– Ilekroć przegrywa Bóg i Ewangelia, prawo Boże i prawo naturalne, tylekroć przegrywa człowiek. Przegrywamy, bo dobrzy ludzie często milczą godząc się na in vitro, aborcję, na ideologię gender. Przegrywamy, bo chętnie słuchamy fałszywych proroków, niejednokrotnie przebranych w strój duchowny, którzy obłudnie wołają o reformę Kościoła, zamiast reformować siebie – mówił w Krakowie arcybiskup Józef Michalik.
Metropolita przemyski wziął udział w corocznej procesji ku czci św. Stanisława, patrona Polski i Krakowa. Wygłosił też kazanie, w którym szczególnie podkreślał, że konieczna jest "odnowa życia religijnego w narodzie". Tym ważniejsza jest jego zdaniem rola Kościoła.
– W kolejnych latach i wiekach biskupi, kapłani i wierni Kościoła będą musieli wielokrotnie powtarzać: "Non possumus!". Nie możemy się godzić na zło i milczeć, ilekroć deptane jest prawo Boże, nawet pod pozorem legalności w ustanawianym przez parlament prawie. Przypomnijmy więc, że przykazanie "Nie zabijaj" znaczy - nie zabijaj nikogo i nigdy, nie zabijaj człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci – podkreślił.
Jego zdaniem współczesne czasy stawiają Kościołowi i jego pasterzom wysokie wymagania.
Szczególnie mocno wybrzmiał fragment homilii, w którym duchowny mówił - cytując słowa Jana Pawła II - o "konfrontacji między Kościołem i antykościołem". Wśród zjawisk antykościelnych abp Michalik wymienił in vitro, aborcję i ideologię gender. Przestrzegł też przed słuchaniem "ludzi nieochrzczonych, którzy walcza z tym, co katolickie i polskie". – Zapominają, że ten naród, to nasza wspólna historia, dziedzictwo, kultura. Bez tego nie ma naszej przyszłości! – mówił.
Pojawił się też wątek okołopolityczny. Abp Michalik wezwał do naprawy państwa i zaznaczył, że potrzebne są podobne, odważne głosy. – Przed wieloma z tych spraw przestrzegał przed laty marszałek Józef Piłsudski. Może i dziś on, oraz spoczywający tuż obok niego na Wawelu prezydent Lech Kaczyński, wiele mieliby do powiedzenia o nadużyciach w państwie, w którym broni się interesów partii, a nie jednostek – skwitował.
Dobrzy pasterze nie zabiegają o siebie, ale o owce, demaskują kłamstwo i grzechy, zachęcają do nawrócenia, głosząc miłosierdzie Boga. Mimo to, a może właśnie dlatego, do św. Jana Pawła II strzelano, bo dla kogoś jego głos był głosem niewygodnym. A jednak ten głos, choć jeszcze był słaby, zabrzmiał szczególnie mocno, gdy ojciec święty przebaczył zamachowcy. Jan Paweł II nie bał się świata, bo odwagi uczył się od św. Stanisława, tu w Krakowie, a siłę czerpał ze zjednoczenia z Chrystusem.