebie uwagę potencjalnej partnerki – pisał w 2013 roku "Newsweek".
Prof. Zbigniew Lew Starowicz podkreśla jednak, że kobiety postrzegają męskie brzuszki i łysinkę mniej krytycznie, niż mogłoby się nam wydawać. – Kiedy idą ulicą i patrzą na nieznajomych przechodniów, może bardziej zwracają na to uwagę. Jeśli jednak już są w związku, to dramatów z powodu wyglądu nie ma. Nie przebija się to jako istotna, wiodąca sprawa. To raczej margines problematyki terapeutycznej. Gdyby to był taki wielki problem, to już dawno ktoś wpadłby na pomysł robienia różnych reklam czy kampanii, dotykających tego tematu. A tego nie ma – mówi seksuolog.
Wojciech Kadryś z agencji Szeri Szeri przypomina jednak, że było kilka virali, których twórcy wzięli na tapetę kwestię męskiego wyglądu. Choćby utrzymane w tonie żartu fotografie pokazujące, jak „normalni” faceci wyglądaliby w markowych bokserkach. Oczywiście, daleko im do pierwowzorów z oryginalnych reklam majtek. Albo spot H&M z Davidem Beckhamem i... zabawnym posiadaczem okrąglutkiego brzuszka. To właśnie ta część ciała pojawia się, jeśli już ktoś zechce dotknąć kwestii męskich kompleksów. Co z resztą – co z brzydkimi zębami, zaniedbanymi stopami czy zakolami na głowie?
– Z łysiną nie jest najgorzej bo w końcu faceci zaczęli się golić na zero, jak amerykańskie gwiazdy w typie Bruce'a Willis'a. Powoli ta kultura zachodnia do nas zmierza i zaczynamy zdejmować gumiaki, a ubierać conversy – ironizuje Kadryś.
Faceci wyśmialiby taką kampanię
Dlaczego nie ma więc kampanii reklamowych, na serio promujących wygląd „normalnych” facetów na taką skalę, jak to się dzieje w przypadku kobiet? - Niby można by było stworzyć taką kampanie tylko… po co?! Faceci nie są (zwłaszcza w Polsce) tak mocno, jak kobiety, wyczuleni na punkcie wyglądu. Reklamodawcy wykorzystują od zawsze kobiecy kompleks piękności (i to nagminnie), aż nastąpiła kulminacja, co było do przewidzenia. Teraz reklamodawcy odwracają kota ogonem (jak w słynnej reklamie Dove) – mówi naTemat Kadryś.
Prof. Lew-Starowicz ma podobne zdanie. – Owszem, mężczyźni mogą w jakiś sposób przeżywać swoje kompleksy, chętnie poczytają, co można z tym fantem zrobić, może nawet zaczną ćwiczyć albo kupią jakieś specjalne kosmetyki, ale żeby zaczęli z tego powodu się zrzeszać? Co to, to nie. Panowie, nie łączą się w przeżywaniu tego problemu, podchodzą do tego bardzo indywidualnie – mówi naTemat.
– Od kobiet oczekuje się większej dbałości o wygląd. Jest to uwarunkowane kulturowo. Już mała dziewczynka słyszy zwykle, że ma uważać by się nie pobrudzić, czyli dostaje przekaz, że ważny jest wygląd a nie dobra zabawa. Samoocena zaczyna się kształtować we wczesnym dzieciństwie. Na jej rozwój ma wtedy wpływ rodzina, szczególnie relacja dziecka z rodzicami – mówi naTemat Katarzyna Bajszczak, psycholog i seksuolog.
Kadryś na koniec dodaje, że przecież wszystkie kobiety są piękne (jeżeli są inteligentne i z klasą), a wszyscy faceci przystojni (jeżeli inteligentni i z klasą). Szkoda, że aby o tym pamiętać, niektórzy potrzebują kampanii społecznych.
Mężczyźni, którzy mają wystające brzuszki albo zaczynają łysieć, aż tak wielkiego dyskomfortu z tego powodu nie czują. To są po prostu efekty różnicy płci.
Wojciech Kadryś
Faceci nie są tak wyczuleni na tym aspekcie, wręcz przeciwnie – oni wyśmialiby taką kampanię. Przynajmniej teraz. Do facetów trafia się w inny sposób, poprzez autorytety (jak Christiano Ronaldo miał zabawną fryzurę z wygoloną kreską, to połowa Brazylii tak chodziła). Do nas trafia się wzrokowo. Zobaczymy dobrze ubranego faceta w jakimś filmie i podświadomie chcemy tak wyglądać – nie potrzebujemy do tego kampanii. Jedyny szkopuł jest taki, że nie każdy autorytet jest dobry.
Katarzyna Bajszczak
Dziecko, które dostaje pozytywny przekaz na temat swojego wyglądu, w dorosłym życiu ma zwykle wyższą samoocenę. Jest bardziej pewne swej atrakcyjności. W kolejnych etapach życia, szczególnie w okresie dojrzewania, ocena własnej atrakcyjności fizycznej, jest jednoznacznie kojarzona z atrakcyjnością seksualną. Na tym etapie życia decydującą rolę odgrywa środowisko rówieśnicze, potem partner seksualny. Samoocena, wbrew nazwie, nie jest więc wcale oceną własną. Na poczucie wartości i atrakcyjności, olbrzymi wpływ ma otoczenie.