Ujawniono zapis rozmowy Bieńkowska-Wojtunik, jednego z elementów afery taśmowej.
Ujawniono zapis rozmowy Bieńkowska-Wojtunik, jednego z elementów afery taśmowej. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Po niemal roku od ujawnienia pierwszych taśm nagranych w restauracji "Sowa i Przyjaciele" ujawniono treść rozmowy, o której wspominano już wtedy. Tygodnik "Do Rzeczy" opisuje spotkanie ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika.

REKLAMA
Afera taśmowa w PO wstrząsnęła rządem Donalda Tuska, ale go nie obaliła. Ujawniony w nowym numerze "Do Rzeczy" stenogram rozmowy Bieńkowska-Wojtunik także nie zagrozi rządowi, może jedynie zaszkodzić poszczególnym ludziom z obozu PO. Tygodnik na pierwszy plan wysuwa stwierdzenie, że to Bartłomiej Sienkiewicz, wówczas minister spraw wewnętrznych, kazał podpalić budkę strażniczą pod ambasadą Rosji podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku.

Paweł Wojtunik: Widzisz, ale facet [Bartłomiej Sienkiewicz - przyp. naTemat] nauczył ich [szefów służb podległych MSW], że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego…

Elżbieta Bieńkowska: Taką koncepcję, tak, tak.

Źródło: "Do Rzeczy"
Poza tym wicepremier i szef CBA rozmawiają o przetargu na Pendolino. Wojtunik wskazuje, że choć nie badał sprawy, to niepokojące są liczne śledztwa przeciw producentowi pociągów prowadzone w Europie i USA. Elżbieta Bieńkowska żali się, że wicepremier Janusz Piechociński swoimi wypowiedziami o nowych pociągach ściąga na jej głowę dziennikarzy o powoduje, że musi się tłumaczyć z realizacji programu. Przyszła unijna komisarz nazywa szefa PSL "debilem".
Poza tym Bieńkowska i Wojtunik rozmawiają o złej sytuacji w górnictwie, niejasnych umowach na doradztwo w spółkach skarbu państwa, budżecie CBA i powiązaniach politycznych Joanny Kluzik-Rostkowskiej z Janem Burym, szefem klubu PSL. W porannym "Jeden na Jeden" w TVN24 rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła, że sprawę bada prokuratura i Ewa Kopacz nie ma tutaj nic do komentowania.
Należy pamiętać, że na razie mamy do czynienia tylko ze stenogramami. Warto poczekać na oryginalne nagrania. Rok temu "Wprost" szybko opublikował swoje taśmy w internecie.
Źródło: "Do Rzeczy"