"Jan Kulczyk - najbogatszy Polak" - takie skojarzenie pojawia się automatycznie. Ale są też inne, mniej znane: "Jan Kulczyk - miłośnik opery", "Jan Kulczyk - sponsor polskich olimpijczyków" czy "Jan Kulczyk - miłośnik luksusu".
Śmierć Jana Kulczyka niewątpliwie wpłynie na polską gospodarkę, bo to największy polski przedsiębiorca. Ale ta tragedia ludzka wpłynie także na inne sfery życia publicznego w Polsce. Bo Kulczyk był postacią nietuzinkową. Oto pięć mało znanych faktów o najbogatszym Polaków, który zmarł w wyniku powikłań pooperacyjnych.
1. Miłośnik sztuki
Kulczyk był jednym z największych mecenasów polskiej sztuki. Nie tylko współfinansował Festiwal Malta w Poznaniu, ale też Galerię Arsenał czy Muzeum Narodowe w Poznaniu. Przekazał 20 mln zł na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Za te zasługi Bronisław Komorowski odznaczyło go niedawno Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Sztuka była nie tylko kolejnym polem do promowania wizerunku, ale prawdziwą pasją biznesmena. Kulczyk żartował w jednym wywiadów, że chciałby zostać dyrektorem Opery Narodowej, ale "zawsze ktoś mnie wygryza". Dodał, że chciałby umieć grać na fortepianie.
2. Luksus
Jak niemal każdy zamożny człowiek Kulczyk przejawiał zamiłowanie do luksusu. Na 60-te urodziny biznesmen sprawił sobie 90-metrowy jacht, który według szacunków kosztował 120 mln dolarów. Luksusem przewyższa nie tylko wszystko, czym pływają polscy biznesmeni, ale też jachty innych bogaczy z francuskiej Riwiery. Kiedy był na lądzie, Kulczyk jeździł Audi A8L. To specjalna wersja samochodu: wydłużona, z mocniejszym silnikiem (500 koni).
– Moja wyobraźnia nie zna granic – powiedział "Pulsowi Biznesu" spytany o to, na jaką ekstrawagancję by sobie nie pozwolił.
3. Ekolog
Janowi Kulczykowi mocno zależało na ekologii. Wspierał Zielony Krzyż, organizację ekologiczna założoną przez Michaiła Gorbaczowa. W 2007 roku został nawet przewodniczącym tej afiliowanej przy ONZ fundacji. Poza poszukiwaniem ropy i gazu Kulczyk inwestował też w energię wiatrową. Planował zbudować największą w Polsce farmę wiatraków. 23 km od brzegu miało wyrosnąć 120 masztów.
4. Mecenas sportu
Wraz ze śmiercią Jana Kulczyka polski sport stracił największego mecenasa. Biznesmen z Poznania szerokim gestem sponsorował przede wszystkim Polski Komitet Olimpijski i naszą reprezentację. Wyłożył 30 mln zł na przygotowania do igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 roku.
Po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi zaopiekował się polskimi sportowcami. Tym, którzy zdobyli złote medale, uzupełnił niedobór kruszcu (medale były złocone, nie złote). Z kolei dla Zofii Klepackiej odkupił brązowy medal z Londynu, bo żeglarka zlicytowała go dla chorej na mukowiscydozę sąsiadki.
5. Miłośnik Afryki
Dla Jana Kulczyka Afryka była nie tylko kolejnym celem biznesowym. Przedsiębiorca wierzył, że to nowa Ziemia Obiecana, która może uzupełnić deficyty, z którymi musi się mierzyć starzejąca się Europa. Dlatego nawet po oddaniu sterów firmy swojemu synowi Sebastianowi, wymógł, by to ten kontynent był podstawowym obszarem ekspansji. – Toteż ja, choć stery grupy przejął już mój syn Sebastian, stanowczo się upieram, że Afryka powinna być naszym priorytetowym kierunkiem rozwoju – powiedział "Forbesowi". Został nawet nagrodzony tytułem Przyjaciela Nigerii, a w 2013 r. Przyjacielem Afryki.
Jak każdy człowiek z finansowej elity narodu Kulczyk strzegł prywatności. Dla tabloidów był zawsze celem wartym śledzenia i opisywania. Może dlatego niechętnie mówił o życiu prywatnym, skupiając się na biznesie i na gospodarce Polski. I to za to Jan Kulczyk zostanie zapamiętany.