O tym, jak ryzykowne potrafią być wyjazdy zagraniczne, po fali ostatnich ataków terrorystycznych na turystyczne kurorty, nikogo przekonywać nie trzeba. Terroryści znowu dali o sobie znać. Tym razem podłożyli bomby pod plażę położona wzdłuż Kanału Sueskiego - jednej z najważniejszych wodnych arterii na świecie.
Za podłożeniem zabójczych ładunków kryją się bojownicy Bractwa Muzułmańskiego. Bractwo od 2013 roku figuruje na liście ugrupowań terrorystycznych. 13 jego członków zostało już aresztowanych w związku z ładunkiem ukrytym przy Kanale Sueskim.
Egipskie władze utrzymują, że udało im się dokonać tego śmiałego kroku dzięki współpracy z mężczyzną zatrudnionym w Urzędzie Kanału Sueskiego. Oprócz plaży, terroryści ukryli bomby także w sanitariatach i obiektach służących do technicznej obsługi Kanału.
Gdyby zamiary terrorystów się powiodły, oprócz tego, że najprawdopodobniej ucierpieliby na tym cywile, odczuła by to też także egipska gospodarka. Kanał Sueski to miejsce o szczególnym znaczeniu - a handel odbywający się tą drogą stanowi większość wpływów w egipskiej kasie państwowej.
O Bractwie Muzułmańskim zrobiło się głośno po tzw. Arabskiej Wiośnie. Podczas egipskiej rewolucji obalono dyktatora Hosniego Mubaraka. Po nim władzę w kraju sprawowali właśnie Bractwo, które miało także swojego prezydenta - Mohameda Mursiego. Dobra passa Bractwa skończyła się obaleniem prezydenta i ich rządów. Członkowie ugrupowania trafili za kraty, a potem, w związku z radykalizacją Bractwa, zostali umieszczeni na liście organizacji terrorystycznych.