Po krótkim pościgu policjanci zatrzymali w nocy samochód, którym – jak się później okazało – kierował poseł Krzysztof Lipiec (PiS). Funkcjonariusze podjęli pościg, ponieważ parlamentarzysta przekroczył dozwoloną prędkość i nie zatrzymał się do kontroli. W aucie znajdowali się także dwaj inni posłowie.
Do zdarzenia doszło w nocy pod Warszawą. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji asp. szt. Mariusz Mrozek powiedział, że po zatrzymaniu posła interweniujący policjanci potwierdzili jego tożsamość. W związku z tym, że Lipiec posiada immunitet, funkcjonariusze odstąpili od dalszych czynności.
Lipiec może jednak zapłacić za popełnione wykroczenia, bowiem policja – zgodnie z obowiązującą procedurą – zamierza wystąpić do marszałka Sejmu z wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności. Poseł wyjaśnił w piątek, że nie zatrzymał się do kontroli, ponieważ nie zauważył policjantów. Zadeklarował również, że zrzeknie się immunitetu, gdy wniosek trafi do Sejmu.
– Sam policjant, kiedy już się zatrzymałem, stwierdził, że on stał gdzieś z lewej strony. Od kiedy to zatrzymuje się samochód z lewej strony? – zapytał lipiec podczas rozmowy z radiem RMF FM. Policja twierdzi jednak, że funkcjonariusz, który usiłował zatrzymać Lipca, był doskonale widoczny.
Lipiec zjechał na pobocze w miejscowości Wola Mrokowska. Do kontroli wezwano go wcześniej w miejscowości Grzędy. Radio ZET ustaliło, że Lipiec jechał z prędkością 115 km/h, przekraczając prędkość dozwoloną o 45 km/h. Poseł tłumaczył, że śpieszył się na obrady Sejmu.
Policja podkreśla, że poseł był trzeźwy. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że razem z nim podróżowali inni posłowie – Jarosław Zieliński (PiS) oraz Marek Kwitek (PiS).
Warto przypomnieć, że Sejm przyjął niedawno nowelizację ustawy, dzięki której chętni parlamentarzyści, prokuratorzy i sędziowie będą mogli płacić mandaty bez formalnego uchylania immunitetu. Nowelizacja trafiła do Senatu i nie weszła jeszcze w życie, więc Lipiec nie mógł skorzystać z nowych przepisów. Jeśli przyłapany na wykroczeniu drogowym parlamentarzysta czy sędzia nie zechce zapłacić mandatu, obowiązywać będzie dotychczasowa procedura.