Wyjazd na udane wakacje to trudna sztuka. Przede wszystkim polegająca na tym, jak nie dać się oszukać i nie wpaść w rozstawione na każdym urlopowym kroku pułapki na nasze pieniądze. Dobre wakacje to dla wielu też takie, za które się nie przepłaciło. Gdy wielu z was pewnie dopiero zabiera się za przygotowania do wyjazdu, podpowiadamy więc, na co na wakacjach w Polsce warto zwracać szczególną uwagę i o czym koniecznie pamiętać.
Niby to podstawa, że każdy klient hoteli, pensjonatów, ośrodków wypoczynkowych, kwater prywatnych, agroturystyki, czy nawet ten korzystający z wieloosobowego pokoju w hostelu przede wszystkim oczekuje czystości. Rzeczywistość bywa jednak w tym względzie zaskakująco nieprzyjemna. Szczególnie w szczycie sezonu turystycznego każdy pokój jest wolny zaledwie przed kilka godzin. A nie zawsze personel sprzątający ma aż tyle czasu, by zająć się dokładnie sprzątaniem. Pal licho, gdy dostaniemy klucz do pokoju nieco zakurzonego, czy takiego, w którym zapomniano o wyrzuceniu śmieci.
O wiele bardziej nieprzyjemne konsekwencje, w tym szczególnie zdrowotne mogą nas jednak czekać, gdy okaże się, że nie było też czasu, by zmienić w pokoju pościel. – W branży turystycznej sentencja, że "czas to pieniądz" jest szczególnie ważna. Ten czas zyskuje się często właśnie na sprzątaniu. W wielu miejscach naprawdę normą jest, że jedynie "strzepuje się" poduszki i pierzyny, które zostały po krótkim pobycie. Jeśli pokój miał ostatni przebieg tylko po kilka dni, można spróbować nie zmieniać nawet po kilku klientach z rzędu – zdradza mi Anna, wieloletnia szefowa personelu sprzątającego w kilku trójmiejskich hotelach i ośrodkach.
Jak tłumaczy moja rozmówczyni, działania takie bynajmniej nie wynikają z lenistwa pokojowych. To realizacja wciąż dość powszechnej w polskiej branży turystycznej polityki oszczędności na czym tylko się da. A w przypadku "pościeli wielokrotnego użytku" oszczędza się nie tylko wspomniany czas, ale i na dość wysokich kosztach pralni. Jak się uchronić przed tym, by nie paść ofiarą tych oszczędności na higienie?
– W przypadku hoteli i ośrodków można sprawdzić podczas wyboru, czy mają one własną pralnie. Jeśli tak, raczej nie opłaca im się sknerstwo. Z drugiej strony, zastanawiające powinno być dla klienta, gdy na korytarzu mija pokojową ze sprzętem do prasowania parowego, bo ten służy właśnie do "strzepywania" na bogato. Zawsze, gdy mamy jednak wątpliwość co do np. zapachu pościeli, można chlapnąć na nią czymś i poprosić w recepcji o zmianę – radzi doświadczona pokojowa.
Świeża ryba nad morzem, czyli jaka?
W nadmorskich smażalniach zapewne każdy zapewni was, że podawana przez niego ryba jest świeża. Niestety, większość po prostu będzie kłamała prosto w oczy. Tylko Trójmiasto odwiedza w sezonie letnim kilka milionów turystów. Nie mniej przybywa ich nad Zatokę Pucką i na Półwysep Helski. Po kilkaset tysięcy krąży też po innych polskich kurortach położonych nad otwartym morzem. Turystów są miliony, ale ryb złowionych w tym samym czasie na Bałtyku co najwyżej setki tysięcy. Naprawdę świeżych dla wszystkich nie może wystarczyć.
Powszechne jest nie tylko mrożenie zapasów, ale i... sprowadzanie ryb od zagranicznych dostawców. Są nad polskim morzem gastronomowie tak perfidni, że sprzedają tu nawet "świeżą pangę", która wiele tygodni wcześniej została złowiona pewnie gdzieś u wybrzeży Chin. To oszustwo dość łatwe do zauważenia, ale i tak nabiera się wielu. Prawie nikt nie zauważy natomiast, gdy na Helu, czy w Mielnie podadzą mu śledzia albo dorsza niepochodzącego z Bałtyku, a Oceanu Atlantyckiego. Albo ryby słodkowodne sprzedawane jako te nietypowe, żyjące w Zatoce Gdańskiej. To prawda, że takie występują, ale raczej nie ma szans, byśmy trafili na nie poza dobrymi restauracjami i smażalniami naprawdę renomowanymi. Cała reszta kupuje tymczasem tego samego okonia, szczupaka i sandacza, co jest do kupienia w Lidlu lub Biedronce. Pewnikiem zawsze będą jednak ryby, których polscy rybacy łowią bardzo dużo. W tym przede wszystkim popularne płastugi zamawiane jako "flądry", czy troć.
Od dwóch lat nieco zdezaktualizowało się przekonanie, że latem nad Bałtykiem nie powinno się zamawiać dorsza, bo na pewno jest nieświeży, gdyż w lipcu i sierpniu panuje zakaz jego połowów. W 2013 roku Unia Europejska nieco poluzowała jednak te przepisy i polscy rybacy mogli znowu spróbować zaczaić się z sieciami na ulubioną rybę Polaków. Niestety zmiana przepisów nie pomogła w tym, by świeży dorsz masowo wrócił do polskich smażalni. Nasi rodzice i dziadkowie zjedli i sprzedali go niestety tak wiele, że dla ich wnuków go w morzu brakuje. Jeżeli bardzo marzy się nam zjedzenie naprawdę świeżej ryby z jednego z mniej obecnych już w Bałtyku gatunków na wypad do smażalni lepiej więc przyjechać poza szczytowym sezonem. Wtedy, gdy po prostu jest na dobry nadmorski obiad niej chętnych.
Jak nie dać się oszukać pod Tatrami?
Sezonowy mit krąży nie tylko nad dorszem, ale i oscypkiem, bez którego nie ma przecież wakacji pod Tatrami. Jedni ostrzegają, że prawdziwego oscypka można spróbować tylko zimą, ale według innych teorii, to właśnie latem najbardziej znany polski ser jest "najprawdziwszy". W rzeczywistości o wyprodukowanego w największej zgodzie z tradycją oscypka najłatwiej między czerwcem a początkiem listopada. A to dlatego, że owce dają potrzebne do produkcji prawdziwego oscypka mleko jedynie od maja do października. W innym okresie góralom pozostaje więc ratowanie oscypkowego biznesu mrożeniem. Mleka lub gotowych już oscypków.
Latem więc teoretycznie przy zakupie oscypka nie musimy obawiać się oszustwa. W praktyce wciąż wiele sprzedawanych na każdym zakopiańskim rogu serów jednak prawdziwymi oscypkami nie jest. I nie chodzi tylko o to, że górale oszukują nasze kubki smakowe, bo przeciętny mieszkaniec Warszawy, Gdańska, a pewnie i Krakowa różnicy wielkiej w ustach nie poczuje. Problem w tym, że niecertyfikowane "oscypki" produkowane z mleka krowiego, albo i przemysłowych produktów w proszku nie są warte połowy swojej ceny. Dlatego ich sprzedaż jako oscypków jest nielegalna.
Wydając krocie na spożywczą dumę Podhala warto więc zapytać o to, czy aby sprzedawca jest w stanie pokazać nam odpowiedni certyfikat potwierdzający, że nie płacimy za oscypkowego bubla. Poza tym warto wiedzieć, jak prawdziwego oscypka poznać na pierwszy rzut oka. Stosunkowo restrykcyjne normy obowiązujące producentów oscypka mówią, iż ma mieć on kształt wrzecionowaty, a jego długość nie może być mniejsza niż 17 i większa niż 23 cm. Dozwolona średnica to natomiast od 6 do 10 cm. Nikt raczej nie chodzi jednak na wczasach z miarką, więc najłatwiej ocenić prawdziwość oscypka po jego wadze. Ten naprawdę tradycyjny nie powinien być raczej lżejszy od 0,5 kg, ani wagą 1 kg przekraczać.
Wracając jeszcze do poprzedniego, nadmorskiego wątku... Jest tylko kilkanaście górskich gmin, w których legalnie można produkować oscypki. "Świeżo zrobionego" ani nawet "świeżo wędzonego" oscypka naprawdę nie kupicie więc na tych wszystkich straganikach z małymi grillami, które w ostatnich latach jak grzyby po deszczu wyrosły przy polskich plażach...
Kto prowadzi cię w góry, kto cię asakuruje
Wraz z rosnącą liczbą – często niezwykle kuriozalnych – wypadków w górach rośnie powoli zainteresowanie tatrzańskimi przewodnikami. Gdy pytamy o nich Google wyskakuje cała masa ofert. Nie każdy z tych, którzy chcą nas po górach oprowadzać pomóc nam w zagwarantowaniu sobie bezpieczeństwa mają jednak o tym właściwie pojęcie.
Kiedy płacimy (zwykle dość duże pieniądze) komuś za to, by bezpiecznie przeprowadził nas przez szlaki prowadzące na Świnicę lub Rysy, warto sprawdzić, czy posiada on licencję jakiejkolwiek organizacji przewodnickiej. Żaden przewodnik bez tego dokumentu nie gwarantuje bowiem ani wyprawy ciekawej, ani bezpiecznej. Co więcej, gdy coś pójdzie nie tak, może okazać się, że szybciej zniknie w obawie przed odpowiedzialnością niż profesjonalnie udzieli pomocy i wezwie TOPR.
Pytanie o uprawnienia poprzedzić zapłatę za usługę należy też wówczas, gdy wykupujemy aktywny wypoczynek gdzieś w skałkach. Wspinaczka zrobiła się ostatnimi czasy w Polsce niezwykle popularna i modna, ale nie każdy, nawet najbardziej doświadczony pasjonat wspinania od razu nadaje się na instruktora. Odpowiednie uprawnienia (tu uwaga: jest kilka różnych poziomów) gwarantują zwykle nie tylko, że organizator wspinaczkowej zabawy wie, co robi, ale także, że posługuje się bezpiecznym sprzętem.
Klikaj w sieci i nie przepłacaj w podróży!
Stereotypowe myślenie zakłada, że wakacje muszą być drogie. Szczególnie te w Polsce, gdzie oferty zorganizowanych wczasów zwykle przebijają cenowo pakiety all inclusive w atrakcyjnych kurortach nad ciepłymi morzami. Jednak wystarczy odrobina wysiłku intelektualnego i internetowego, by mocno zaoszczędzić na letnim wypadzie gdzieś w Polskę.
Po pierwsze, z myślą o oszczędnościach warto postawić jednak na podróż komunikacją zbiorową. Jeśli i na urlopie nie goni nas czas, może okazać się, że podróż z jednego krańca Polski na drugi z jedną lub dwiema przesiadkami nawet dorosłego bez żadnych zniżek będzie kosztowała jedynie kilkadziesiąt złotych. Oczywiście najłatwiej wyrwać atrakcyjną cenę wcześnie rezerwując podróż Polskim Busem lub PKP Intercity.
Jeśli jednak wakacyjny wyjazd to decyzja spontaniczna, nie wszystko stracone. Od dłuższego już czasu część biletów regionalnych przewoźników można bowiem kupić np. poprzez popularną wyszukiwarkę rozkładów jazdy e-Podróznik. Obok większości tras jest opcja "kup bilet", ale większość w nią nie klika. A szkoda, bo można na przykład trafić tam ofertę, dzięki której z Krakowa w góry pojedzie się nie za kilkadziesiąt a nawet kilka złotych. Podobnych okazji warto szukać też w innych zakątkach kraju. Zwykle zmuszają do podróży z przesiadką, ale tę można przecież też fajnie zaplanować i zwiedzić coś ciekawego w przerwie między połączeniami.
Internet przychodzi też z pomocą, gdy szukamy noclegu, szczególnie taniego. I nie warto poprzestawać tylko na Google, czy popularnych wyszukiwarkach noclegów. Najlepsze okazje mogą trafić się na stronach takich, jak HostelBookers.com lub Booking.com. Zwykle szukamy na nich atrakcyjnych cenowo noclegów gdzieś w Europie, ale przecież inni Europejczycy mogą znaleźć tam również noclegi w Polsce. Po tego typu narzędzia warto sięgnąć szczególnie, gdy szukamy noclegu na ostatnią chwilę. Możemy się wówczas załapać na ostatnie wolne pokoje w danym okresie i zyskań na jednym noclegu nawet kilkadziesiąt złotych oszczędności.