Na dość odważny i nietypowy krok zdecydowały się ukraińskie władze, które byłemu prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu przyznały nie tylko ukraińskie obywatelstwo, ale i uczyniły go gubernatorem Odessy. To ruch wyjątkowo kontrowersyjny, bo taki "prezent" od Kijowa otrzymał nie tylko specyficznie naturalizowany obcokrajowiec, ale i polityk poszukiwany w swojej ojczyźnie listem gończym.
Cóż w ogóle Micheil Saakaszwili ma wspólnego z Odessą? Czarnomorski kurort miał okazję odwiedzać na początku lat 90-tych jako student Uniwersytetu Kijowskiego, ale później związki nowego gubernatora obwodu odeskiego z tym regionem się urwały. Aż do ubiegłej soboty, gdy pojawił się w Odessie na Dniach Gruzji. W piątkowy wieczór miłość do Odessy wyznał dodatkowo na Twitterze.
Ukraiński patriota
I tyle wystarczyło, by władze w Kijowie przedstawiły Micheila Saakaszwilego jako nowego gubernatora obwodu odeskiego. Choć nie wiadomo właściwie, czy jest to dla byłego prezydenta Gruzji awans, czy bardziej degradacja. Wcześniej Ukraińcy zaoferowali mu bowiem stanowisko szefa rady do spraw reform.
Ten ruch Kijowa wydaje się bardzo ryzykowny jednak nie tylko ze względu na fakt, iż Saakszwilemu prawdopodobnie brakuje zorientowania w odeskiej rzeczywistości. Dla ukraińskich władz ważniejsza jest w tej nominacji warstwa symboliczna. W końcu to Micheil Saakaszwili zatrzymał rosyjską agresję na Gruzję w 2008 roku i jego nieustępliwość może podnieść na duchu społeczność Odessy, która może stać się jednym z pierwszych celów nowej rosyjskiej ofensywy kierowanej z niedalekiego Krymu anektowanego przed rokiem.
Kijów ryzykuje jednak, że efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Micheil Saakaszwili w roli gubernatora Odessy może bowiem powodować wrażenie, że władza na Ukrainie znowu jest rozdawana w prezencie obcokrajowcom (choć Saakaszwili od jakiegoś czasu cieszy się ukraińskim obywatelstwem). Jeszcze niedawno ustawiali się po nią w kolejce rodowici Rosjanie, teraz czas na Gruzinów, a może i Polaków, czy Amerykanów.
Ścigany za gruzińską "IV RP"
Za Micheilem Saakaszwilim ciągnie się dziś też nie tylko legenda wielkiej przyjaźni z Lechem Kaczyński, ale i list gończy, który były prezydent Gruzji jest ścigany we własnej ojczyźnie. Nowa ekipa w Tbilisi rzuca pod adresem Saakaszwilego poważne oskarżenia o nadużywanie władzy, a nawet związki ze śmiercią przeciwników politycznych.
Dzisiejsza Gruza ściga Micheila Saakaszwilego także za to, w jaki sposób "rozprawił się" on z poprzednikami. A w zasadzie każdym, kto mógł zostać o kontakty z poprzednikami posądzony. – Za czasów Saakaszwilego w więzieniach siedziało co roku po 30 tys. ludzi. Wychodzi więc, że za jego panowania przez więzienia przeszło prawie pół miliona ludzi, jedna dziesiąta ludności kraju – wspominał jesienią rządy byłego prezydenta Lewan Berdzeniszwili z gruzińskiej Partii Republikańskiej.