Czerwiec weselami stoi. Jeżeli podobnie jak my wybierasz się przynajmniej na jedno z nich, przeczytaj ten artykuł. Jest kilka rzeczy, które należy wziąć pod uwagę szykując się na taką imprezę i będąc później jej gościem.
Mężczyźni mają dość łatwe zadanie w tej materii. Wybierając się na wesele należy ubrać się elegancko, czyli w garnitur w odpowiednim rozmiarze. Słowem: nie taki od komunii i też nie pożyczony od starszego i potężniejszego brata. Kolorystyka takiego garnituru może być dowolna, pod warunkiem, że nie jest to strażacka czerwień – chyba, że zależy Ci, żeby przyćmić pana młodego.
Do garnituru zakładamy czystą i wyprasowaną koszulę. Jeśli wiesz, że po chwili będzie mokra, zabierz dodatkową sztukę, a nawet dwie. I pamiętaj, zawsze mają mieć długi rękaw. Koszula z krótkim nadaje się na ryby, albo na spacer nad Wisłą. Do tego zakładamy dopasowany do całości krawat. Genialną alternatywą są muszki.
2. Dziewczyny w cieniu panny młodej
Biel jest zarezerwowana tego dnia dla panny młodej. To ona ma lśnić i się wyróżniać. Jest cała paleta kolorów, po które możesz sięgnąć - od pasteli, po głębokie turkusy, granaty czy fiolety. Czerń niby też jest kolorem, ale jest tyle innych sytuacji, na które można założyć małą czarną, że warto się nieco bardziej nagimnastykować i sięgnąć po kreację w innym kolorze.
Ważny jest też krój i styl takiego stroju. Tiule i koronki, przez które prześwituje biustonosz, są dobre na randkę czy imprezę w klubie, ale nie na ślub. Świecenie biustem podczas takiej uroczystości jest niesmaczne.
Długość sukienki jest kwestią dopasowania do sylwetki. Jednym z nas najpiękniej jest w długościach odsłaniających nogi, inne bezpieczniej czują się w tak zwanych sukniach maxi – do ziemi. Gołe plecy? Tak, ale nie do tego stopnia, żeby widać było majtki. Ramiona podczas ślubu w kościele zasłaniamy. Takie są reguły gry i warto ich przestrzegać, żeby nikogo nie urazić.
3. Na przekór sztuczności
W makijażu mniej znaczy lepiej. I młodziej! Często panny młode i ich goście na weselach mają tak przerysowane makijaże (perła na powiece po sam łuk brwiowy, za dużo bronzera, tapeta zamiast podkładu, sztuczne doklejone rzęsy, itp.), że wyglądają starzej niż własne matki. Od wielu już sezonów w urodzie stawiamy na jej subtelne podkreślenie. Im mniej sztuczności, tym lepiej.
Podobnie rzecz się ma w kwestii fryzur. Tak zwane weselne „koko-loki” już dawno odeszły do lamusa. Włosy mają się ruszać, a nie wyglądać jak pokręcona sztywna wstążka schlapana lakierem z brokatem. To kicz i tandeta! Nie trzeba sobotniego poranka przed weselem siostry czy przyjaciółki spędzić w salonie fryzjerskim. Wystarczy upiąć włosy samemu i dobrać opaskę, toczek czy najmodniejszą w tym sezonie woalkę, które można kupić w sieciówkach i sklepach z akcesoriami. Są niedrogie, a bardzo efektowne.
4. Problemy z poruszaniem się
Najgłupszym pomysłem świata jest ten, aby na wesele założyć nowe buty. Szczególnie kiedy słupek rtęci przekracza 25 stopni. Stopy wówczas puchną, męczą się, pojawiają się na nich pęcherze i odciski. Alternatywą jest oczywiście wygodne obuwie na przebranie.
Latem dla kobiet świetne są lekkie sandałki. Do których obowiązkowo należy zrobić pedikiur i pomalować paznokcie. Jeśli masz zaniedbane stopy, lepiej nie zakładaj sandałków, choćby najpiękniejszych, bo efekt będzie opłakany.
Jeśli wiesz, że wesele odbywa się w plenerze, na trawniku, zamiast cienkich szpileczek, lepiej założyć buty na szerszych słupkach. Chyba, że organizator pomyśli o silikonowych nakładkach na obcasy dla gości spacerujących w obcasach po trawie (można je kupić przez internet). Wysokość szpilki, to już indywidualna sprawa. Jeśli potrafisz przetańczyć całą noc w 12centymetrowych obcasach – nie ma żadnych przeciwskazań.
5. Krytyk kulinarny
Wesela pełne są krytyków kulinarnych. Jednemu przeszkadza brak rosołu w menu, innemu zbyt małe porcje, jeszcze innej osobie świeże ostrygi czy tatar zamiast śledzia. Z jednej strony - trudno, żeby państwo młodzi przepraszali za żurek, albo wielkość kotleta. Nie mniej ten dzień jest dla nich tak stresujący, że głośne komentarze odnośnie złego smaku, kształtu czy rozmiaru potraw są ostatnią rzeczą, którą powinni tego dnia słyszeć.
Jeśli nie jadasz mięsa, a wesele jest w formie bufetu – wybierz to, co tego mięsa nie zawiera. A jeśli twój jadłospis jest bardziej restrykcyjny, bo jesteś alergikiem lub na specjalnej, wymagającej uwagi diecie – warto zgłosić to wcześniej osobom, które wręczają ci zaproszenie. Organizatorzy zadbają o to, żebyś nie chodził głodny, a ty zadbaj o to, żeby nie marudzić. To niegrzeczne i przykre.
6. Ona temu winna…
To niestety jest moja przypadłość. Uwielbiam weselne przyśpiewki i zawsze znajdę „wspólnika” do popełniania tego grzeszku. I tak jak na jednych przyjęciach towarzystwo będzie zachwycone i podchwyci śpiewny nastrój, na innych, które mają być eleganckimi przyjęciami bez tradycyjnych zabaw weselnych – niekoniecznie. Czasami pary młode nie planują przyśpiewek, rzutu welonem czy tańca z krawatem, ale pod wpływem spontanicznej prośby rozbawionego towarzystwa wchodzą w ten schemat. I z tego co wiem z doświadczenia wszystkich wesel, w których uczestniczyłam – nie żałują. Później jest co wspominać.
Oczywiście pod warunkiem, że nie jesteśmy ekstremalnie wrzeszczącymi gośćmi, którzy od godziny próbują wymusić na młodych kolejne pocałunki. Przesada nigdy nie jest dobra i może być męcząca dla wszystkich. Ale od jednego sto lat jeszcze korona z głowy nikomu nie spadła, więc dopóki ktoś z organizatorów nie zwróci uwagi, śpiewamy!
7. Gorzka wódka
Picie na weselach to temat rzeka. Są goście, na których zawsze można liczyć, bo są wesołe, tańczą, bawią się i rozkręcają towarzystwo. Ale są też osoby, które upijają się na umór lub stają się agresywne pod wpływem alkoholu. Zbawienne na większości wesel jest dziś to, że jest możliwość wyboru. Nie każdy pić wódkę może i potrafi. Dobrze kiedy można poprosić o wino, bąbelki czy piwo. Mniej procentów dla wielu oznacza dłuższy termin żywotności podczas imprezy. Ale znam też amatorów mieszania trunków, którzy zwykle kończą najgorzej, wymiotując w toalecie lub zasypiając na stole „na dzięcioła” – z twarzą w talerzu.
Najlepszy sposób, żeby się nie upić, to na każdy kieliszek alkoholu należy wypijać szklankę wody. Jeśli musimy lub lubimy się zabawić z procentami, przynajmniej nie skończymy za wcześnie ani nie narozrabiamy tak bardzo, jak wówczas kiedy wino zapijamy drinkiem z whisky.