Widzimy ich najczęściej w telewizji, gdy w ciemnych okularach i eleganckich garniturach chronią najważniejsze osoby w państwie. Jednak praca w Biurze Ochrony Rządu ma niewiele wspólnego z "Bodyguardem", a więcej... z ochroną obiektów. Były pracownik BOR-u opowiedział, jak naprawdę wyglądają kulisy pracy w tej, bądź co bądź, budzącej respekt formacji.
Zacznijmy od końca, czyli co można robić po służbie w BOR? Mogłoby się wydawać, że po 25 latach służby borowiki są wręcz rozchwytywani przez bogatych VIP-ów, którzy potrzebują ochrony na najwyższym poziomie. – Nie jest tak różowo – mówi mi płk Leszek Baran, prezes fundacji pomagającej kolegom po odejściu z "firmy".
– Działania naszej Fundacji zmierzają do tego, aby pomóc byłym funkcjonariuszom w aktywizacji zawodowej. Staramy się zdobywać jakieś możliwości ochrony osób i mienia, ale to są działania doraźne, bo pracujemy na zlecenia, a te nie są codziennie – wyjaśnia płk Leszek Baran prezes zarządu Fundacji Byłych Funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
Zaczęło się od zamachu
A teraz od początku. 16 grudnia 1922 r. to jedna z najważniejszych dat w historii polskich służb. To właśnie zamach na prezydenta Gabriela Narutowicza był bezpośrednią przyczyną powstania służby ochronnej wobec prezydenta i innych wysokich urzędników państwowych. Prawdziwym "dziadkiem" BOR-u była Brygada Ochronna, powołana na mocy zarządzeń z 12 czerwca 1924 roku.
Biuro Ochrony Rządu w obecnym kształcie działa od 2001 roku i zajmuje się ochroną najważniejszych osób i obiektów ważnych z punktu widzenia dobra państwa. Nazwa Biuro Ochrony Rządu pojawiła się jednak już w 1956 roku, a w latach 1990–2001 formacja działała pod nazwą Jednostka Wojskowa Nr 1004.
Ciekawostką ostatnich lat było zapewnienie ochrony BOR-u Jarosławowi Kaczyńskiemu na początku 2006 roku. Przyczyną było jego fizyczne podobieństwo do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nieco wcześniej, ochronę otrzymała również matka braci Kaczyńskich, z uwagi na groźby pod jej adresem. BOR chronił także kilka osób po zabójstwie pracownika biura poselskiego PiS.
Praca dla młodych? Niekoniecznie
Płk Leszek Baran nie owija w bawełnę i mówi, że praca w Biurze Ochrony Rządu nie jest atrakcyjną pracą dla młodego człowieka. – To bardzo trudne zajęcie i wcale nie jest dobrze płatne – mówi. I wyjaśnia, że wyobrażenie społeczeństwa o panach w garniturach i ciemnych okularach, którzy ochraniają VIP-ów, to jedynie wizytówka BOR-u. Za nią zaś kryje się bardzo nudna, ciężka i mozolna praca.
– Żaden z kolegów, którzy pracują w ochronie osobistej, nie robi tego od początku. Musi minąć bardzo dużo czasu, zanim rozpocznie się taką pracę – mówi szef Fundacji byłych borowików. Podstawową pracą funkcjonariusza BOR- zaraz po przeszkoleniu jest ochrona obiektów – m.in. kancelarii premiera, prezydenta, oraz miejsc zamieszkania osób, którym przysługuje ochrona.
W ochronie osobistej jest zdecydowanie mniej osób niż w ochronie obiektów. Część funkcjonariuszy wykonuje także bardzo niebezpieczną pracę, polegającą na ochronie placówek dyplomatycznych, choć MSZ zrezygnował z ochrony wielu z nich przez BOR. – Są placówki, zwłaszcza w strefie wojny, w których są funkcjonariusze. To bardzo nieprzyjemna praca i dosyć duże ryzyko – mówi Płk Leszek Baran.
Kto może służyć w BOR?
Do Biura Ochrony Rządu mogą zgłaszać się obywatele Rzeczypospolitej Polskiej niekarani, posiadający co najmniej średnie wykształcenie. Co ważne, muszą legitymować się "nieposzlakowaną opinią" i być gotowi do podporządkowania się dyscyplinie służbowej. Jak informuje kpt. Grzegorz Bilski z Biura Ochrony Rządu, praca w BOR należy do stabilnych zawodów. Jeśli już formacja się z kimś wiąże, to z perspektywą wieloletniej współpracy i nieustannych szkoleń, aż do zakończenia służby.
– W przypadku Biura Ochrony Rządu, pierwsze prawa emerytalne funkcjonariusze nabywają po 25 latach służby. Mimo to, formacja bardzo ceni tak doświadczonych funkcjonariuszy i chętnie korzysta z ich wiedzy przez kolejne lata współpracy – mówi kpt. Grzegorz Bilski.
Rotacja wśród funkcjonariuszy zapewniających ochronę osobistą nie jest aż tak duża, aby można było zaplanować, że np. po pięciu latach ochrony obiektu zaczyna się chronić VIP-a. Trzeba do tego przejść specjalne szkolenie i zdać trudne egzaminy. Przepustką do ochrony osobistej może być na przykład odbycie służby na placówkach w strefie wojny.
Nienormowany czas pracy
Służba w BOR realizowana jest w oparciu o trzy podstawowe systemy pracy: 8-godzinny, 12-godzinny oraz 24-godzinny. System 8-godzinny realizowany jest od poniedziałku do piątku, natomiast tryby 12 i 24-godzinne są systemami zmianowymi realizowanymi w trybie ciągłym. Tryby pracy są dopasowywane do wymagań dyspozycyjności danych stanowisk.
Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu dysponują swoim czasem wolnym według uznania, aczkolwiek ich plany muszą być tak ustalone, by nie kolidowały z planowym pełnieniem służby. W razie zaistnienia potrzeby, Biuro Ochrony Rządu wprowadza w życie okresowy stan podwyższonej gotowości, który obliguje funkcjonariuszy do zachowania pełnej dyspozycyjności na wezwanie.
Płk Leszek Baran wspomina jednak sytuacje, kiedy służba zaczynała się o piątej rano, a kończyła późno w nocy. – To są niecodzienne sytuacje, ale się zdarzają – mówi naTemat.
Kobiety stanowią obecnie 8 proc. ogólnej liczby zatrudnionych funkcjonariuszy zatrudnionych w Biurze Ochrony Rządu. Proces rekrutacyjny i szkolenie kobiet, odbywa się na identycznych zasadach jak w przypadku mężczyzn, aczkolwiek nieznacznie zmodyfikowane są wymogi dotyczące sprawności fizycznej.
Potencjalni kandydaci muszą się przygotować, że dla BOR-u ważne jest również ich otoczenie. Rodzina, koledzy, czy choćby to, czym zajmuje się nasza małżonka. Jeśli na przykład nasza małżonka byłaby dziennikarką, a do tego działającą dla zagranicznych mediów, fakt ten z pewnością byłby przedmiotem zainteresowania osób rekrutujących.
– Biuro Ochrony Rządu zapewniając bezpieczeństwo najważniejszym osobom w państwie, dba o to, by funkcjonariusze formacji nie stanowili zagrożenia dla wypełnianej misji. W związku z powyższym, weryfikujemy otoczenie funkcjonariuszy pod kątem pewnych kategorii zagrożeń – mówi nieco enigmatycznie kpt. Grzegorz Bilski.
Zarobki nie rzucają na kolana
Średnie wynagrodzenie funkcjonariuszy BOR według danych na dzień 30 czerwca 2015 roku, wyniosło ponad 4000 złotych. Pensje uzależnione są od takich czynników jak długość służby, stopień służbowy czy zajmowane stanowisko. To zdaniem płk Leszka Barana zdecydowanie za mało. – Jeśli do BOR przychodzą młodzi, wysportowani ludzie z wyższym wykształceniem i poświęcają się służbie, to pierwsza pensja funkcjonariusz oscylująca między 2 a 3 tys. złotych na rękę to nie jest jakiś szał – mówi.
Formacja zapewnia funkcjonariuszom szereg dodatkowych należności finansowych, wśród których należy wymienić ekwiwalenty i równoważniki pieniężne w zamian za umundurowanie, dopłaty do wypoczynku dla funkcjonariuszy i ich rodzin, jednorazowe w skali roku świadczenie pieniężne za przejazdy dla funkcjonariuszy i ich rodzin, nagrody roczne, nagrody uznaniowe i zapomogi, a także inne świadczenia, które są należne po spełnieniu pewnych indywidualnych kryteriów. – Do tej kategorii wypłat zaliczamy między innymi: równoważniki pieniężne za brak lokalu mieszkalnego, zwroty kosztów dojazdów lub zasiłki na zagospodarowanie – mówi kpt. Grzegorz Bilski.
Mimo wszystkich minusów i niskich zarobków jak na tak prestiżową służbę, nie można jednoznacznie odradzić pracy w Biurze Ochrony Rządu. W końcu pracuje się nie tylko dla pieniędzy, lecz także po to, aby spełniać marzenia z dzieciństwa i służyć krajowi. Warto jednak, aby i kraj zadbał o tych, którzy mają dbać o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie.
prezes Zarządu Fundacji Byłych Funkcjonariuszy BOR
Pracuje się przeważnie w terenie o bardzo dużym zagrożeniu. Tam, gdzie jest wojna i panuje duże ryzyko aktów terrorystycznych, tam są i BOR-owcy. Pracuje się w trudnych warunkach atmosferycznych i to w sytuacjach, gdzie jest się bezpośrednio narażonym na śmierć w zamachu. Eskortuje się osoby ochraniane w bardzo nieprzyjemnych, mocno narażonych miejscach, np podróżując z ambasady na lotnisko.
Płk Leszek Baran
prezes Zarządu Fundacji Byłych Funkcjonariuszy BOR
Są grupy przeznaczone do ochrony miejsca zamieszkania i miejsca pracy. Osoba, która jeździ z vip-em, po odstawieniu go do domu ma czas wolny a pracę zaczyna pracę kolejna załoga. To trójzmianowy podział pracy. Musi być czas na pracę, normalne życie i szkolenie.