– Nasz dług to 72 mld dolarów. To niespłacalny dług. Musimy sprawić, by gospodarka ruszyła z miejsca. Inaczej wejdziemy w spiralę śmierci – przyznaje gubernator Portoryko Alejandro Garcia Padilla. Wyspa będąca częścią USA od lat stoi na krawędzi bankructwa, a Waszyngton, tak często instruujący Europę w kwestiach gospodarczych, nie potrafi jej pomóc.
Od 2000 r. dług publiczny Portoryko potroił się. Dziś jego wysokość przekracza 100 proc. PKB. Przyczyny tak dramatycznej sytuacji to – podobnie jak w przypadku bankrutującej Grecji – przede wszystkim nadmiernie rozbudowany sektor publiczny. Wydatki na jego funkcjonowanie znacznie przekraczały dochody, a finansowano je dzięki kolejnym pożyczkom. – Portorykańczycy, jak Grecy, także lubili życie ponad stan – zauważa serwis Money.pl.
Dlaczego Portoryko tonie w długach?
– W Portoryko działa ponad 120 rządowych agencji i 78 gmin miejskich. Każda gmina miejska ma własnego burmistrza i własną administrację.
– Pracownicy sektora publicznego stanowią 1/4 wszystkich aktywnych zawodowo mieszkańców wyspy.
– Pracodawcy muszą zapewnić swoim pracownikom płatne wakacje i urlopy chorobowe.
– Łączna liczba mieszkańców Portoryko to 3,5 mln. Przeszło 40 proc. z nich korzysta z jakiejś formy rządowej pomocy. Eksperci krytykują także wysokie stawki pomocy socjalnej, m.in. zasiłków dla bezrobotnych, które – ich zdaniem – zniechęcają wielu do podjęcia pracy.
Władze leżącego na kilku wyspach państwa mówią wprost: – Nie jesteśmy w stanie spłacić tego długu. Dla nas problemem jest samo uregulowanie rachunków za prąd.
Zadłużone Portoryko domaga się od swoich wierzycieli umorzenia części zadłużenia w wysokości 25 mld dolarów i wydłużenia czasu na spłatę reszty zobowiązań. Wierzyciele jednak, których znaczna część to rozmaite fundusze inwestycyjne, muszą wcześniej dostać w tej sprawie zielone światło od Waszyngtonu. Portoryko jest bowiem częścią USA, ale nie ma praw ich stanu. I tu pojawia się problem – Kongres USA nie chce się na to zgodzić, bo umorzenie długu Portorykańczyków powodowałoby znaczne straty amerykańskich funduszy hedgingowych. Te bowiem sporo zainwestowały w portorykańskie obligacje.
Portoryko od 2009 r. zmniejszyło zatrudnienie w sektorze publicznym o 10 proc., zreformowano też system emerytalny oraz podniesiono wybrane podatki (m.in. obrotowy czy na paliwo). Ekonomiści są zgodni, że te zmiany nie wystarczą. Ich zdaniem, by wyspa mogła wyjść z finansowych tarapatów, niezbędne jest umorzenie części długu.