Pomóc człowiekowi w potrzebie – tą zasadą kieruje się prowadzona przez Piotra Ikonowicza Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej, której pracownicy i wolontariusze zajmują się pomocą prawną m.in. lokatorom odzyskiwanych kamienic. Udzielają porad i blokują eksmisje. Dziś to KSS potrzebuje pomocy, bo grozi jej eksmisja.
Lokal miejski przy ul. Jarocińskiej na warszawskim Grochowie, w którym mieści się malutka siedziba Kancelarii, jest zadłużony na ok. 18 tys. zł. Piotr Ikonowicz mówi, że miasto w każdej chwili może przysłać komornika, przyznaje jednak, że to jego wina. Jak mówił, „trochę zaniedbał sprawę”, dodając jednocześnie, że nie dopuściłby nigdy, by któryś z jego klientów znalazł się w takiej sytuacji.
Jak zwykle okazało się jednak, że KSS jest ludziom potrzebna. – Ludzie masowo wpłacają pieniądze na konto kancelarii, w tej chwili mamy już połowę potrzebnej kwoty. Więc zbierzemy pieniądze i spłacimy dług, zresztą mówiliśmy to od początku – tłumaczy Piotr Ikonowicz w rozmowie z naTemat.
"Zaniedbałem sprawę"
W wypowiedziach dla mediów założyciel KSS wyjaśnia, że Kancelaria, utrzymująca się na bieżąco ze składek i darowizn – dotacji bowiem nie dostaje – najpierw opłacała rachunki, by móc funkcjonować. Zaległości były regulowane, jeśli na koncie KSS pojawiał się większa kwota. Tak miało być i tym razem. Czas jednak mijał, karne odsetki narastały, a wpłat, które pozwoliłyby spłacić dług – nie było.
Eksmisji, wyrokiem warszawskiego sądu, 26 lutego nadano klauzulę wykonalności. Początkowo Ikonowicz liczył, że, że uda się przekonać urząd dzielnicy, by wstrzymać eksmisję. – Trudno, bym miał pretensje do miasta, bo faktycznie zalegamy z czynszem. – Ale kancelaria wypełnia lukę. Ani miasto, ani inne instytucje nie zapewniają darmowej pomocy prawnej ludziom, których nie stać na prawnika. Dostajemy dziesiątki maili z całej Polski. Ludzie piszą, że jesteśmy ich ostatnią deską ratunku. Nie pobieramy od nich żadnych opłat. Po prostu za dużo na siebie wzięliśmy – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Jak zapewnia, Kancelaria po raz kolejny spróbuje podjąć dialog z miastem. – Zamierzamy rozmawiać z miastem, zawsze jesteśmy za dialogiem, o wiele częściej negocjujemy niż protestujemy, choć zdajemy sobie sprawę, że dla miasta jesteśmy partnerem trudnym, bo to miasto jest tym podmiotem, który najczęściej eksmituje ludzi – mówi.
"Wyrok eksmisyjny trzeba wykonać"
Słowa rzecznika Urzędu Dzielnicy Praga Południe nie pozostawiają jednak wątpliwości. Jerzy Gierszewski powiedział naTemat, że sprawy komentował nie będzie, ponieważ wszystko, co miał na ten temat do powiedzenia, już mediom powiedział. A powiedział mniej więcej tyle, że nie ma możliwości, by wstrzymać eksmisję, bo jest „już za późno”. Umorzenie długu nie wchodzi w rachubę, bo uruchomienie takiej procedury jest możliwe tylko w przypadku lokali socjalnych, a ten, w którym mieści się KSS, to lokal komercyjny.
– Zaległy czynsz to ponad 11 tys. zł, a do tego dochodzą odsetki i inne należności. Nawet jeśli dług zostanie w całości spłacony, nadal zostaje wyrok eksmisyjny, który trzeba wykonać – powiedział Gierszewski.
– Dziwią mnie słowa pana Gierszewskiego, bo albo nie zna przepisów, albo nie mówi wszystkiego. W tej chwili darowuje się lokatorom długi, jeśli wpłacą 30 proc. zadłużenia. My zamierzamy wpłacić 100 proc. i wciąż mamy być eksmitowani? – pyta Ikonowicz.
W objęciach groteski
Czy eksmisja z Jarocińskiej oznacza, że Kancelaria przestanie działać? Nie.
Blokady eksmisji nie będzie, bo Ikonowicz uważa, że byłaby to groteskowe.
Za groteskę trudno też nie uznać działania urzędników. Po pierwsze dlatego, że tam, gdzie urzędy są bezradne, bo albo nie potrafią pomóc ludziom, którzy się do nich zgłaszają, albo nie chcą, wkracza KSS. I faktycznie pomaga, de facto wykonując pracę urzędników. Tych samych, którzy teraz mówią, że eksmisji nie da się wstrzymać. Po drugie dlatego, że żeby rozłożyć zobowiązanie na raty i umożliwić dłużnikowi spłatę, wystarczy odrobina dobrej woli.
Na pytanie, czy ma żal do miasta, odpowiada: Tak, mamy poczucie krzywdy, bo w sytuacji, kiedy wyręczamy miasto, spodziewałbym się zaoferowania nam lokalu za złotówkę.
Tego samego lokalu, w którym po wyremontowaniu go przez wolontariuszy KSS znacząco wzrósł czynsz, bo urzędnicy uznali, że "podniósł się standard".
Piotr Ikonowicz, Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej
Być może za tymi słowami stoi jakaś nieznana mi motywacja polityczna, na pewno nie jesteśmy dla Pragi Południe partnerem łatwym bo chodzimy do sądów i większość spraw wygrywamy. Nałóżmy na to wszystko jeszcze fakt, że właśnie zaczął się sezon eksmisyjny. Tu nie chodzi o nas, tylko o tych ludzi, dla których jesteśmy ostatnią deską ratunku. Oczywiście nie zawiesimy działalności, jeśli będzie trzeba, rozstawimy wielki namiot pod ratuszem albo będziemy przyjmować w prywatnych mieszkaniach.
Piotr Ikonowicz, KSS
W sytuacji, kiedy pomagamy ludziom, raczej spodziewałbym się od miasta pytania, jak można nam pomóc, a nie decyzji o eksmisji. Pomagamy ludziom nie tylko z Warszawy, ale z całej Polski, kiedy mamy do wyboru zapłacić czynsz czy telefon – płacimy telefon, bo dzięki temu możemy działać i pomagać. Dlaczego więc rzuca nam się kłody pod nogi?