Haker twierdzi, że wykradł dane Plus Banku. Żąda 200 tys. złotych
Bartosz Świderski
10 czerwca 2015, 10:05·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 czerwca 2015, 10:05
W ostatnich dniach głośno zrobiło się o rzekomym ataku hakerskim, którego ofiarą miał paść jeden z polskich banków. Osoba, która twierdzi, że dokonała włamania, przedstawiła już treść ugody, na mocy której odstąpiłaby od publikacji zdobytych danych. Ujawniona została także nazwa domniemanej ofiary – to Plus Bank.
Reklama.
Sprawę rzekomego włamania opisał szczegółowo portal Niebezpiecznik.pl, który już na początku kwietnia otrzymał e-maila od osoby twierdzącej, że zdobyła „wszystkie poufne dane” pewnej firmy. Podchodząc do sprawy z dużą ostrożnością, redakcja zaczęła korespondować z Razem (tak przedstawił się autor e-maila). Treść kolejnych wiadomości sugerowała, że dane zostały wykradzione Plus Bankowi.
Opis wykradzionych informacji pojawił się zaś na forum Torepublic. Wynika z niego, że haker zdobył dostęp do kopii całego serwera Plus Banku i danych części jego klientów. Aby uwiarygodnić swoje słowa, włamywacz opublikował w internecie zapis z konta Tobiasa Solorza, syna Zygmunta Solorza-Żaka, do którego należy Plus Bank.
Redakcja Niebezpiecznika skontaktowali się z bankiem, by zapytać, czy faktycznie padł ofiarą ataku hakerskiego.
Odpowiedź była wymijająca. Przypominała tylko, że Plus Bank „jak każdy uczestnik rynku finansowego jest narażony na zagrożenia wynikające z bezprawnego działania osób trzecich i wykorzystuje wszystkie adekwatne instrumenty dla ich eliminacji i zapewnienia pełnego bezpieczeństwa klientom”.
Osoba, która twierdzi, że zdobyła dane banku, chce iść na ugodę. W jej ramach – przedstawionych na forum Torepublic – bank miałby zapłacić jej 200 tys. (jednorazowo) lub 400 tys. złotych (w ratach).
W zamian haker nie opublikuje zdobytych informacji i wyjaśni, w jaki sposób wszedł w ich posiadanie. Włamywacz jest przy tym otwarty na oferty innych podmiotów, które chciałyby zdobyć dostęp do danych.