Kiedy kilka tygodni temu świat obiegła okładka „Vanity Fair” z wizerunkiem Caitlyn Jenner, opinia publiczna podzieliła się na dwa obozy. Jeden chwalił Jenner za odwagę, drugi uznał jej decyzję za kaprys bogatego człowieka. Ja sama znalazłam się gdzieś pośrodku. Bo, mimo otwartego umysłu i tolerancji, jaką żywię dla odmienności, temat transseksualistów zawsze odrobinę mnie przerastał.
Nie chodzi mi tu o brak akceptacji dla osób dokonujących korekty płci. Raczej o to, że takie osoby mimo wszystko kojarzyły mi się z wielkim egoizmem. Weźmy choćby przykład Jenner. Na świat przyszła jako chłopiec, Bruce, przez lata żyła w ciele mężczyzny i jak mężczyzna. Miała trzy żony, ma dziesięcioro dzieci. Dlaczego do diaska nie pomyślała o uwolnieniu swojej natury wcześniej? Dlaczego, wiedząc o swoich pragnieniach, zawarła trzy małżeństwa? Dlaczego spłodziła dziesięcioro dzieci? Dlaczego dziś staje przed nimi wszystkimi już nie jako Bruce, a jako Caitlyn i oczekuje zrozumienia i akceptacji? To nie fair wobec tych dzieci. Ojciec nie może tak po prostu stać się... no właśnie kim? Drugą matką?
Wczoraj doznałam olśnienia (wiem, późno, ale nikt wcześniej nie potrafił mnie do tego przekonać). Jenner, jak setki czy może nawet tysiące podobnych jej, nie miała odwagi, by o swoje życie i szczęście zawalczyć wcześniej. A nie miała odwagi, bo odbierała jej ją presja społeczna. Młodość niegdysiejszego lekkoatlety przypadała wszak na czasy, w których w USA trudno było o akceptację homoseksualizmu (gdy Bruce Jenner miał 20 lat, w Stanach Zjednoczonych wybuchły zamieszki w Stonewell uważane dziś za początek światowego ruchu walki o prawa społeczności LGBT). O transseksualistach niewielu jeszcze wtedy słyszało, choć operacje korekty płci przeprowadzano na świecie począwszy od lat trzydziestych.
Jenner nie jest zresztą jedyna, która na zmianę płci decyduje się dopiero po wielu latach. Jeden z braci Wachowskich, Larry, dopiero w 2012 roku, w wieku 47 lat otwarcie przyznał się do zmiany płci i wystąpił publicznie jako Lana. Wcześniej artysta starał się ten fakt ukryć.
Wniosek? Gdybyśmy nieco wcześnie otworzyli nasze głowy na problem osób transpłciowych, wielu z nich nie tylko przez lata nie musiałoby udawać kogoś innego krzywdząc nierzadko po drodze wiele mimo wszystko bliskich im osób. Wiele z nich nie pomyślałoby nawet – a wierzcie mi takich przypadków było wiele – o tym, że przez swoją odmienność są gorsze, że nie zasługują na szczęście a czasem nawet na... życie.
Caitlyn Jenner w środę odebrała prestiżową nagrodę Artura Ashe'a. Na gali ESPYS tradycyjnie wręcza się statuetki zasłużonym sportowcom. Jenner, niegdyś lekkoatletę i mistrza olimpijskiego, wyróżniono za... odwagę. Nim kobieta odebrała statuetkę, przemawiała dobrych dziesięć minut. Ubrana w jasnokremową długą suknię przypomniała historie kilku osób borykających się ze swoją transseksualnością. Nie wszystkie miały szczęśliwy finał.
– Akceptujcie ludzi takimi, jakimi są – przekonywała Jenner. – Akceptujcie ich nawet jeśli są inni, bo oni na to zasługują. Pamiętajcie, że w ten sposób wszyscy tworzymy lepszy świat.
Być może brzmi trywialnie, ale sposób, w jaki powiedziała to 66–letnia kobieta poruszyła mnie bardzo. A jeszcze bardziej kolejne słowa: – Jeśli chcecie stroić sobie ze mnie żarty, róbcie to. Nie krępujcie się, bo ja naprawdę dam sobie z tym radę. Ale te tysiące dzieciaków borykających się ze swoją seksualną i płciową tożsamością nigdy nie powinny być zmuszane do tego, by sobie z podobnymi rzeczami radzić.
Jenner dziękując swoim bliskim, córkom, matce, siostrze, wzruszyła mnie do łez. Samej przemawiającej zresztą też łamał się głos. Łzy ocierała jej rodzina. Caitlyn Jenner jest tym, na kogo czekały środowiska transseksualne na całym świecie. Jej prostota, brak egzaltacji, uśmiech i hasło „jestem Caitlyn, jestem prawdziwa” zjednuje jej coraz szersze rzesze sympatyków. Ona ma nie tylko pieniądze i popularność, którą świetnie wykorzystuje w słusznej sprawie. Ona ma też szyk, ma klasę, nie kryguje się bezsensownie, nie szokuje dla rozgłosu a na dodatek bez pardonu przyznaje się do tego ile emocji kosztowało ją podjęcie decyzji o korekcie płci. Ona jest kobietą, taką samą jak my, które miały szczęście urodzić się w „odpowiednim” ciele.
Może to są powody, dla których to właśnie jej udało się coś, czego na tak dużą skalę nie osiągnął nikt wcześniej. Ani Chaz Bono w Stanach, ani Anna Grodzka w Polsce. Tak, jak napisał Tim Williams, jeden z amerykańskich dziennikarzy komentujących przemówienie Jenner na gali EPSY: – Bruce Jenner był olimpijskim bohaterem, Caitlyn Jenner jest kimś znacznie ważniejszym. Dziś uratowała niezliczone ludzkie jestestwa.
I właśnie dlatego od dziś już stuprocentowo jestem na tak.