Aż 70 lat trzeba było, by naruszyć tabu jakim za Odrą jest kwestia ojcostwa od kilkuset do być może nawet kilku milionów obywateli Niemiec, którzy obchodzili niedawno 70. urodziny lub dobiegną wkrótce właśnie takiego wieku. Wszystkich tych, którzy w metrykach wpisane mieli informacje, iż personalia ojca są nieznane, lub wychowywani byli w przeświadczeniu, że ich prawdziwymi ojcami są ludzie, którzy nie mieli szans przyczynić się od ich przyjścia na świat, bo byli jeszcze na froncie lub siedzieli w obozach.
Współcześni Niemcy, czyli dzieci Amerykanów i Rosjan
Z najnowszych ustaleń niemieckich naukowców wynika, że co najmniej pięć procent Niemców urodzonych w pierwszych latach po wojnie to dzieci gwałcicieli, którzy przemocą brali na bezbronnych niemieckich kobietach odwet za rozpętanie przez III Rzeszę piekła wojny. Kilka milionów Niemek zostało bowiem zgwałconych - często grupowo i wielokrotnie - przez aliantów. Dopiero dziś głośno mówi się o tym, że nie byli to tylko osławieni Rosjanie, ale także Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi.
Alianckie gwałty w liczbach
Według śledztw i najnowszych wyliczeń prof. Miriam Gebhardt
860 000
Co najmniej tyle niemieckich kobiet zostało brutalnie zgwałconych przez alianckich żołnierzy z Zachodu w ostatnich miesiącach II wojny światowej i okresie powojennej okupacji Niemiec. Statystyka nie obejmuje ok. 2 mln ofiar Rosjan.
190 000
To liczba ofiar gwałtów tylko żołnierzy amerykańskich, o działaniach których dotąd większość Niemców wolała mówić tylko w superlatywach.
~ 250 000
Tylu Niemców prawdopodobnie poczętych zostało przez każdą z najliczniej okupujących powojenne Niemcy alianckich nacji.
Dopiero w 2015 roku Niemcy zaczynają głośno mówić także o tym, że Niemki były przymuszane do seksu z aliantami nie tylko brutalnym gwałtem. Kolejny spory odsetek około 70-letnich Niemców to dzieci poczęte wówczas, gdy ich matki oddawały się za ochronę, dach nad głową, czy po prostu jedzenie i picie, których w zrujnowanym Berlinie i innych miastach powszechnie dla niemieckich cywili brakowało. Romans z aliantem, szczególnie Amerykaninem, dawał szansę na przetrwanie.
Po siedmiu dekadach od zakończenia II wojny światowej Niemcy zaczynają dziś mówić szczególnie o tym, jak wielu z nich nosi w sobie amerykańską krew. Wyliczenie wskazują, iż to nawet 250 tys. osób poczętych w najróżniejszych okolicznościach przez przybyszów zza oceanu. Równie wielu to w połowie Rosjanie, Francuzi, czy Brytyjczycy. Głośno o tym dzięki najnowszej książce Ute Baur-Timmerbrink "Wir Besatzungskinder" ("My, dzieci okupacji").
Wcześniej kłopotliwy temat poruszyć próbowali także sami Amerykanie, którzy w swoich placówkach dyplomatycznych w Niemczech organizowali warsztaty dla osób podejrzewających u siebie amerykańską krew. Dla USA takie wyjście przed szereg było opłacalne, bo koncentrowało uwagę tylko na historiach, w których po amerykańskim biologicznym ojcu pozostawał jakikolwiek ślad w postaci danych, czy zdjęcia. Tematem romansów Amerykanie uciekli więc od pytań o gwałty.
70-letnie tabu
Jak opisuje Ute Baur-Timmerbrink od najmłodszych lat dzieci takie jak ona odczuwały, iż rodzice darzą ich "gorszym" uczuciem. - Zawsze porównywałam się do innych dzieci i zauważyłam, że były one znacznie ważniejsze dla swoich rodziców niż ja dla moich - wyznaje Baur-Timmerbrink. Ona powód tego stanu rzeczy poznała dopiero 1998 roku, gdy dowiedziała się, iż jej biologicznym ojcem był amerykański żołnierz.
W swojej nowej książce traktującej o losach dzieci poczętych przez aliantów Niemka podkreśla, że mowa o co najmniej setkach tysięcy ludzi, którzy byli poddawani przez bliskich specyficznej stygmatyzacji lub marginalizacji. Jedni, bo byli tylko codziennym wspomnieniem o brutalnych gwałtach, inni byli traktowani jako wpadka, efekt uboczny walki o przetrwanie. Tych, których poczęli alianci szczerze zakochani w Niemka, gorzej traktowali ich oficjalni ojcowie.
Amerykanie na paradzie zwycięstwa w Berlinie, 1945 rok. / Fot. YouTube.com/The Unknown War
Na to, by i w Polsce nagłośnić tę sprawę uwagę zwróciła mi Therese Wendt, która w połowie lat 90-tych przeprowadziła się ze swoją matką z Berlina do Gdańska, skąd pochodziła jej rodzina. Kiedy nad Zatokę Gdańską zaczęli zbliżać się Rosjanie, mama pani Therese uciekła do Berlina z nadzieją, że tam uniknie piekła, które czerwonoarmiści powoli urządzali już na Pomorzu.
Matki wolały zapomnieć i kłamać
– Jak się okazało, wtedy Niemkom przed piekłem trudno było uciec gdziekolwiek – stwierdza gorzko moja rozmówczyni. Która również należy do pokolenia "dzieci okupacji". O tym, że została spłodzona przez Amerykanina dowiedziała się jednak dopiero na kilka miesięcy przed śmiercią jej matki, która odeszła kilka lat temu. Przez wszystkie wcześniejsze lata skutecznie oszukiwano ją, że ojciec był pod koniec wojny jedynie urzędnikiem, który niespodziewanie zachorował i zmarł. Bliscy chcieli zaoszczędzić jej życia w świadomości tego, iż ciąża jej matki była rezultatem gwałtu.
Alianci z Zachodu i Rosjanie zgwałcili łącznie kilka milionów Niemek. / Fot. YouTube.com/Great World history
Pani Therese dodaje, że akurat w jej przypadku o gorszym traktowaniu przez mamę nie było jednak mowy. Dopiero po tylu latach zaczęła jednak rozumieć pewne zachowania innych bliskich, czy dziwne docinki z dzieciństwa starszych koleżanek.
Therese Wendt przyznaje, że jej pokoleniu trudno zrozumieć, dlaczego rodzice i dziadkowie w zasadzie wyparli ze społecznej pamięci prawdę o tym, jak wyglądało obalanie nazistowskiego systemu przez aliantów. – W Niemczech bardzo mocno kultywuje się narrację, w której przybycie do Berlina aliantów było jednym z najjaśniejszych punktów w historii. Momentem, który dał nam szansę na odrodzenie się. Nie wiem, dlaczego nasi rodzice milczeli tak długo o tym, ile bólu - szczególnie Amerykanie i Rosjanie - nam przy okazji przywracania w Europie sprawiedliwości i pokoju zadali – stwierdza.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
Reklama.
Therese Wendt
jedno z niemieckich dzieci poczętych przez aliantów
Dopiero trzy lata temu odnalazłam dokumenty, które wywróciłby mój świat do góry nogami, gdybym nie znała wcześniej prawdy. Wynika z nich, że ojciec poległ wiele miesięcy wcześniej niż mogłam zostać poczęta. Jednocześnie w mojej metryce jakimś cudem jest właśnie jego imię i nazwisko.