- To śmieszna ustawa, która wydłuża wiek emerytalny, ale niczego nie reformuje - mówi Piotr Duda w rozmowie z naTemat. Ustawa ma być głosowana już w piątek, ale szef "Solidarności" deklaruje, że związkowcy bez względu na wszystko będą dalej protestować. Duda przyznaje, że w życiu nigdy nie mówi się nigdy, ale dopóki jest przewodniczącym "S", nie ma zamiaru wchodzić do polityki.
Wierzy Pan w to, że rząd się ugnie i nie wydłuży wieku emerytalnego?
Piotr Duda: Wiarę trzeba mieć do końca. Można ją porównać do wiary w polską reprezentację na Euro. Wierzę, że będzie dobrze. Gdybym nie miał wiary, spasowalibyśmy już na samym początku. Zebraliśmy jednak podpisy pod referendum. Była wielka debata na temat tej pseudoreformy. Gdyby nie "Solidarność", niektóre wprowadzone zmiany, chociażby dotyczące prewencji wypadkowej, nie weszłyby w życie.
Koalicja ma większość do przegłosowania tej, jak Pan mówi, pseudoreformy.
Niezależnie od tego, czy ustawa będzie w piątek przegłosowana, czy nie, nadal będziemy działać. Jeszcze jest Senat, prezydent, Trybunał Konstytucyjny. Reforma nie została przyjęta w konsensusie politycznym i społecznym. Koalicja PO-PSL może uchwalić, że ziemia jest płaska i w Polsce mamy same autostrady. Wiemy doskonale, że ich nie ma. Podobnie jest z tą ustawą.
Pod Sejmem powiedział Pan, że prędzej czy później ustawa trafi do kosza. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że po dojściu do władzy jego rząd cofnie tę zmianę. Nie wiem jednak, na ile są to prawdziwe zapowiedzi. We Francji Francois Hollande też obiecał obniżenie wieku emerytalnego. Mam wątpliwości, czy to zrobi.
Polityka rządzi się swoimi prawami. Jeżeli kolejne ekipy, u nas PiS i inne partie, a we Francji prezydent Hollande, nie dotrzymają słowa i nie cofną reformy, będzie to początek ich końca. Raz danego słowa trzeba dotrzymać. Po prostu.
Celem "Solidarności", jest nie tyle zablokowanie ustawy, bo nie ma to żadnych szans, co raczej pokazanie Polakom, że wydłużenie wieku emerytalnego to zła decyzja.
Przy okazji debaty "67" wyszło wiele innych spraw. Chociażby patologie z umowami śmieciowymi. Od lat toczymy wojnę z tymi umowami. Mówimy o różnych patologiach, np. agencjach pracy tymczasowej. Przedstawiłem premierowi projekty związane z patologiami. Jeżeli zajmiemy się ważnymi sprawami, nie trzeba będzie podnosić wieku emerytalnego. Należy stworzyć warunki do tego, żeby Polacy mieli możliwość dłuższej pracy. Polacy chcą pracować, tylko trzeba stworzyć warunki.
Może podwyższenie wieku emerytalnego jest bolesne, szczególnie dla kobiet, ale też konieczne.
Nie, bo emerytura jest przywilejem, nie obowiązkiem. Składki powinno płacić jak najwięcej Polaków. Młodzi ludzie mają niekiedy 6-7 lat pracy, i ani jednego miesiąca składkowego. Od samych lat pracy na umowach śmieciowych nie przybędzie pieniędzy w systemie emerytalnym. Wielu ludzi nie gromadzi kapitału emerytalnego. Mają umowy, od których nie odprowadza się składek do ZUS-u. To jest prawdziwy problem, a nie ten związany z koniecznością wydłużania wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę.
Polska wkracza jednak w niż demograficzny. System emerytalny bez reform po prostu się rozleci.
Rząd przedstawił śmieszną gołą ustawę, która tylko wydłuża wiek emerytalny, a niczego nie reformuje. W UE mówi się o konieczności podniesienia wieku emerytalnego. Robimy to, ale bez programów motywujących do dłuższej pracy. Program 50+ nie wypalił, ale rząd zastanawia się, jak wprowadzić program 60+. Przecież pracodawcy potrzebują wydajnych pracowników. Jestem ciekaw, czy pracownik po 60 jest pracownikiem wydajnym. To zwykła hipokryzja ze strony części pracodawców i rządu.
Nie mówi Pan "nie, bo nie", ale część pomysłów "Solidarności" jest krytykowana przez ekonomistów. "Ozusowanie" umów śmieciowych może spowodować zwiększenie bezrobocia.
Najlepiej być hipokrytą i mówić, że trzeba podnosić wiek emerytalny, a z drugiej strony być pracodawcą i nie chcieć płacić składek na ZUS. Nigdy nie naprawimy systemu emerytalnego, jeżeli tak to będzie wyglądało. Zatrudnieni na umowę o pracę nie są w stanie udźwignąć całego systemu emerytalnego w Polsce. Jeżeli ktoś nie wypracuje minimalnej emerytury, to państwo będzie musiało dopłacić, a pracodawcy będą lokować kolejne miliardy na swoich kontach. To nie o to chodzi. W naszym systemie powinna obowiązywać solidarność społeczna.
Ale dla znacznej części młodych ludzi śmieciówki to jedyna szansa na wejście na rynek pracy.
Nie zgadzam się. To jest szantaż ze strony pracodawców. Nie może być tak, że lepsza byle jaka praca, niż żadna. Jest okres próbny, pracodawca może sprawdzić pracownika. Moja 24-letnia córka nie ma ani jednego dnia składkowego.
Rozumiem, że problemem są pracodawcy.
Niektórzy pracodawcy to cwaniacy. Proponują dziwne warunki na umowę o dzieło, umowę zlecenie, nie płacąc ZUS-u. To hipokryci. Sam jestem pracodawcą, w dodatku nie jakimś drobnym. Zatrudniam 150 osób i u mnie nie ma umów śmieciowych. Nie wyobrażam sobie, żebym w taki sposób mógł postępować z pracownikiem. Trzeba go traktować w sposób podmiotowy, a nie przedmiotowy.
Podobnie jest z płacą minimalną. Jej podwyższanie może zwiększyć bezrobocie. Jeżeli w firmie pracuje 10 osób i każda z nich zarabia po 1500 zł, to po podwyżce o 100 zł trzeba będzie albo znaleźć dodatkowe pieniądze, albo zwolnić jedną osobę.
Niskie wynagrodzenie minimalne sprawia, że będzie rodzić się coraz mniej Polaków. Które małżeństwo zdecyduje się na dziecko, jeżeli mąż zarabia 1500 zł brutto, a żona jest bezrobotna? To kolejna hipokryzja. Pracodawcy, którzy stają przed takim problemem, muszą sobie z tym radzić. Ponad 12 proc. Polaków dostaje minimalne wynagrodzenie. Nie ma nic gorszego od społecznego wykluczenia.
Nie wyklucza Pan protestów w czasie Euro 2012. Zastanawiam się, czy przyniesie to oczekiwany skutek. Ustawa emerytalna w tym czasie będzie zapewne uchwalona. Część Polaków może odebrać to tak: wiek i tak został podniesiony, mamy mistrzostwa, a związkowcy nam je zakłócają.
Jeżeli ktoś może zepsuć te mistrzostwa, to tylko organizatorzy i rząd. Oby nie piłkarze. Przejechanie odległości 7 km z jednej stacji telewizyjnej do drugiej w Warszawie zajęło mi 50 minut. Zatem nie tędy droga. Nie róbmy z Euro świętości. Mamy prawo protestować w każdym dniu tygodnia przez 365 dni w roku. Mecz trwa tylko 90 minut. Jest jeszcze kilkanaście godzin na to, żeby protestować.
Bronisław Komorowski zaapelował, aby przełożyć zapowiadane manifestacje w czasie Euro 2012 na późniejszy termin.
Kiedy prezydent zwraca się z apelem do jednej strony, jako były minister obrony powinien wiedzieć, że zawieszenie broni podczas wojny dotyczy dwóch stron, a nie tylko jednej.
Jakie jest stanowisko "Solidarności" w sprawie OFE? Rząd w zeszłym roku przyciął składkę. "S" negatywnie oceniła tę decyzję.
Nie wolno zmieniać zasad podczas gry. W 1999 roku rządzący umówili się ze społeczeństwem na pewne rozwiązania, a w tej chwili je zmieniają. To kolejna hipokryzja rządu, bo przecież Jacek Rostowski i Donald Tusk mówili, że jeżeli nie uda się przerzucić środków z OFE do ZUS, trzeba będzie podnieść wiek emerytalny.
Środki przerzucili, ale wiek emerytalny i tak podnoszą.
Bo to wyłącznie ratowanie budżetu państwa. Te "67" to ściema. To tylko podlizywanie się agencjom ratingowym. We Francji i Grecji w ostatnią niedzielę obywatele wystawili politykom rachunek za to, że koszty reform przerzucają wyłącznie na zwykłych obywateli.
Skąd u Pana chęć do współpracy z SLD? Janusz Śniadek nie chciał współpracować z Sojuszem.
Nie nazwałbym tego pędem do współpracy. Nas wszystko dzieli: historia, ale nie tylko. Trzeba jednak rozmawiać z każdym, zwłaszcza jeżeli chodzi o wsparcie ważnych spraw dotyczących pracowników. Napisaliśmy pisma o wsparcie do wszystkich klubów parlamentarnych. SLD zaproponowało nam pomoc. I co, mam powiedzieć, że te głosy są "be", a tamte są dobre? W ten sposób niczego byśmy nie osiągnęli.
Współpraca "Solidarności" z Ruchem Palikota jest niemożliwa?
Przedstawiciel Ruchu Palikota na komisji polityki społecznej i rodziny poparł nasz projekt dotyczący płacy minimalnej. Nie znaczy to jednak, że będziemy współpracować z Ruchem Palikota. Ich zachowanie względem kościoła katolickiego i chrześcijaństwa rozmija się z naszym statutem, w którym są zapisy mówiące o wartościach chrześcijańskich.
Czyli współpracy nie będzie.
Możemy wspierać propracownicze ustawy Ruchu Palikota. Na razie są tylko zapowiedzi. Palikot mówi o zlikwidowaniu umów śmieciowych, a my składamy konkretne projekty.
Wyklucza Pan w przyszłości wejście do polityki?
W życiu mnie nauczono, że nigdy nie mówi się nigdy. Dopóki jestem przewodniczącym związku zawodowego "Solidarność" nawet w tamtą stronę nie spojrzę.
Po słynnej debacie w Sejmie 30 marca mówiono, że nie Kaczyński, nie Ziobro, ale właśnie Pan mógłby w przyszłości zostać liderem opozycji.
Podkreślam, że dopóki jestem przewodniczącym ZZ "Solidarność" nawet o tym nie pomyślę. Kocham swoją pracę. Chcę pomagać Polakom i pracującym w Polsce.