Przy okazji konferencji “Wideo w sieci” udało mi się złapać 2/3 składu Abstrachuje, grupy, tworzącej drugi najpopularniejszy polski kanał na YouTube. Z Robertem Pasutem oraz Rafałem Masnym (Czarek był chory) porozmawiałam m.in. o nowych biznesach, ale także sprytnych fankach i współpracy z markami.
Rafał: Czarek ma 41 i coś tam, tak żeby nie powiedzieć, że prawie 42. My mamy po 45. To nie kwestia tego, że aż tak dobrze się znamy, tylko różnych okoliczności, w których musieliśmy kupić sobie buty.
Dopiero co ruszyliście z własnym sklepem z ubraniami w Złotych Tarasach. W dzień, w którym odwiedziliście butik nie zabrakło towaru?
Robert: Niektórych modeli zabrakło, a utarg mieliśmy taki jak przez miesiąc. Działamy już dwa miesiące, fajnie to się rozkręca. Bywa, że odwiedzamy sobie z przypadku stoisko, ludzie podchodzą, kupują coś i nas w ogóle nie rozpoznają.
Czekamy dalej, przychodzą mamy dzieciaków, kupują im ubrania i nic. Dla nas to super krok, bo szyjemy w Polsce z dobrych materiałów, jak inne marki hip-hopowe.
Często tam wpadacie?
Robert: Czasem tak, chcemy się spotykać z widzami. Mieliśmy to robić co niedzielę, ale nie wyrabiamy się z harmonogramem i robieniem filmów.
Sami projektujecie ubrania?
Robert: Mamy brand managerkę, która także projektuje albo zleca grafikom. Generalnie kiedyś wszystko robiliśmy sami na czuja.
Będą następne stoiska?
Robert: Wiesz jakie to jest drogie?! To stoisko w Złotych Tarasach kosztowało nas tyle ile dobry samochód. Są takie obostrzenia, że musi być odpowiedni kolor, niepalne drewno, specjalne oświetlenie, atesty…
Rafał: Jak tylko trochę się finansowo odkujemy to na pewno, tylko jeszcze nie możemy dogadać się co do miasta.
W zeszłym roku po współpracy z Citroenem wywołaliście dyskusję w social mediach na temat tego, czy youtuberzy powinni zaznaczać, które ich filmy powstają w wyniku współpracy z jakąś marką. Tamtego filmu nie oznaczyliście, jak to wygląda obecnie?
Jak firma sobie życzy, aby to zaznaczyć to zaznaczamy. Zawsze przed publikacją takiego materiału na YouTube i tak trzeba to zaznaczyć, by jak np. reklamujemy Citroena to przed naszym nagraniem nie pojawiła się reklama Opla.
Rafał: Zdarzają się przypadki, gdy tego typu oznaczanie wpływa niekorzystnie na widzów, bo ci zamiast skupić się na filmie to szukają tam marki...
Fani takie rzeczy zawsze wyłapują i piszą o tym w komentarzach
Robert: Tak było w zamierzchłych czasach, kiedy to współpraca z markami była wstydem. Obecnie mamy nadzieję, że to odchodzi do przeszłości.
Rafał: Najważniejsza jest jakość materiału. Im większy budżet, tym lepiej, a współpraca z markami to umożliwia. Dzięki temu możemy się rozwijać.
Robert: Wielu youtuberów z innych krajów podchodzi do oznaczania kwestii sponsoringu tak jak my.
Widzicie już jakieś zmiany na lepsze w podejściu przedstawicieli firm do youtuberów?
Rafał: Jest trochę lepiej, ale to taka delikatna zmiana. Wciąż jesteśmy wkomponowywani w kampanie, czasem dostajemy większą swobodę, ale podejście ciągle jest niepewne.
Trudno wyobrazić sobie nasze filmy, każdy z nich jest inny. Co innego u Radka Kotarskiego czy 5 sposobów na. Mamy formę fabularną i to trochę skomplikowana sprawa, by coś ulokować.
Jesteście perfekcjonistami? Nie opublikujecie czegoś co jest słabe?
Rafał: Słowo słabe w internecie jest bardzo nieobiektywne. Nigdy nie wiadomo co się ludziom spodoba. Często mamy wątpliwości, ale mimo to publikujemy.
Robert: Mamy harmonogram i się go trzymamy. Nie możemy sobie pozwolić na publikowanie raz na trzy miesiące, bo czekają na nas widzowie. Musi być cykliczność, na tym polega YouTube.
Rafał: YouTube to też wpadki. Jak coś jest źle to tego nie ukrywamy i bierzemy na klatę. Uprzedzamy, że będziemy eksperymentować.
Celowo robicie niektóre filmowe wpadki jak np. podanie numeru telefonu do Roberta?
Robert: Pozdrawiam Czarka. On to zauważył i puścił. Musiałem zmienić numer (śmiech).
Rafał: Takie miniwpadki się zdarzają, jestem ich fanem. Uważam, że one powodują ogromną liczbę komentarzy, a to dla nas tylko lepsze pozycjonowanie się filmu w wyszukiwarce.
Robert: Takie pozostawienie 2-3 rzeczy dla ludzi, którzy myślą, że my o nich nie wiemy jest prawdziwą wodą na młyn. W odcinku o Warsaw Shore były problemy z green screenem i przeczytałem o tym 400 razy, a potem mi się znudziło.
Youtuber to już zawód?
Rafał: Jasne, że tak! Tak samo jak freelancer. To taki zawód wolny i artystyczny.
Wasze babcie rozumieją czym się zajmujecie?
Rafał: Tak nie do końca, ale cieszyła się jak widziała nas w telewizji. Stare media dobrze działają.
Robert: Ja bym mojej nie wytłumaczył jakby żyła. Pozdrawiam babcie serdecznie w niebie.
Rafał: Tak metaforycznie jesteśmy satyrykami i robimy filmy komediowe.
Robert: Byle nie kabaret!
Więcej zarabia się na YouTube, wliczając w to współprace komercyjne, czy na własnych produktach?
Rafał: Na YouTube samym w sobie się nie zarabia.
Robert: Nie zgadzam się. Weź sobie policz zyski z ubrań netto. One są czasem mniejsze niż AdSense.
Polecamy się, wprawdzie troszkę podnieśliśmy ceny, bo oferujemy produkt, który jest dwa razy droższy u konkurencji. A po drugie, nie można patrzeć na YouTube bez komercyjnych współprac.
Nie widać was ostatnio w telewizjach śniadaniowych. Przestaliście otrzymywać zaproszenia?
Robert: Przestaliśmy dostawać zaproszenia i bardzo się cieszę, bo nienawidzę wstawać tak rano.
Rafał: To kwestia tego, że na początku byliśmy atrakcyjni, potem ze dwa razy wystąpiliśmy w roli ekspertów, ale telewizja nie chce nas promować. Nie jesteśmy im na rękę, to był przelotny romans.
Ale youtuberzy są w niej obecni coraz częściej
Robert: Tak, teraz królują gamerzy. Słyszałem, że różnie sobie radzą. My już się nachodziliśmy, czas na młodszych. Ciągle mamy ten sam ukochany format, krótkich komediowych filmów, w które możemy włożyć wszystko.
Fanki już odkryły gdzie mieszkacie?
Robert: To w ogóle nie jest śmieszne.
Rafał: Tak… Mnie zdradził dostawca z KFC… I faktycznie przychodziły dziewczyny, pukały do drzwi, zostawiały na wycieraczce prezenty. Bywało, że czekały 3 godziny aż wyjdę z domu i chciały jeszcze wyciągnąć gdzie mieszka Robert i Czarek, ale już i tak wiedzą.
Robert: Nie powiem jak u mnie i u Czarka rozkminiły, ale to było sprytne.
Niepełnoletnie dziewczyny robią jakieś podchody, aby wejść do waszego klubu?
Robert: Trzeba zapytać selekcjonera, ale to chyba nie jest wielki problem.
Rafał: Nie związaliśmy klubu jakoś bardziej z wizerunkiem Abstrachuje. Promujemy go na prywatnych profilach. Wpadają czasem fani i przybijamy wtedy piąteczki.
Panuje u was demokracja?
Robert: Tak, chociaż najczęściej to i tak decyzja jest jednogłośna. Jak nie zgadzamy się w większych sprawach to musimy się ostatecznie dogadać. Nie kręcimy czegoś do czego jedna osoba nie jest przekonana. Chociaż jak Czarek powie, że coś przekombinowaliśmy to faktycznie tak jest.