Pogłoski o jego powrocie krążyły od dłuższego czasu. Teraz plotki nabierają rumieńców za sprawą nowego projektu Ryszarda Petru – stowarzyszenia Nowoczesna.pl. Wszystko wskazuje na to, że Władysław Frasyniuk wróci do wielkiej polityki i to nie w byle jakim towarzystwie, oprócz gwiazdy ekonomii i byłego opozycjonisty, do inicjatywy ma dołączyć Leszek Balcerowicz.
Tak jak kilka innych rozpoznawalnych postaci polskiej sceny politycznej, Frasyniuk w pewnym momencie przestał bywać w budynku na Nowowiejskiej. A Jak radzą sobie inni wielcy nieobecni?
Polityczna emerytura dla większości zawodowych polityków to ostateczność. W ich wypadku, to był świadomy wybór. Wielu nie wierzyło, że zdołają na dobre porzucić emocje związane z Sejmem i mieli sporo racji. Władysław Frasyniuk, Jan Maria Rokita, Wojciech Olejniczak czy Włodzimierz Cimoszewicz – ten pierwszy zaczyna się łamać, drugi i trzeci mają się nieźle poza polityką, a czwarty do polityki wrócił po dwóch latach, ale z senatorskiej ławy niewiele o nim słychać.
Władysław Frasyniuk
Krewki Ślązak, który porzucił wieloletni flirt z polityką i założył firmę transportową. Branża jest trudna, a były szef Unii Wolności, tak jak za czasów, kiedy był politykiem, dzisiaj również ostro walczy o lepszą sytuację dla sektora zajmującego się transportem i przedsiębiorców.
Polityczny temperament ponosi go jednak regularnie – Frasyniuk nadal jest stałym bywalcem programów publicystycznych i w starym, dobrym stylu, nie zostawia suchej nitki na kolejnych projektach rządu, ale szczególnie mocno i niezmiennie od wielu lat atakuje Jarosława Kaczyńskiego.
Były opozycjonista wsławił się też tym, że sprawiedliwie okłada zarówno prawą, jak i lewą stronę sceny politycznej.
Jan Maria Rokita
Poseł z Krakowa to inny rodzaj politycznego temperamentu: dystyngowany i dumny. Zrezygnował, kiedy Nelly Rokita zdecydowała się przejąć pałeczkę i namieszać na sejmowych korytarzach. Na politycznej emeryturze czuje się znakomicie: dużo czyta i jeździ po świecie. W jednej z wypowiedzi stwierdził bez ogródek. – Czas od 2007 roku to najlepszy okres w moim życiu
Co jakiś czas pojawia się jednak na pierwszych stronach gazet, ale raczej nie w charakterze komentatora, tylko za sprawą kolejnych wpadek. Największe zamieszanie wywołał po tym, jak niezadowolony z usługi Lufthansy, krzyczał na pokładzie samolotu „Ratunku, Niemcy biją”.
Dzisiejsze niezręczności i małe dziwactwa byłego posła PO nie wpływają najlepiej na jego wizerunek, ale należy pamiętać, że to ten sam polityk, który stanowczo i barwnie potrafił bronić swoich racji:
Wojciech Olejniczak
Typowany na następcę Aleksandra Kwaśniewskiego i zbawcę polskiej lewicy, niespodziewanie w zeszłym roku ogłosił, że odchodzi. Najpierw niepowodzenie w wyborach do Europarlamentu, potem pobyt w Stanach Zjednoczonych utwierdziły go w przekonaniu, że pora się wycofać. Próbuje swoich sił w biznesie i stawia pierwsze kroki w akademickiej karierze. Nie zależy mu na tym, żeby przypochlebić się wyborcom, jak np. za sprawą słynnej okładki z odsłoniętym torsem.
Do powrotu nie skusiły go nawet propozycje Leszka Millera, który chciał go wystawić do wyścigu o fotel prezydencki. Bardziej niż polityczne salony interesuje go również teraz dbanie o tężyznę fizyczną. Olejniczak uprawia triathlon, a dwa lata temu został nawet prezesem Polskiego Związku Thriatlonu.
Włodzimierz Cimoszewicz
Z polityki odszedł prosto do leśniczówki w Puszczy Białowieskiej. Polityka mu zbrzydła po tym, jak został wmanewrowany w aferę za sprawą swojej asystentki, która zeznała przed komisją ds. Orlenu, że ówczesny marszałek kombinował ze swoim zeznaniem majątkowym.
Zarzuty okazały się wyssane z palca, ale były polityk ani myśli wracać do gry. Od polityki odciął się na dwa lata. Później został za to niezrzeszonym senatorem, ale w sam środek politycznej zawieruchy już się nie pakuje.
Pełni funkcję nestora lewicy, co jakiś czas jest wymieniany jako najlepszy kandydat na prezydenta i chętnie udziela wyważonych komentarzy, ale trzyma się na uboczu, chociaż dzisiaj lewica pewnie chętnie sięgnęłaby po byłego marszałka, żeby podreperować sondaże.
Od momentu, kiedy jego drogi rozeszły się z SLD nie boi się ostrych komentarzy pod adresem swoich byłych kolegów.
"Gdyby dzisiaj próbować zdefiniować istotę projektu uchwały, którą chcę Sejmowi przedłożyć w imieniu Platformy Obywatelskiej - to istotę by się tę dało wypowiedzieć hiszpańskim dzisiaj hasłem politycznym. Hiszpańskim, bo Hiszpania jest naszym partnerem i sojusznikiem politycznym w tej mierze. Hasłem 'Nicea or Muerte - Nicea albo śmierć."