
Kiedy wpisze się w wyszukiwarkę na YouTube frazę "Jan Paweł II", jedna z pierwszych podpowiedzi brzmi: "gwałcił małe dzieci". Już ten jeden przykład pokazuje, jaki jest dominujący ton komentarzy o zmarłym papieżu na wielu portalach i serwisach. Prostackie uwagi dotyczące pedofilii, fikcyjne, prześmiewcze profile, memy z głową papieża wklejoną w zdjęcia pornograficzne, żarty z rocznicy jego śmierci (teraz szczególnie widoczne) – taka jest internetowa rzeczywistość.
Wiem do czego może doprowadzić brak szacunku dla świętości innych religii. Tu jednak nie chodzi tylko o religię, ale zwykłą przyzwoitości debaty publicznej. Zrozumiałe jest krytykowanie, niezrozumiałe jest żenujące obrażanie. Zatem z jednej strony nie ma przyzwolenia na tego typu postawy, a z drugiej oczywiście portale gdzie dochodzi do tego typu zachowań powinny reagować.
Temat "obrażania papieża w internecie" właściwie można byłoby zakończyć już w tym miejscu. Jednak, o czym przekonują krytycy Jana Pawła II, za bluzgami, memami i żartami temat Wojtyły kryje się poważniejsze zjawisko. Jak twierdzi Piotr Szumlewicz, autor książki o papieżu "Ojciec nieświęty", internetowy front przeciwko JP2 to konsekwencja zamykania ust tym, którzy nie chcą oddawać czci zmarłemu Ojcu Świętemu.
Pułapka czci
Obrażanie jest też sposobem na to, by wyśmiać jedną z form, jaką przyjmuje kult papieża Wojtyły. Niekiedy używa się sformułowania "kult jarmarczny" – chodzi o zamykanie Jana Pawła II w pomnikach, gadżetach i kremówkach, bez refleksji nad tym, co mówił i co po sobie zostawił.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl