Szykuje się twardy reset na szczytach władzy. Administracja prezydenta Komorowskiego ma podpisane umowy do końca kadencji, czyli w środę wypada ich ostatni dzień w pracy. Tymczasem okazuje się, że do tej pory nie zgłaszają się następcy, którym powinni przekazać newralgiczne dla państwa informacje. – Te rzeczy są w mojej głowie, nie ma ich w dokumentach – mówi zdziwiony milczeniem przyszłych ministrów Tomasz Nałęcz.
– Jestem trochę zdziwiony i zasmucony, że to już ostatnie dni, a ja wciąż nie mam kontaktu ze swoim następcą – powiedział w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Stanisław Koziej. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego podkreśla, że jego następca potrzebuje czasu na przygotowanie do pełnienia swojej funkcji, aby w dniu objęcia urzędu być osobą w pełni decyzyjną.
Zamiast rządzić, będą się uczyć
Już dziś wiemy, że tak się nie stanie, bo mimo pogłosek, że następcą Kozieja może być Paweł Soloch, szef Instytutu Sobieskiego nie kontaktował się jeszcze z generałem. Jednak w przypadku instytucji dotyczącej bezpieczeństwa kraju, trudno bazować na domysłach. Nowa administracja milczy. – Nie wyobrażam sobie tego i też jestem zaskoczony – mówi prof. Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca. W Instytucie Sobieskiego odmówiono nam komentarza w tej sprawie.
Henryk Wujec, który zajmuje się współpracą z organizacjami pozarządowymi również nie zna nazwiska następcy. – Nikt się oczywiście nie zgłosił – mówi naTemat. Przypuszcza, że prędzej czy później ktoś do niego zadzwoni, ale jego pomoc we wdrożeniu będzie jedynie wyrazem dobrej woli, bo nie będzie już pracownikiem Kancelarii Sejmu.
– To jest praca z komisją i podkomisją sejmową. Mam nadzieję, że to będzie płynnie zrobione. Wolałbym znać nazwisko następcy, ale nie mam do nikogo żadnych zarzutów, bo dziś i jutro jeszcze ja jestem odpowiedzialny za swoje stanowisko. A pojutrze być może ktoś się zgłosi – mówi nam Henryk Wujec.
Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek informuje, że trwa jedynie współpraca dotycząca zaprzysiężenia nowego prezydenta. Mówi też, że szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski spotykał się z szefową sztabu wyborczego prezydenta elekta i jak twierdzi, osiągnięto porozumienie odnośnie przekazywanie działania urzędu. – Szef kancelarii prezydenta pozostaje w kontakcie ze współpracownikami prezydenta elekta. Podobnie, jak pracownicy KPRP odpowiedzialni za organizację zaprzysiężenia 6 sierpnia. – mówi Trzaska-Wieczorek, uchylając się od odpowiedzi na temat realnego przekazywania władzy i wdrażania nowych ministrów.
Od czwartku wolne
Kancelaria Prezydenta będzie działała płynnie, bo jej pracownicy są zatrudnieni na normalnych, kodeksowych zasadach. Natomiast ministrowie i doradcy mają umowy o pracę na czas określony - do końca kadencji. – My przyjdziemy do pracy po raz ostatni jutro – mówi prof. Nałęcz. Podkreśla też, że tylko niektórzy przyszli ministrowie odzywają się do swoich odpowiedników. – Jeśli ktoś będzie chciał uzyskać ode mnie jakieś informacje, to służę swoją osobą. Ale do tej pory nikt się do mnie nie zgłosił – mówi Nałęcz.
Nałęcz zaznacza, że ustawa przewiduje dyskontynuację, bo nowy prezydent ma prawo dobrać sobie nowych współpracowników. Ale jednocześnie dodaje: – Jutro jest mój ostatni dzień pracy, a od szóstego będzie pierwszy dzień pracy osoby, która będzie zajmowała moje stanowisko – mówi doradca odchodzącej głowy państwa.
Sprawa nie jest uregulowana
Henryk Wujec mówi wprost: – Ja piątego sierpnia kończę pracę – . Na szczęście nie wyjeżdża na urlop, bo jak mówi, "ma sporo roboty w domu". W razie, gdy zostanie poproszony przez kancelarię, to jest gotowy przyjść i przekazać swoją wiedzę.
Zdaniem Henryka Wujca dobrym zwyczajem jest spotykanie się ministrów z następcami, aby zapewnić płynność działania instytucji państwowych. Joanna Trzaska-Wieczorek zapewnia, że Jacek Michałowski "był w kontakcie" z panią Szydło, a obecnie "jest w kontakcie" z panią Małgorzatą Sadurską. – Wszystkie sprawy są ustalane i rozwiązywane na bieżąco. Tak było po oficjalnym ogłoszeniu wyniku wyborów i jest nadal – zapewnia.
Mimo zapewnień, że ciągłość państwowa będzie zachowana, pierwsze dni działania nowych ministrów będą tak naprawdę okresem wdrażania. Szkoda, że nie podeszli do niego bardziej odpowiedzialnie.
Żeby mógł, w razie czego, odpukać, jakąś decyzję. Może nie będzie takiej potrzeby, ale gdyby była, to on musi trochę się wcześniej do tego przygotować. Zapoznać się z całą strukturą, mechanizmem funkcjonowania, zasadami. Czytaj więcej
Tomasz Nałecz
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego
To są kwestie wrażliwe dotyczące polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, a jeszcze nie było kontaktu nowego szefa BBN z gen. Koziejem. Prawdę mówiąc bardzo się dziwię.
Tomasz Nałęcz
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego
Ja sobie nie wyobrażam, aby nowy minister nie chciał odbyć rozmowy ze swoim poprzednikiem. Wielu rzeczy, co wiem też po swoim funkcjonowaniu, nie ma w papierach. One są w głowie osoby. Tak było na poziomie prezydenta, który spotkał się z prezydentem elektem.