– Nie słyszałem, by ktokolwiek z Czeczenów miał konfliktową sytuację z Polakami właśnie dlatego, że narzuca im reguły islamu. Jest raczej odwrotnie. Kiedy Polak widzi kobietę w chustce, zdarza się, że zaczyna ją obrażać i wyzywać od najgorszych – mówi w rozmowie z naTemat Aslan Dakaev, Czeczen mieszkający w Polsce od 2002 roku.
Ostatnia sytuacja z ośrodka dla uchodźców pod Warszawą: czeczeńscy muzułmanie zastraszają innych lokatorów, bo ci nie chcą ubierać się zgodnie z ich tradycją i zasadami islamu. Jak pan ocenia takie zachowanie?
Słyszałem, że taka awantura w ośrodku miała miejsce. Oczywiście wszyscy wiedzą, że jesteśmy w innym kraju, gdzie obowiązują inne obyczaje zasady. Ale chciałbym też zwrócić uwagę na co innego. Społeczności, które żyją w ośrodku i są tam większością, a tak jest z Czeczenami, chcą w jakiś sposób chronić swoją rodzinę i wyznawane przez siebie wartości. Dlatego te krótkie spodenki, o które awanturowali się Czeczeni, jak najbardziej można nosić u siebie w domu, ale w szerszym gronie jest to zabronione. I takie było podejście tych muzułmanów: od dawna w takich ośrodkach stanowią większość, więc domagają się szacunku. Ja to trochę rozumiem.
Dobrze, ale to jest ośrodek na terenie Polski, więc dlaczego uchodźcy innych wyznań mają się podporządkowywać muzułmanom?
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to jednostkowa sytuacja. Nigdy się z czymś podobnym nie spotkałem, ani o niczym takim nie słyszałem. Myślę, że taka postawa Czeczenów wynikała bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci narzucania swoich zasad zawsze i wszędzie. Po prostu w tych ośrodkach muzułmanie są większością, więc to naturalne, że panują tam takie, a nie inne zasady.
I dlatego konieczne są groźby, by zmusić innych ludzi do zaakceptowania tych zasad?
Nie, te groźby były niedopuszczalne. Myślę, że zawsze można to załatwić w bardziej kulturalny sposób. Nie kłócić się, porozmawiać, poprosić o zrozumienie. To wyglądałoby inaczej.
Takie podejście, o którym pan mówi, sprawia, że Polacy myślą: “Czeczeni wyjdą z ośrodków i będą chcieli narzucać swoje zasady w otoczeniu, w którym żyją”.
Ja przyjechałem do Polski w 2004 roku, mieszkałem w ośrodku dla uchodźców, a od 8-9 lat żyję poza nim. O sobie mogę powiedzieć, że jestem wśród Polaków i nigdy nie narzucam własnych reguł zachowania. Proszę mi uwierzyć. Te osoby, które są w ośrodkach, także nie będą narzucały swoich zasad dotyczących ubioru czy innych spraw. W ośrodku są większością, a w społeczeństwie mniejszością. Doskonale wiedzą, że trzeba dostosować się do realiów. Nie słyszałem, by ktokolwiek z Czeczenów miał konfliktową sytuację z Polakami właśnie dlatego, że narzuca im reguły islamu. Jest raczej odwrotnie. Kiedy Polak widzi kobietę w chustce, zdarza się, że zaczyna ją obrażać i wyzywać od najgorszych. W ten sposób niektórzy Polacy narzucają nam swoje zasady, które w przypadku ubioru nikomu nie szkodzą.
Kontrowersje budzi to, co islam mówi o zachowaniu muzułmanów w krajach, gdzie są mniejszością. U wielu Polaków pokutuje przekonanie, że wyznawcy islamu prędzej czy później będą forsować swoje reguły, w końcu domagając się prawa szariatu.
Mnie islam nauczył, że jeśli jesteś w państwie, gdzie ludzie wyznają inną religię i nie są do ciebie wrogo nastawieni, to nie możesz nic zrobić. Jeśli dają ci spokój, dają żyć, możesz po prostu mieszkać i niczego się nie domagać, nikomu nic nie narzucać. Tak jest w Polsce. Co innego, gdy ktoś przychodzi do ciebie z zamiarem, by zabić. Wtedy możesz się bronić. Jak widać, sprawa jest prosta.
Ciekawa jest historia z czasów proroka Mahometa. Kiedy on i jego ludzie byli prześladowani, część została wysłana do innego państwa, gdzie królem był chrześcijanin. On udzielił muzułmanom schronienia. To piękny przykład tolerancji.
Islam ma jednak problem z fundamentalizmem. W zeszłym tygodniu usłyszeliśmy, że Państwo Islamskie zakłada komórkę na Kaukazie. Niedawno w Polsce zatrzymano kilku Czeczeńców, którzy mieli dla ISIS zbierać pieniądze. Polacy mogą się czuć zagrożeni?
Jak do tej pory nie spotkałem się w Polsce z muzułmanami, którzy byliby sympatykami terrorystów. Wiem z internetu, że Czeczeni jeżdżą do Syrii walczyć po stronie dżihadystów, ale tutaj nigdy o takich przypadkach nie słyszałem. Co do komórki ISIS na Kaukazie, to myślę, że została zrobiona po to, by jeszcze bardziej pogorszyć ogólną sytuację muzułmanów. Bo przez to Polacy i inni będą się nas bardziej bać.
Spotkał się pan z niechęcią czy wrogością ze strony Polaków?
Żyję tu już kilkanaście lat i nigdy problemów nie było, poza epizodami, typu że ktoś krzyczy “Polska dla Polaków” albo w wulgarny sposób mówi, żebym wynosił się z kraju. Generalnie nie mam problemów w swoim otoczeniu, dobrze żyję z sąsiadami.
Czeczeni oprócz tego, że dostają łatkę potencjalnych terrorystów, uważani są nierzadko za nierobów, którzy żyją na garnuszku państwa. Pan czym się zajmuje?
Współpracuję z różnymi pozarządowymi organizacjami. Od czasu do czasu pracuję z uchodźcami, pomagam w integracji. Byłem też asystentem kulturowym w szkołach, gdzie są dzieci uchodźców. Teraz mam umiarkowany stopień niepełnosprawności, więc dostaję rentę, ale mimo to zawsze staram się coś załatwić. Podjąłem się np. współpracy z firmą tłumaczeń. To nie jest tak, że siedzę i nic nie robię, czekając na pomoc państwa.
A inni?
Główny problem jest w tym, że uchodźcy, którzy szukają pracy w Polsce, spotykają się z niechęcią pracodawców. W każdym narodzie są lenie i osoby pracowite. Ale jeśli Polak trafi na Czeczena leniucha, to natychmiast na tej podstawie wyrabia sobie opinię o wszystkim. I potem ciężko znaleźć pracę. Są też pozytywne przykłady Czeczenów, którzy od dawna pracują i sobie to cenią.