MET, czyli nowojorskie Metropolitan Museum of Art, jest jednym z największych muzeów sztuki na świecie. Mieści się przy wschodniej części Central Parku i zawiera blisko dwa miliony eksponatów. Powstało pod koniec XIX wieku z pieniędzy biznesmenów, finansistów i artystów. Celem organizowanej co roku gali MET, zwanej również galą Instytutu Kostiumów, jest nic innego jak tylko dofinansowanie tegoż instytutu. Tyle tylko, że ta rozpoczęta w 1948 roku tradycja dziś stała się też jednym z najważniejszych wydarzeń branży modowej.
Chodzi tylko o pieniądze
Fundusze zbierane są niemalże dosłownie "przy kasie". Bo wejście na galę, dla osób spoza listy, to koszt 25 tysięcy dolarów. Stolik, przy którym będzie jadło kolację 10 osób kosztuje 175 tysięcy dolarów. Wszystkie te sumy w całości przekazywane są muzeum. I trzeba przyznać, że choć to spore kwoty, artyści chętnie się ich pozbywają. Przykład? W zeszłym roku muzeum zebrało w ten sposób 12 milionów dolarów.
Gala MET to wydarzenie tak ekskluzywne, że nieraz na pierwsze zaproszenia do udziału w niej sławy czekają latami. Wśród gości co roku znajduje się śmietanka towarzyska i wybitni artyści, maklerzy i przedsiębiorcy. Każdy kto może poszczycić się nie tylko oryginalnym i nienagannym stylem, ale też mniejszą czy większą fortuną. W sumie to około 600 gości.
Hołd bogatych dla biednych Chin
Każda gala rozpoczyna się od wystawy strojów. Co roku jej temat jest starannie przemyślany i stanowi swoisty hołd dla sztuki krawieckiej. Wyróżniane są style, epoki czy domy mody.
Tegoroczna wystawa ma tytuł „Chiny – przez szkło powiększające”. Dlatego właśnie na czerwonym dywanie stroje gości, głównie zaproszonych kobiet, zawierały zdobienia charakterystyczne dla sztuki orientu. Takie są zasady: każdy strój musi nawiązywać do tematu roku.
Wystawa pokazuje wpływ sztuki dalekowschodniej na projektantów, ale nie tylko. Traktuje o sztuce szeroko pojętej, nie chodzi tu jednak o zdobienia porcelany, która w krajach anglosaskich nazywana jest po prostu China.
Nic się nie ukryje
Stroje, w jakich rzeczona śmietanka zjawia się na gali, nie tylko nawiązują do tematu wystawy. Zwykle są też wymyślne i często bardzo kosztowne (choć w tym roku zdarzyły się też gwiazdy ubrane w stroje jednej z sieciówek – H&M) a przy tym co roku szeroko komentowane w mediach i ochoczo oceniane przez znawców. Styliści nigdy nie są jednogłośni jeśli chodzi o wybranie tych najlepszych i najgorszych. I tak na przykład w tym roku sensację wzbudził płaszcz Rihanny, złośliwie porównywany do omleta, oraz podobne stroje Beyonce i Kim Kardashian.
Amerykański magazyn Vogue po każdej imprezie przygotowuje jej obszerną analizę. Wyróżnia najlepiej ubrane pary, najpiękniejsze kreacje, pokazuje relacje z przygotowań gwiazd. I to między innymi dlatego przed, w trakcie i po imprezie, ilość odsłon serwisu internetowego Vougue'a gwałtownie wzrasta. MET jest też jednym z głównych tematów na Twitterze.
Gala, która jest obiektem zainteresowania milionów, prędzej czy później musiała zainspirować także filmowców. Na pierwszy front poszedł tu Andrew Rossi, uznany dokumentalista. I trzeba przyznać, że działa bardzo konkretnie – podczas tegorocznej gali zbierano materiały zdjęciowe i filmowe, które będą wykorzystane w dokumentalnej produkcji o MET. I tak 225 fotografów obsługujących imprezę musiało nieustannie mieć na uwadze fakt, że nie mogą z wielkim entuzjazmem dzielić się swoimi zdobyczami, bo w przyszłości mają one mają posłużyć Rossiemu do filmu.
Królowa Anna
Naczelna amerykańskiej edycji "Vogue'a", Anna Wintour, jest też szefową tego szczególnego wydarzenia. I to od 1995 roku. I to właśnie dzięki niej grzeczna kolacja dla wpływowych fundatorów zmieniła się w największe tego typu wydarzenie świecie.
Gala MET to jednak nie tylko zbiórka pieniędzy na potrzeby sztuki. To również najlepsza reklama dla twórców mody jaką można sobie wyobrazić. Dla Instytutu Kostiumów, w ten czy inny sposób, wspierana przez kreatywność Wintour impreza zarobiła już w sumie 145 milionów dolarów. Mówi się, że to przede wszystkim jej gusta i sympatie decydują o tym, czy i kto ma wstęp na imprezę. I tak na przykład Kim Kardashian wkupiła się w łaski modowej guru dopiero dwa lata temu, kiedy została narzeczoną rapera Kanye Westa. Ciężarna celebrytka była wtedy ubrana w obudowaną suknię w kwiaty – wystawa dotyczyła stylu punkowego. Od tego momentu Kardashian regularnie pozuje do zdjęć z Anną, która jeszcze pięć lat temu nie chciała nawet słyszeć o ewentualnym promowaniu gwiazdy reality show.
Każdy chce się pokazać
Gala podąża za internetowymi trendami. W tym roku Brandon z bloga Humans of New York przeprowadzał z jej uczestnikami krótkie wywiady do swoich portretów. A przyszło mu to tym łatwiej, że każdy Amerykanin marzy przecież, by znaleźć się na jego stronie. Autor wzbudza wśród rodaków takie zaufanie, że może wyciągnąć od swoich bohaterów nawet najbardziej intymną historię. Nic więc dziwnego, że gwiazdy w drodze na wykwintną kolację ochoczo poświęcały chwilę na zwierzenia i wyznania, których nigdy nie zafundowaliby paparazzim.
Dla samych uczestników jednak najważniejsze jest w tym wszystkim co innego. Wspieranie sztuki to jedno, ale gala MET to dla nich okazja do tego, by dowiedzieć się kto teraz jest z kim i dlaczego. A przy okazji niepowtarzalna szansa na to, by – choć za określoną sumę – poczuć się wyjątkowo. Jak ikona mody, ekspert w tej dziedzinie.