Kwota wolna od podatku stałą się jednym z głównych tematów kampanii po tym, jak Sejm na jej początku odrzucił projekt ustawy Twojego Ruchu. Zaczęto traktować ją jak fetysz. Jako magiczne remedium na wszelkie ułomności naszego tragicznie skonstruowanego systemu podatkowego.
"Kwota wolna od podatku" – to jedno z najczęściej padających w kampanii prezydenckiej haseł. Jej podniesienie zapowiadali Andrzej Duda, Paweł Kukiz, Magdalena Ogórek i Janusz Palikot. Spróbować zrealizować swoją obietnicę będzie mógł tylko ten pierwszy. Ale niezależnie od tego, jak szybko pałac prezydencki przygotuje projekt ustawy i co zrobi z nią zdominowany przez PO Sejm, kwota wolna będzie jednym z tematów kampanii parlamentarnej.
Kwota wolna od podatku
To maksymalna suma dochodów w ciągu roku, do której nie płaci się podatku dochodowego. W tej chwili wynosi ona w Polsce 3091 zł. Jeśli nasz dochód w ciągu roku (z pracy lub innych źródeł) będzie niższy niż ta kwota, nie zapłacimy podatku dochodowego.
Magia liczb
Bo to, od jakiego progu dochodów mamy zacząć płacić podatki stało się fetyszem. Szczególnie tych, którzy walczą z rządem. W sieci każda informacja o podwyżce tego progu staje się hitem. Tak, jak ostatnio wiadomość, że rząd w Wielkiej Brytanii zapowiedział podniesienie kwoty wolnej od podatku do 12,5 tys. funtów.
Dlaczego? Bo to efektowne zestawić kwotę wolną od podatku w naszym kraju z Wielką Brytanią, Hiszpanią, a nawet krajami afrykańskimi, jak robił to Paweł Kukiz. Przekonywał nawet, że u nas jest ona niższa niż w Afryce, co – jak pokazaliśmy – nie jest do końca prawdą.
Fragment całości
Porównanie kwoty wolnej od podatku to prosty do wytłumaczenia wyborcom przekaz. "Patrzcie, u nas jest niska, wszędzie wysoka, dlatego u nas jest źle". Po tym następuje oczywiście "spokojnie, my ją podniesiemy i będzie lepiej". W zależności od partii padają różne kwoty. Dla części wyborców to może być przesądzający argument przy podejmowaniu decyzji na kogo zagłosować.
A nie powinien. Bo kwota wolna od podatku to tylko jedna z cegiełek muru o nazwie system podatkowy. Decydowanie na jej podstawie o tym, kto ma lepszy program gospodarczy albo który kraj ma lepszy system podatkowy to jak wybieranie samochodu tylko na podstawie emisji CO2. To ważny czynnik, ale nie jedyny. I na pewno nie kluczowy.
Jakie podatki?
– Przede wszystkim system powinien być prosty, łatwo zrozumiały – mówi Marek Szpręga, analityk z HLB M2 Audyt. – Ulgi są często rzeczą drugorzędną. Już Adam Smith pisał w "Bogactwie narodów" o czterech zasadach dobrego systemu podatkowego: równość, pewność, dogodność i taniość – wskazuje ekonomista.
Zresztą na podobnych zasadach opiera się Bank Światowy, który razem z PwC przygotowuje doroczny ranking Paying Taxes. W najnowszej edycji Polskę sklasyfikowano na 87. miejscu. Za nami są też kraje, które mają wyższą kwotę wolną od podatku: (Francja - prawie 6 tys. euro i 95. miejsce czy Włochy - 4,8 tys. euro i 141. miejsce). To pokazuje, że jeśli chodzi o wysokość i prostotę podatku nie można skupiać się tylko na kwocie wolnej.
Ogromne koszty
– Oczywiste jest, że po podniesieniu kwoty wolnej od podatku nagle nie będziemy bogaci, bo nawet jeśli to będzie 8 tys. zł, to zostanie nam tysiąc złotych rocznie. A to dla budżetu miliardowe koszty – wyjaśnia Szpręga. Na przykład jej podwojenie (czyli nieco ponad 6 tys. zł) to brak w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia nawet 1,5 mld zł rocznie.
Skupiają się na kwocie wolnej nie zwracamy uwagi, że nasz system podatkowy jest po prostu nielogiczny. Bo ulgi powinny być stosowane albo przy okazji pobierania podatku dochodowego (PIT), albo przy okazji podatku od konsumpcji (VAT). W pierwszym przypadku to wszelkiego rodzaju ulgi, odliczenia i właśnie kwota wolna od podatku. W drugim to obniżone stawki VAT na poszczególne grupy produktów. Tymczasem dzisiaj mamy i jedno, i drugie.
Kwota wolna to tylko narzędzie
– Radykalne podniesienie kwoty wolnej nie wpłynie szybko na podniesienie poziomu życia, a przyniosłaby straty dla budżetu. Państwo musiałoby więc podnieść preferencyjne stawki podatkowe, żeby zrekompensować straty z wyższej kwoty wolnej od podatku. Oczywiście potrzebne są oszczędności, szczególnie w administracji, ale to osobny temat – przekonuje ekonomista Marek Szpręga.
Jeśli natomiast chce się traktować kwotę wolną od podatku jako narzędzie polityki społecznej, nie ma sensu podnosić jej w nieskończoność. – Wydaje się być moralnie uzasadnione, żeby kwota wolna była związana z progiem ubóstwa albo nawet płacą minimalną – wskazuje Marek Szpręga.
Szerszy obraz
– Może być też wyższa, ale to już kwestia chęci realizowania kolejnych celów polityki społeczne. Na przykład chęci pomocy ludziom młodym, którzy nie są ubodzy, ale jeszcze nie są zamożni, a czują potrzebę kupienia mieszkania czy samochodu – wyjaśnia ekonomista.
Kwota wolna od podatku nie jest magicznym lekiem na całe zło. Dlatego od polityków powinniśmy oczekiwać całościowego podejścia, wyjaśnienia jak chcą przebudować cały system podatkowy, a nie tylko jego mały fragment.