Program "Piekielny hotel" prowadzony na antenie TVN przez Małgorzatę Rozenek został okrzyknięty klapą i regularnie traci widzów. Jak mówią nam znawcy branży, stacja popełniła błąd, bo prawdziwym gwiazdami w hotelach są goście. Dotarliśmy do raportów z nocnej zmiany, które mogłyby posłużyć za scenariusz telewizyjnego hitu.
Pozory często mylą. Tak, jak w szkołach najbardziej brutalne bywają dziewczyny, a nie chłopcy, tak goście najbardziej prestiżowych hoteli dają najlepszy popis swoich umiejętności, tracąc przy tym wszystkie hamulce. Gdzie jest granica? Właściwie nie ma żadnej, bo kreatywność gości jest niemal nieograniczona.
– Odchody w pościeli już nawet nie zaskakują, podobnie jak czyszczenie butów ręcznikami – mówi mi szef personelu jednego prestiżowych, podwarszawskich hoteli. Oto fragmenty kilku innych raportów z tzw. "dobrych hoteli", sporządzonych przez nocną zmianę.
Oddał mocz do donicy
Gość z pokoju 105 Kamil ***** został zauważony przez agentów ochrony, gdy oddawał mocz do donicy na drugim piętrze przy windach. Został obciążony karą 1000 zł za wyrządzone szkody.
Niechlubne wybryki
O godzinie 00:37 Pan Zygmunt ***** zameldował się wraz z kolegami w pokoju 306. Po meldunku ochrona poinformowała nocnego menadżera że w/w gość zapisał się niechlubnymi wybrykami podczas Sylwestra. W stosunku do pana *****, jak i jego współtowarzyszy, zostały podjęte środki przymusu bezpośredniego.
Gość zachowywał się bardzo agresywnie w stosunku do swojej żony – bił ją. Po przyjeździe do hotelu agenci ochrony uważnie obserwowali zachowanie gościa, jak i jego kolegów. Przez całą noc nie doszło do żadnego incydentu z jego udziałem.
Żona pana W.
Około godziny 3:00 agent ochrony zauważył podejrzanie wyglądającą osobę, która kręciła się po hotelowym parkingu. Gdy do niej podszedł, okazała się być gościem hotelu. Pani z pokoju 407 przedstawiła się jako żona pana W. (znanego aktora). Agent ochrony wyczuł od niej alkohol oraz zauważył nieskrępowane gesty i ruchy. Na twarzy pani W. była widoczna opuchlizna oraz lekko roztarta krew. Kontakt z panią W. był utrudniony z powodu stanu nietrzeźwości oraz bariery językowej.
Pani W. porozumiewała się wyłącznie w języku francuskim. Angielskiego używała nieskładnie oraz niedużo rozumiała. Po chwili rozmowy oznajmiła, że została pobita przez swojego męża i nie zamierza wracać do pokoju, ani do hotelu. Mimo natychmiastowej reakcji ze strony agenta ochrony oraz propozycji zmiany pokoju, pani W. nie chciała wręcz słyszeć o pozostaniu w hotelu. Nalegała na wezwanie taksówki i wyrażała nieprzebłagalną potrzebę udania się na lotnisko. Pomimo roztrzęsienia, zgodziła się na wejście do budynku, gdzie została przeprowadzona z nią dłuższa rozmowa.
Cały czas płakała i prosiła o taksówkę na lotnisko. Zaproponowano jej pomoc medyczną, wezwano karetkę, a także policję. Pani stanowczo odmówiła jednak pomocy medycznej oraz angażowania w sprawę policji. Podczas rozmowy szukała biletu w sposób jednoznacznie wskazujący na problemy z koordynacją. Po dłuższej rozmowie oraz uspokojeniu Pani W., powróciliśmy do tematu zmiany pokoju oraz szeroko zakrojonej pomocy. W tym czasie na dół zszedł pan W.
Również był pod wpływem alkoholu, ale nie wykazywał przejawów agresji. Porozmawiał z żoną pod okiem ochrony. Następnie wstał, podszedł i przeprosił za zaistniałą sytuację. Następnie poszedł do pokoju – wszystko odbyło się w sposób łagodny. Pani W., pomimo rozmowy z nami oraz mężem, nadal nie chciała zawiadomić żadnych służb, tylko jechać prosto na lotnisko.
Gdy zorientowała się, że nie ma przy sobie biletu, poprosiła ochronę, aby ta udała się z nią do pokoju. Z relacji ochrony wynika, że pani poprosiła ich o pozostanie przed pokojem, aby nie denerwować męża. Ochrona została przy uchylonych drzwiach. Nie słyszała żadnych odgłosów kłótni, szarpaniny lub bójki. Pani po chwili wyszła z biletem i razem z ochroną zeszła na hall recepcyjny. Podeszła do recepcji i poprosiła o zamówienie taksówki. Zamówiliśmy taryfę z firmy ****. Pani W. chwilę czekała w fotelu, po czym podeszła do recepcji i chciała uregulować rachunek za pokój, w którym mieszkała razem z mężem. Niestety, w tym czasie trwał audyt i nie mieliśmy takiej możliwości. Spisaliśmy numer karty wraz z datą ważności i poinformowaliśmy Panią W. o obciążeniu karty w późniejszym czasie. Po około 10 minutach odjechała na lotnisko w Modlinie.
Mąż nie schodził w czasie nocy na dół i nie dostaliśmy żadnych zgłoszeń o agresywnym gościu od innych osób mieszkających w hotelu. Ochrona po przepatrzeniu kamer stwierdziła, że państwo W. siedzieli kilka godzin wcześniej w barze hotelowym i nie zachowywali się wobec siebie w sposób mogący dawać odczuć o możliwości agresji wobec siebie.
Spalony światłowód
Gość z pokoju 127 Piotr **** skarżył się na niedziałający telewizor. Poinformowałem żonę pana Piotra, że przyczyną awarii jest pożar na Moście Łazienkowskim, pod którym biegnie światłowód odpowiedzialny za dostarczenie programów telewizyjnych firmy ***. Pani nie przekonały moje argumenty i poprosiła o rekompensatę za brak telewizji i odłożyła słuchawkę.
Zakrwawiona ręka
Około godziny 2:50 agencji ochrony zauważył jak pan Robert **** z pokoju 405 chodził po foyer przed salą balową z zakrwawioną ręką. Gość natychmiast został zabrany przez ochronę hotelu w celu opatrzenia rany do ambulatorium. Pan **** zachowywał się bardzo agresywnie w stosunku do udzielających mu pomocy ochroniarzy. Wyzywał ich i uderzył naszego pracownika w ramią, a kolejnego w twarzy. Był pod wyraźnym wpływem alkoholu.
Poszkodowany nie miał przy sobie dokumentów. Twierdził, że wszystkie ukradł jego siostrzeniec mieszkający w ****. Po założeniu opatrunku, rana wydawała się na tyle głęboka, że niezbędne było wezwanie pogotowia ratunkowego. Karetka dotarła do hotelu o godzinie 03:25. Ratownicy medyczni stwierdzili po obejrzeniu rany, że natychmiast zabierają poszkodowanego do szpitala celem zszycia. Również w stosunku do nich Pan **** zachowywał się w sposób bardzo niegrzeczny, szukał winnych wokół siebie i bezpodstawnie oskarżał. Towarzyszyła mu znajoma, która wraz z nim i ratownikami udała się karetką do szpitala.
Państwo wrócili do hotelu o godzinie 04:45.
Wszechmocny dyrektor banku
Około godziny 2:00 agenci ochrony zaobserwowali na kamerze, jak jeden z mężczyzn siedzących koło lobby przedostał się za ladę baru. Podjęta została natychmiastowa interwencja wyproszenia mężczyzny poza bar. Podczas zaistniałej sytuacji, siedzący tam panowie z banku ***, zaczęli obrażać ochronę i zachowywali się agresywnie. Jeden z nich przyszedł na recepcję w celu poskarżenia się, w jaki sposób został potraktowany.
Po wysłuchaniu informacji poinformowałem pana, że nie mają prawa wchodzi za bar, ponieważ jest to miejsce niedostępne dla gości. Mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. Zaczęli spisywać moje nazwisko oraz "kamerować" telefonem komórkowym pracowników ochrony. Poinformowałem ich, aby skorzystali z innego miejsca do rozmów bądź rozeszli się do pokoi. Jeden z nich wyraźnie podkreślał, że jest dyrektorem banku mogącym bardzo dużo. Po kilku minutach sytuacja została opanowana, a panowie wrócili do swoich pokojów.
Paląca sprawa
Około godziny 00:30 agenci ochrony zauważyli na monitoringu palący się kosz na czwartym piętrze. Ochrona udała się na miejsce bardzo szybko i zapobiegła rozprzestrzenianiu się ognia. Po weryfikacji monitoringu okazało się, że zapalonego papierosa wrzucił do kosza pan Paweł **** z pokoju 415 (uczestnik konferencji firmy "Y"). Został przyprowadzony do recepcji, gdzie poinformowałem go o całym zajściu. Nie zaprzeczał swoim czynom. Zostało spisane oświadczenie, w którym gość zobowiązał się do zapłaty kary za spowodowanie zagrożenia pożarowego. O wszystkim została poinformowana pani **** – organizatorka konferencji firmy "Y". Poprosiła o spotkanie z menadżmentem hotelu w celu ustalenie odpowiedniej kary finansowej dla pana Pawła ****. Gość z pokoju 324, Stefan **** (uczestnik konferencji firmy "Y") został dodatkowo obciążony kwotą 500 zł za palenie papierosów w klubie ****.
Gość z pokoju 357, Daniel **** (uczestnik konferencji firmy "Y") został obciążony kwotą 500 zł za oddawanie moczu w sali konferencyjnej.