George Orwell apelował do dziennikarzy i intelektualistów o zaprzestanie antypolskiej propagandy.
George Orwell apelował do dziennikarzy i intelektualistów o zaprzestanie antypolskiej propagandy. Fot. Wikimedia Commons

George Orwell, angielski pisarz znany głównie za sprawą głośnego "Roku 1984" czy "Folwarku zwierzęcego", nie krył swojego oburzenia na politykę zachodnich aliantów, przyglądających się walkom w Warszawie, które wybuchły 1 sierpnia 1944 roku. Do tego stopnia, że... na łamach prasy klnął jak szewc.

REKLAMA
– Raz się sk..., k... pozostaniesz – pisał Orwell w artykule z w brytyjskim dzienniku "Tribune", który ukazał się 1 września 1944 roku. Dokładnie miesiąc po rozpoczęciu przez polski ruch oporu walk o miasto, Brytyjczyk nie krył oburzenia na kreowanie w angielskiej prasie antypolskiej propagandy. To nic, że było jasne, że powstanie upadnie - już po kilku dniach walk inicjatywę przejęli Niemcy, rozpoczynając systematyczną rzeź mieszkańców.
Orwell krytykował wojnę "na górze" - zakulisowe zagrywki polityczne w obozie aliantów. Jak wiadomo, Roosevelt i Churchill robili wszystko, aby nie drażnić towarzysza Stalina. Ten mógł rozdawać karty - właśnie pokonał Hitlera na froncie wschodnim. Nie chciał rezygnować z politycznej kurateli nad ziemiami nad Wisłą, przeto zręcznie ukrywał swoje zamiary. Zatrzymując przed Warszawą ofensywę wiedział, czego chce. Polacy mieli się sami wykrwawić, a przy okazji osłabić Niemców. Stalin triumfował.
Później, już w toku powstania, konsekwentnie odmawiał alianckim pilotom prawa możliwości lądowania na terenie Związku Sowieckiego (odległość z alianckich baz we Włoszech była zbyt duża). Ale o rzeczywistych intencjach Stalina mało kto na Zachodzie wiedział, bo prasa - bojąc się o alians ze Stalinem - długo milczała na temat sytuacji w Warszawie. Albo też przedstawiała obraz powstania mocno tendencyjnie. I to właśnie ten zarzut podniósł w swoim tekście brytyjski publicysta ostro ganiąc dziennikarzy-lewicowców.
– Zapamiętajcie, że za nieszczerość i tchórzostwo zawsze trzeba zapłacić. Nie wyobrażajcie sobie, że przez całe lata można uprawiać służalczą propagandę na rzecz radzieckiego lub też jakiegokolwiek innego reżimu, a potem powrócić nagle do intelektualnej przyzwoitości. Raz się sk..., k... pozostaniesz – tłumaczył Orwell.
W jego opinii, przyjaźń angielsko-rosyjską należało budować na szczerości, ta zaś nie wyklucza także konstruktywnej krytyki. – W obecnej chwili postawa niemal całej prasy brytyjskiej jest do tego stopnia służalcza, że zwykli obywatele mają bardzo słabe pojęcie o tym, co się dzieje naprawdę. (...) Przyjaźń angielsko-rosyjska zależy od tego, czy powstanie taka polityka, którą zaakceptują oba kraje; jest to niemożliwe bez swobodnej dyskusji i szczerej krytyki, już teraz. Nie może być prawdziwego sojuszu na zasadzie, iż „Stalin ma zawsze rację”. Pierwszy krok na drodze ku rzeczywistemu sojuszowi to porzucenie złudzeń – podsumował Orwell. Trudno się nie zgodzić. Szkoda, że nie każdy miał wtedy podobne spostrzeżenia.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl

Dział Historia od teraz także na Facebooku! Polub nas!