
Konwencja Antyprzemocowa wzbudzała masę sprzecznych emocji, wywoływała burze na tle politycznym, religijnym, światopoglądowym. W końcu jest i niezależnie od tego czy się z nią zgadzamy, czy też nie, warto wiedzieć, co zmieni w naszym życiu i czy rzeczywiście będzie miała jakikolwiek wpływ na sytuację ofiar przemocy w naszym kraju.
Sobota wieczór, krzyki za ścianą, a sąsiad zamiast dzwonić na policję uznaje, że to prywatna sprawa małżeństwa mieszkającego obok. Jest to standardowy przykład na to, jak duża część naszego społeczeństwa reaguje na przemoc domową. Milczenie, strach i zamknięcie się na problemy innych. Konwencja ma to zmienić. Ma ułatwić i skoordynować pracę na rzecz ofiar przemocy domowej. Ma zwiększyć rolę służb, które zajmują się pomocą bezpośrednią, a także kontaktem z ofiarami.
Przede wszystkim to nie ofiara ma uciekać i sama na własną rękę szukać schronienia. Sprawca będzie musiał opuścić miejsce zamieszkania ofiary. Nie powinno już dochodzić do paradoksów, kiedy to pobita kobieta musi w środku nocy uciekać ze swojego własnego domu, a jej oprawca bezkarnie pozostaje na swoich włościach.
Często kiedy dochodzi już do procesów, ofiara musi stanąć twarzą w twarz ze sprawcą. Chyba każdy, kto ma w sobie choć odrobinę empatii, może sobie wyobrazić ten strach i ponowne, powtarzające się cierpienie. Konwencja zaznacza, jak ważne jest unikanie tego kontaktu i zachęca do zastosowania najnowszych technologii do tego, aby ofiary mogły składać zeznania nie na sali sądowej, ale w bezpiecznej dla nich przestrzeni.
Co ważne, już od najmłodszych lat dzieci będą uczone czym jest przemoc i jak na nią reagować. Będą uczyć się szacunku i sposobów na rozwiązywanie konfliktów. Ma to sens, bo w końcu „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał”.
Artykuł 14: Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych dostosowanych do zmieniających się możliwości osób uczących się, dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku, rozwiązywania konfliktów w relacjach międzyludzkich bez użycia przemocy, a także dotyczących przemocy wobec kobiet ze względu na płeć oraz prawa do nienaruszalności osobistej.
Ważny zapis dotyczy także przemocy, która nieraz jest „usprawiedliwiana”. Niezależnie od tego czy jest to kultura, religia, tradycja, czy tak zwany „honor” – przemoc to przemoc i Konwencja dobitnie to podkreśla.
Instytut Wymiaru Sprawiedliwości podaje, że w Polsce co roku od 700 tysięcy do nawet miliona kobiet staje się ofiarami przemocy fizycznej lub seksualnej, a 10% kobiet w Polsce zostaje ofiarami gwałtu lub jego usiłowania. Dane za rok 2014 mówią, że liczba wypełnionych formularzy „Niebieskiej Karty” wynosi prawie 80 tysięcy.
Należy pamiętać, że do założenie "Niebieskiej Karty" upoważnione są także inne instytucje, w związku z tym liczba ta jest większa. Jeśli zaś chodzi o działania Policji związane z wejściem w życie Konwencji Antyprzemocowej, musi upłynąć pewien czas. Jeden, czy dwa dni, to za mało, aby to ocenić.
Dobrze, że pojawiły się takie rozwiązania. Długo o nie walczyłyśmy. Z utęsknieniem czekam między innymi na telefon zaufania, na kampanie edukacyjne i dobre programy profilaktyczne. Zobaczymy jak to wszystko będzie realizowane.
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
