Telewizja Publiczna w niedzielne wieczory emituje nietypowy program. Coś na kształt reality show połączonego z talent show. „Przygarnij mnie” wygenerowało pierwszych psich celebrytów.
Słuszny cel rozrywki
Do polskich schronisk trafia ponad 100 tysięcy psów rocznie. – Program Przygarnij mnie ma pokazać, że nie tylko rodowodowy szczeniak zasługuje na prawdziwy dom – każdy pies jest niezwykły i potrzebuje kochających, troskliwych opiekunów – czytamy na fanpage’u programu.
W trakcie jego trwania osoby znane z telewizji adoptują psy ze schroniska i zapewniają im należytą opiekę. Wszystko jest zarejestrowane i wyemitowane na antenie TVP2.
Podczas programu dokonuje się przemiana. Z brudnych i chorych istot zwierzaki stają się prawdziwymi psimi celebrytami. Najbardziej charakterystycznym psem jest Vaderek, kundelek z wadą genetyczną górnej wargi i krzywym uchem. Adoptował go aktor i tancerz – Leszek Stanek. Ale swój dom znalazły też Lizak przygarnięty przez Rafała Mroczka, Abi Marceliny Zawadzkiej, Lejla Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej i Tosia adoptowana przez Agnieszkę Włodarczyk. Są to artyści znani ze swojej miłości do zwierząt.
Przez dziesięć tygodni adoptowane psy są pod opieką weterynarzy i psychologów psich. Wszystko po to, żeby zapomniały o traumie. Co tydzień jury, które składa się z trzech osób, ocenia stopień przywiązania się piesków ze schroniska do nowych właścicieli, co wyraża się w wykonywanych razem sztuczkach. Jak opisują ideę programu producenci, podczas cotygodniowej prezentacji – psi podopieczni będą mogli popisać się świeżo nabytymi sprawnościami i zaprezentować drzemiący w nich potencjał.
Cena szczęścia
Program ma pokazać, że psy trzeba kochać bezwarunkowo. Pomysł na rywalizację niczego nieświadomych istot jest jednak trochę przerażający. Adoptowany pies potrzebuje spokoju i miłości, a nie treningów. Ale rekompensatą jest fakt, że po każdym odcinku wygrana para przekazuje na rzecz wybranego schroniska karmę i produkty lecznicze.
Tę bezinteresowność można postawić pod znakiem zapytania w kontekście platformy promowanej przez program. Na stronie internetowej można co prawda dowiedzieć się jak zaopiekować się psem. Jak go karmić i dbać o jego higienę i zdrowie.
Poza tym można jednak wybrać psa idealnie skrojonego pod własne oczekiwania. Za pomocą prostej animacji wybieramy kształt poszczególnych części psiego ciała i kolor jego sierści, a system przedstawia nam propozycje psiaków.
To raczej nie jest bezinteresowne.
Największe sławy
Może psy z dwójkowego programu nie są celebrytami na miarę psich gwiazd z Instagrama, ale są już sławne. Szczególnie Vaderek, którego profil na Facebooku lubi ponad 6 tysięcy osób. Vaderka przebija instagramowe konto psa piosenkarza Dawida Kwiatkowskiego – Weedy ma 17,5 tysiąca obserwujących. Jednak to nic w porównaniu z Tuną. Profil Tuna Melts My Heart obserwuje aż 1,3 miliona użytkowników Instagrama.
Tuna jest obciążonym wadami genetycznymi chiweenie. Jest mały, ma jasne, prawie pomarańczowe futerko i jest tak brzydki, że zakochały się w nim rzesze ludzi. Jego właścicielka, Courtney,kupiła go na targu. Prawie codziennie ubiera go w sweterki, skarpetki i kapelusze, pisze o nim per pan. Pies ma wszelkie predyspozycje do bycia wielką gwiazdą.
Schroniska nie takie oblegane
Bardzo modne stało się ratowanie psiaków ze schroniska przez znane osoby. Zrobił to Krzysztof Krawczyk, Joanna Krupa, Agnieszka Szulim, Sylwester Wardęga, który jest też jurorem w "Przygarnij mnie". Lista ta jest z pewnością będzie dłuższa. Ale czy to oznacza, że jest to powszechna praktyka?
– Zainteresowanie adopcjami w tym roku znacznie spadło. Wcześniej w ciągu roku adoptowanych było około 400 psów. W tym do tej pory tylko około 30 – mówi dyrektor schroniska w Józefowie Bożena Rajczak. – Do tego wiele osób woli psy półroczne, a takich jest niewiele. Nie chcą szczeniaków, bo bardzo brudzą, a starych psów też nie, bo boją się, że nie będzie dało się ich ułożyć. Sądzą, że starsze psy nie poradzą sobie w nowych warunkach, to nie jest prawda.
– Nie jest trudno adoptować psa, więc ten spadek nie wynika z tego, że trzeba się przy tym napracować. Wystarczy umówić się na wizytę, wziąć psa na spacer, przy adopcji sprawdzamy warunki, w jakich będzie żył pies. Bo często okazuje się, że ludzie wiążą psy na łańcuchu. Zdarzają się przypadki, kiedy psy są zwracane do schroniska, ludzie je najzwyczajniej wyrzucają. Niewiele otrzymujemy wsparcia z zewnątrz. Czasem pomogą nam finansowo szkoły, studenci, ale pojedynczy ludzie nie - dodaje Bożenna Rajczak.
Wygląda na to, że potrzeba jeszcze większej liczby akcji, podczas których gwiazdy promują swoje adoptowane psy. Schroniska potrzebują pilnej pomocy nie tylko promocyjnej, ale też finansowej. Wydaje się jednak, że promocja schronisk zmierza w dobrym kierunku.