Spięcia między Koreą Północną a Południową nikogo już nie zaskakują. Tym razem było jednak naprawdę gorąco. Seul przeprowadził manewry wojskowe na archipelagu tuż przy granicy swojego arcywroga. Reżim Kim Dżong Una zagroził, że może być to początkiem nowej wojny. Nie po raz pierwszy.
Ćwiczenia zaczęły się w poniedziałek około 10 rano lokalnego czasu. Wzięło w nich udział ponad 800 żołnierzy, użyto też odrzutowców i śmigłowców Mieszkańcy pięciu przygranicznych wysp, na których je przeprowadzono, mieli udać się do schronów. Nie wszyscy to zrobili – część poszła normalnie do pracy, a niektórzy nawet przyglądali się pędzącym po niebie maszynom.
Śpiewka o inwazji
Gdy Korea Północna dowiedziała się w niedzielę, że jej sąsiad przeprowadzi manewry tuż obok dyskusyjnej granicy, od razu nazwała to „militarną prowokacją” oraz „przygotowaniem do inwazji”. To stara śpiewka – strasząc południowokoreańską agresją Phenian usprawiedliwia utrzymywanie ponad milionowej armii, która pochłania 25 proc. krajowego budżetu i zapewnia reżimowi nietykalność. - Obserwujemy każdy ruch tych wojennych podżegaczy. Jeśli nas sprowokują, odpowiemy bezlitosnym uderzeniem – powiedział Associated Press jeden z północnych oficerów.
Groźby wydawały się o tyle groźne, że w przeszłości Korea Północna faktycznie reagowała przy takich okazjach siłą. Od 1999 roku w tej części Morza Żółtego doszło już do trzech starć między marynarkami obu państw, w których zginęło kilkadziesiąt osób.
Dwa lata temu, po południowokoreańskich ćwiczeniach, Phenian zbombardował należącą do Seulu, ale położą 11 kilometrów od północnokoreańskiego wybrzeża wyspę Yeonpyeong. Zginęły wtedy cztery osoby. Krótko potem utonął duży okręt bojowy Korei Południowej, zabierając ze sobą na dno 46 marynarzy. Reżim Kim Dżong Ila zapierał się, że miał z tym nic wspólnego, ale stosunki między sąsiadami są od tego czasu bardzo napięte.
Nowy lider może pokazać brawurę
Dziś każde napięcie między sąsiadami wzbudza wiele obaw. Nie wiadomo, czego spodziewać się po nowym przywódcy Korei Północnej, Kim Dżong Unie. Odkąd objął władzę po śmierci ojca, do mediów regularnie przedostają się głosy z wewnątrz dyktatury, że młody lider jest miękki i nie posiada odpowiednich cech do rządzenia. Zaatakowanie wroga ćwiczącego tuż pod granicami jego państwa mogłoby udowodnić, że wcale nie brakuje mu brawury. Na szczęście jednak świeży wódz prezentuje, przynajmniej na razie, również rozwagę. Żołnierze z Seulu po dwóch godzinach spokojnie skończyli manewry i wycofali się do swoich baz.
W 1953 rok zakończyła się wojna, która ostatecznie podzieliła Półwysep Koreański na dwie części. Phenian i Seul podpisały wtedy rozejm, ale nie traktat pokojowy. Dlatego oba państwa formalnie ciągle są ze sobą w stanie wojny. Często spierają się o granicę morską – Korea Północna uważa, że powinna zostać ustalona dalej na południu. Dziś przebiega niemal przy północnokoreańskim wybrzeżu.