
Szykuje się twardy reset na szczytach władzy. Administracja prezydenta Komorowskiego ma podpisane umowy do końca kadencji, czyli w środę wypada ich ostatni dzień w pracy. Tymczasem okazuje się, że do tej pory nie zgłaszają się następcy, którym powinni przekazać newralgiczne dla państwa informacje. – Te rzeczy są w mojej głowie, nie ma ich w dokumentach – mówi zdziwiony milczeniem przyszłych ministrów Tomasz Nałęcz.
Żeby mógł, w razie czego, odpukać, jakąś decyzję. Może nie będzie takiej potrzeby, ale gdyby była, to on musi trochę się wcześniej do tego przygotować. Zapoznać się z całą strukturą, mechanizmem funkcjonowania, zasadami. Czytaj więcej
Już dziś wiemy, że tak się nie stanie, bo mimo pogłosek, że następcą Kozieja może być Paweł Soloch, szef Instytutu Sobieskiego nie kontaktował się jeszcze z generałem. Jednak w przypadku instytucji dotyczącej bezpieczeństwa kraju, trudno bazować na domysłach. Nowa administracja milczy. – Nie wyobrażam sobie tego i też jestem zaskoczony – mówi prof. Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca. W Instytucie Sobieskiego odmówiono nam komentarza w tej sprawie.
To są kwestie wrażliwe dotyczące polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, a jeszcze nie było kontaktu nowego szefa BBN z gen. Koziejem. Prawdę mówiąc bardzo się dziwię.
Kancelaria Prezydenta będzie działała płynnie, bo jej pracownicy są zatrudnieni na normalnych, kodeksowych zasadach. Natomiast ministrowie i doradcy mają umowy o pracę na czas określony - do końca kadencji. – My przyjdziemy do pracy po raz ostatni jutro – mówi prof. Nałęcz. Podkreśla też, że tylko niektórzy przyszli ministrowie odzywają się do swoich odpowiedników. – Jeśli ktoś będzie chciał uzyskać ode mnie jakieś informacje, to służę swoją osobą. Ale do tej pory nikt się do mnie nie zgłosił – mówi Nałęcz.
Ja sobie nie wyobrażam, aby nowy minister nie chciał odbyć rozmowy ze swoim poprzednikiem. Wielu rzeczy, co wiem też po swoim funkcjonowaniu, nie ma w papierach. One są w głowie osoby. Tak było na poziomie prezydenta, który spotkał się z prezydentem elektem.
Henryk Wujec mówi wprost: – Ja piątego sierpnia kończę pracę – . Na szczęście nie wyjeżdża na urlop, bo jak mówi, "ma sporo roboty w domu". W razie, gdy zostanie poproszony przez kancelarię, to jest gotowy przyjść i przekazać swoją wiedzę.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
