Wystarczy po pracy wejść do komunikacji miejskiej, żeby poczuć zapach lata. Niestety nie jest on najprzyjemniejszy... Spocone ciała poszczególnych pasażerów to standard w każdym dużym mieście. Pocą się wszyscy, ale nie od wszystkich brzydko pachnie. Czy da się coś zrobić z przykrym zapachem potu i ograniczyć jego ilość – sprawdzamy.
Pot to zdrowie?
Pocenie się jest naturalnym, zdrowym objawem i nie oznacza tylko stanu alarmowego organizmu, który reaguje tak, aby zbić gorączkę. W jakimś celu nasze ciała są wyposażone w gruczoły potowe. A ten wydaje się oczywisty – ochłodzić przegrzany organizm. I nie byłoby w poceniu się nic złego, gdyby nie dwie nieprzyjemne rzeczy: zapach oraz uczucie przyklejania się ubrań do ciała.
Jeśli pocisz się zwyczajnie, ale o tej porze roku masz wrażenie, że bardziej, nie pozostaje nic lepszego i mniej skomplikowanego jak higiena. Oprócz porannego i wieczornego prysznica, warto sięgnąć po dobry dezodorant lub ograniczający pocenie antyperspirant (jak te na załączonych zdjęciach). Technologie, dzięki którym powstały pozwalają przy minimalnym zapachu kosmetyku ograniczyć przykry naturalny zapach. Który tak naprawdę u każdej i każdego z nas jest indywidualny, bo różnimy się zarówno pH skóry, predyspozycjami osobniczymi, jak i stylem życia.
Ogromny wpływ na zapach potu ma dieta. To czy jemy mięso, ryby i nabiał, czy używamy wyrazistych przypraw, czosnku i cebuli. Każda jedna rzecz, którą zjadamy i wypijamy (nie da się nie wyczuć latem od współpasażera lub współpracownika wczorajszego alkoholu) przechodzi przez naszą skórę.
Dlatego Japończycy, którzy od wieków jedli dużo ryb, imbiru i innych przypraw nigdy nie stosowali perfum na skórę. Zapach ich jadłospisu jest na tyle wyrazisty, że w połączeniu z aromatem perfum mógłby być mieszanką wybuchową. Nie wspominając o kuchni arabskiej czy hinduskiej, które bazują na bardzo mocnych korzennych przyprawach. I te przyprawy są do potraw hinduskich dodawane między innymi po to, aby ciało się spociło i tym samym ochłodziło. Obie te kultury sięgają po bogactwo olejków zapachowych lub okadzają ubrania i włosy mocnymi kadzidłami, których aromat dla przeciętnego Europejczyka jest zbyt mocny.
Mężczyźni mają gorzej
Co prawda panowie są wyjątkowo uprzywilejowani przez los pod wieloma względami, ale pod tym konkretnie mają akurat pod górkę. Mężczyźni pocą się mocniej, mają więcej gruczołów potowych, a ich zapach, m.in. przez obecność testosteronu jest bardziej wyrazisty i nieprzyjemny. Czy to daje im przyzwolenie na to, aby latem brzydko pachnieć? Niezupełnie.
Bardziej należy taką informację odczytywać jako jeszcze większą motywację do higieny.
No dobrze, ale mocny, męski zapach potu, nie jest powodem do kompleksów. Natomiast od niektórych osób naprawdę śmierdzi, a latem ciężko przebywać z nimi w jednym pomieszczeniu. Jeśli cierpisz na taką przypadłość, warto przyjrzeć się temu co zjadasz i wypijasz, a także zastanowić czy nie ma to związku z lekami, które przyjmujesz? Czasami przykry zapach może być też skutkiem ubocznym stosowania farmakologii.
Oprócz wspomnianych już kąpieli i antyperspirantów lub dezodorantów, które jak dla mnie są najważniejszym wynalazkiem w dziedzinie kosmetyki, ważne też jest ubieranie się w czyste, nieprzepocone rzeczy. O czym wielu Polaków zapomina. To, że wezmę prysznic i użyję dezodorantu i perfum nie wystarczy, jeśli założę wczorajszy T-shirt, który podczas powrotu z pracy przykleił się do moich pleców. Dziś możliwości zadbania o higienę jest więcej. Do torby do pracy można wrzucić koszulę na zmianę i dezodorant, a w każdej toalecie jest woda i mydło.
Zwiększona potliwość o tej porze roku ma też związek z tym, że jesteśmy nieprzyzwyczajeni do wysiłku. Aktywni panowie natomiast nie mają takiego problemu. Jeśli dwa – trzy razy w tygodniu porządnie spocą się na siłowni lub biegając po parku, zmiana pory roku nie robi na nich większego wrażenia. Organizm przyzwyczajony do regularnego większego wysiłku nie zaleje się potem tylko dlatego, że weszliśmy po schodach w pomieszczeniu bez klimatyzacji. Najlepiej to widać po sportowcach, którzy pocą się dopiero wtedy, kiedy dają z siebie 200 procent normy, albo jest druga połowa meczu.
Źródło kompleksów
Jeśli nadpotliwość, albo nieprzyjemny zapach potu jest dla ciebie ogromną przeszkodą w życiu, odbiera ci pewność siebie, uwierz, że nie jesteś sam. Mokre plamy na ubraniach pod pachami, na plecach czy na dekolcie dla wielu z nas są barierą w karierze i życiu osobistym. Jeśli tak jest i w twoim przypadku, nie patrz na to bezczynnie. Weź sprawy w swoje ręce i zgłoś się do gabinetu dermatologicznego, który leczy nadpotliwość. Lekarze patrzą na ten problem w sposób niezwykle otwarty i każdego pacjenta traktują indywidualnie. Czasami wystarcza zmiana diety, innym razem terapia hormonalna, a jeszcze kiedy indziej toksyna botulinowa.
Nie warto czekać do kolejnych wakacji i liczyć na to, że problem sam się rozwiąże. Jeśli zmiana higieny i częstsze mycie i używanie specjalnych preparatów nie przynosi żadnych wymiernych efektów, pomóc może już tylko lekarz.
Nadmierną potliwość leczy się zastrzykami z botoksu. Wybrane partie ciała lub twarzy ostrzykuje się toksyną botulinową, która blokuje gruczoły potowe. Efekt utrzymuje się przez kilka miesięcy. Natomiast dla osób, które nie mogą latem założyć butów na gołe nogi, bo czują jakby pływały one w wodzie lub podać ręki drugiej osobie, bo jest wiecznie mokra i lepka, ta technika – to zbawienie! Innym sposobem walki z nadpotliwością jest laseroterapia. Natomiast obie są dość kosztowne i nie dają efektu na wieki, tylko czasowy. Ale pomagają wygrać z kompleksami i dają ogromny komfort.