Internet uczy, internet bawi, wreszcie internet ocenia. Linneusz ze swoim systemem klasyfikacji organizmów to pikuś w porównaniu z czujnym okiem internauty obserwatora-rzeczywistości.
Portale społecznościowe są znakomitym narzędziem do tworzenia fikcji na własny temat. Na Facebooku, Instagramie, Twitterze jesteśmy architektami własnego ja i mamy całkowitą kontrolę nad tym jak chcemy być postrzegani.
Sami dobieramy zdjęcia. Zwykle publikujemy tylko przemyślane statusy, raczej nie wymykają nam się żenujące komentarze (a jeśli jakiś się trafi, to bardzo łatwo można go skasować). Gdy ktoś zostanie przyłapany na niewiedzy, można szybko skorzystać z wujka Google'a, który w mig rozwieje wątpliwości i poprawić błędne informacje.
Jednak czasem to jak chcemy być postrzegani jest dla innych śmieszne, zabawne, bywa że żenujące. Internetowi obserwatorzy bardzo szybko wychwytują trendy, określają typ osobowości, nadają mu nazwę, kompletują zdjęcia, tworzą memy a potem toczą niemiłosierną bekę.
Typowi są wśród nas
Na Facebooku roi się od najróżniejszych "typowych", czyli archetypicznych jednostek danego profilu osobowościowego, tudzież zawodowo-osobowościowego, subkulturowego, możliwości jest pod dostatkiem. Jednym z fanpage'y, które odniosły spektakularny sukces jest Typowy Mirek – handlarz, przedsiębiorca, czyli jowialny cwaniak specjalizujący się we wciskaniu ludziom złomu na czterech kółkach, słynący z kwiecistych metafor i seksistowskich komentarzy. Niejeden i niejedna z nas na swojej drodze takiego Mirka spotkał/spotkała.
Innym popularnym profilem jest Junior Brand Manager to fikcyjna postać, która jest demonicznym uosobieniem wszystkich najgorszych cech pracownika korporacji, który współpracuje z firmami zewnętrznymi i zgłasza swoje poprawki do projektów. Każdy, kto kiedykolwiek współpracował z takim typem śmieje się przez łzy, oglądając memy wrzucane na fanpage. Mimo że profil firmuje zdjęcie nieszczerze uśmiechniętej kobiety, to JBM nie jest płcią. On jest stanem umysłu.
Innym ciekawym "typowym" jest profil Rodzinka Stokowskich, którego administratorka to Joanna Stokowska szczęśliwa (do niedawna) matka i żona. Profil nie naigrywa się z konkretnych osób, ale z idealnej wizji życia współczesnych trzydziestolatków zakochanych w jarmużu, prywatnych trenerach i teoriach samorealizacji, a wszystko ozdobione cukierkowymi zdjęciami ze stocka (banku zdjęć), na których ludzie cieszą się do sałatek i są wzorem idealnej rodziny, która co sobotę urządza bitwy na poduszki.
Mamy Typową Babcię, Szwagra, Agatę studentkę ASP, był słynny Antek, któremu nie wyszło, jest też Asia, studentka dziennikarstwa.
Nietypowi też są w cenie
Istnieje też portal, który spędza sen z powiek tym, którzy lubią nietypową garderobę. Znalezienie się na Faszyn from Raszyn z pewnością nie jest marzeniem żadnego eleganta ani żadnej elegantki. Administratorzy publikują zdjęcia nadsyłane im przez internautów, a na fotografiach znajdują się osoby o, delikatnie rzecz ujmując, dość oryginalnym stylu. Portal jest egalitarny jeśli chodzi o prezentowanie przedstawicieli obydwu płci. Można na nim znaleźć zarówno awangardowych mężczyzn jak i kobiety. Nikt nie analizuje kim są, czym się zajmują, jakie mają preferencje. Po prostu śmiesznie się ubierają. Koniec.
Gender wg Facebooka
Jednak w internetowym podziale na typowych i typowo nietypowych jest jeszcze jedna kategoria fanpage'y skupionych na przedstawicielach konkretnych płci. Jeśli chodzi o mężczyzn, najbardziej obrywa się dresiarzom, narodowcom i tym, którzy walczą o szacunek ludzi ulicy.
Majstersztykiem profilowania osobowości jest fanpage Kołczan prawilności. Administratorzy za punkt honoru wzięli sobie wyłuskanie jak najbardziej prawilnych chłopaków, którzy rządzą na ulicach, a ich ulubionym świętem jest 11 listopada, kiedy to mogą rozprawić się z "lewacką latarnią" tudzież "pedalskim drzewkiem". Kołczan to po prostu nerka noszona nie na biodrach, ale jak torebka – przewieszona przez ramię.
Stroną bezpośrednio powiązaną z Kołczanem jest z pewnością Czapka Wpierdolka inny nieodłączny element garderoby, bez których prawilni nie wychodzą z bloku. Jednak umiejętność obserwowania społeczeństwa nie jest u nich nawet w połowie tak rozwinięta, jak w przypadku tych od Kołczanu.
Wśród męskich profili archetypicznych furorę robią też Sebastiany, są to albo typowe Seby, albo Sebixy, proste chłopaki, u których na pierwszym miejscu w piramidzie życiowych priorytetów znajduje się szacunek ludzi ulicy. Jednak każdy prawilny i każdy Seba, czy też Sebix, poza respektem na dzielni potrzebuje też ciepła osobistej białogłowy. I tu pojawia się miejsce dla pań.
Sedno parodii Karyna jest zwykle dziewczyną Seby albo Sebixa. Ma głębokie myśli, ale często nie potrafi ich ubrać w poprawną polszczyznę, ale to nic. Liczą się uczucia, a nie ortografia. Karyna często denerwuje się, gdy jej zdjęcia trafiają na Faszyn from Raszyn, ale tym też nie przejmuje się za bardzo. Fanpage z pewnością prowadzą jakieś zazdrosne grube feministki, które zazdroszczą Karynie włosów, nienagannej figury, rzęs po sam horyzont i oczywiście chłopaka.
Administrator Karyn dba o jakość komentarzy na Facebooku, ludzie szybko łapią konwencję, radzą Karynie, gdy ta ma życiowe rozterki. Nie chodzi o to, że Karyna jest kobietą, chodzi o to, że jest Karyną.
Wszystkie te strony są bardziej lub mniej śmieszne, jednak naigrywają się z konkretnego zestawu cech, stylu, wypowiedzi. Bardzo często są to teksty z for internetowych, czasami korespondencji służbowej, ale zawsze anonimowo. W przypadku zdjęć, administratorzy udostępniają tylko te, które już wcześniej zostały udostępnione. Choć mimo wszystko może to rodzić wątpliwości, nikt z nas nie chciałby chyba, by jego fotografia ozdabiała prześmiewczy fanpage.
Jest jednak profil, który śmiesznym chciałby być, jednak trochę nie wyszło. Mowa o najróżniejszych szlaufach, bydgoskich, rzeszowskich, warszawskich suwalskich.
Szlaufa, według słownika nastoletnia dziewczyna, która w centrach handlowych oddaje się za pieniądze. Administratorzy uważają co prawda, że takie strony mają charakter informacyjny, ale trudno uznać to tłumaczenie za wiarygodne.
Do usunięcia tego typu fanpage'y namawia m.in. Fundacja Feminoteka, bo szlaufy, nie bawią, ale szerzą nienawiść i obrażają kobiety. Co innego zacytować czyjąś wypowiedź z forum, a co innego zarzucić komuś prostytucję (na tego typu profilach pojawiają się zdjęcia prawdziwych kobiet, mają tylko zasłonięte oczy). To po prostu cyberprzemoc.
Internet pozwala nam kształtować fikcję na własny temat, jednak umożliwia też innym komentowanie naszych działań.
Jednak, gdy za opiniowanie innych biorą się osoby o inteligencji Sebixów i Karyn razem wziętych, zaczyna robić się żałośnie.
Pewien mistrz groteski, któremu nie dane było dożyć czasów Facebooka (a szkoda, bo profile jego autorstwa z pewnością byłyby pierwszorzędne) Ignacy Krasicki, miał bardzo prostą receptę na dobrą parodię: I śmiech niekiedy może być nauką kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa.