
Ks. Jan Kaczkowski był gościem Akademii Sztuk Przepięknych na trwającym właśnie dwudziestym pierwszym Przystanku Woodstock. Nie bał się krytykować Kościoła, zachęcał także do otwartej krytyki licznie zgromadzoną młodzież.
Gdy nas oślepiają, zabierają nam wolność i mamy ochotę uciec. Gdy ktoś manipuluje reflektorami, obudowa staje się tak gorąca, że parzy. A Kościół nie ma prawa nikogo parzyć.
Tam było coś nieprawdziwego, wszystkie świadectwa na jedno kopyto. Dopiero w mszaliku ojca przeczytałem, dlaczego podczas mszy śmiesznie przebrany pan stoi za ławką, podnosi andruta, a ludzie go wielbią.
Próbuje się mnie włożyć w ramy liberalne, bo udzielam wywiadów Wyborczej i TVN. Nie jestem schizofrenikiem, tylko łamię konwenanse. Można być katolickim księdzem i nie być skostniałym palantem.
Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl
