Śpiewają najpiękniejsze musicalowe piosenki, przede wszystkim te z bajek Disneya. Nagrywają w małej piwnicy, a słuchają ich miliony. Studio Accantus to warszawski zespół obok którego nie da się przejść obojętnie, bo mają ogromny talent i wzruszają. Chcą propagować musical w Polsce i jak na razie świetnie im to wychodzi.
Śpiewają tylko w języku polskim. Pomysłodawca Bartek Kozielski był na praktykach w Londynie przez kilka miesięcy i nabrał przeświadczenia, że ojczysty język ma zupełnie inny przekaz, a poza tym po angielsku trzeba po prostu umieć to robić. – W musicalu najważniejszy jest tekst – mówi. – Piosenka musi dotrzeć do widza, nie powinien skupiać się jedynie na melodii – dodaje.
Cała przygoda ze studiem rozpoczęła się w 2009 roku kiedy to 17-letni Bartek wpadł na pomysł z bratem, by nagrać coś w salonie. Pożyczyli mikrofon od taty, zaśpiewali, a chłopak od tamtego momentu zaczął się uczyć jak realizować dźwięk.
Zaczęli zapraszać do współpracy przyjaciół, później ich znajomych, tak to się rozkręciło, że przenieśli się do małej piwnicy, w której zrobili studio nagraniowe i tak już zostało. Wszystko działało na zasadzie współpracy – wokaliści mieli nagranie, a Bartek mógł uczyć się miksowania. Z czasem postanowili się tym podzielić na YouTube.
Początkowo byli przeświadczeni, że widzowie najbardziej zainteresowani są piosenkami Disneya, jednak zmienili swoje zdanie po opublikowaniu “Więziennego Tanga”, które zaraz po publikacji przebiło największe bajkowe przeboje. Mimo wszystko starają się być jak najbardziej różnorodni, by trafić do każdego.
Popularyzacja musicali
Chcą popularyzować musical w Polsce, a YouTube daje do tego najwięcej możliwości: – Opinia ludzi na jego temat jest wypaczona – mówi Bartek. – Kojarzony jest przede wszystkim z groteskową grą aktorską i bajkami dla dzieci, a jego odmiany mogą być naprawdę różne. Chciałbym, aby u nas kiedyś był tak popularny jak w Londynie, ale do tego daleka droga – dodaje
Wzrostem swojej popularności są naprawdę zaskoczeni. Ich przełomową piosenką okazało się "Lustro" w wykonaniu Magdaleny Wasylik z filmu Mulan. To nagranie jako pierwsze przekroczyło magiczną barierę 10 tys. odtworzeń. Kolejnym wielkim hitem okazało się wykonanie piosenki z filmu "Kraina Lodu".
Oczywiście marzą o swoim własnym musicalu, ale to jeszcze nie ten moment. Chcieliby, by ich dzieło było naprawdę dobre, a do tego będą potrzebować odpowiedniej osoby, która napisze teksty, skomponuje muzykę i zepnie wszystko w całość.
Wiele problemów sprawia im znalezienie podkładów do piosenek. Część z nich wycinają z filmów na DVD, ale zdarza się jak było w przypadku "Tango Roxanne", że nagrywają muzykę od podstaw.
Stopniowo zaczynają na tym zarabiać, ale chcą to robić przede wszystkim dla przyjemności. Ich zawodowe drogi są zupełnie różne. Bartek postanowił poświęcić się Studiu Accantus, część osób jest aktorami, niektórzy wokalistami. Inni oprócz śpiewania studiują np. pedagogikę albo muzykologię, ale ciągnie ich do muzycznych szkół.
Nie ma rekrutacji
Wcale nie tak łatwo dostać się do Studia Accantus. Nie prowadzą obecnie rekrutacji, a do współpracy zapraszane są takie osoby, które zauważy Bartek. Oczywiście można przysłać mu swoje demo, ale w tej chwili otrzymuje ich tak wiele, że nie jest w stanie na wszystkie maile odpisać, choć zaręcza, że pliki przesłuchuje. Tym sposobem trafiła do nich Ewa Łobaczewska i Krzysiek Szczepaniak.
Pierwszy koncert zagrali w 2013 roku, obecnie można usłyszeć wersję austriackiego musicalu "Afera Mayerling", ale organizują także recitale. Najbliższy już w czerwcu w Warszawie.
Nie mają co narzekać na swoich fanów, którzy w dobę potrafili się zrzucić dla nich na nową kamerę. Zespół nie chce na razie nadużywać ich zaufania i z projektem crowdfundingowych zamierzają poczekać do takiego momentu, gdy naprawdę będą w potrzebie. Nie odezwał się do nich jeszcze żaden producent.