Bogusław Linda – ikona polskiej kinematografii. Charyzmatyczny, utalentowany, z ogromnym dystansem do świata, a przede wszystkim do siebie. Przylgnęła do niego łatka twardziela, macho, choć w jego dorobku jest wiele dramatycznych ról. To jednak prawdopodobnie jedyny człowiek, w którego ustach „ku**a” brzmi jak prawdziwa poezja. „To jedyny amerykański aktor w Polsce” - tak powiedział kiedyś o nim reżyser Jacek Bromski.
Lecz Bogusław Linda to nie tylko znakomity aktor, ale także ciepły i mądry człowiek. Pokazywał to zresztą nie raz w udzielanych przez siebie wywiadach, czym dodatkowo zaskarbił sobie ogromną sympatię widzów. Linda to bez wątpienia idol wielu kolejnych pokoleń. Ale za co tak naprawdę go kochamy?
Z pewnością za tę scenę
I za tę również
Za dystans do samego siebie i do własnej twórczości
– W momencie dokonania się transformacji ustrojowej, zaczęło brakować powodu do buntu. Od tego momentu filmy przestały powstawać przeciwko czemuś lub komuś. A wcześniej często nie było ważne czy film jest dobry, tylko jak mocno wali w tyłek komunizm. W obliczu nowej sytuacji trzeba było stanąć na nogi i zdać sobie sprawę, że liczy się także pewna estetyka, wartość dramaturgiczna. Połowa z filmów, które w tamtym okresie zrobiłem, jest nic nie warta, mimo iż większość z nich była głośna, uderzała w ustrój, w którym żyliśmy. W tej chwili są one nie do oglądania – mówił w wywiadzie dla serwisu StopKlatka.
Za jego dumę z bycia Polakiem
„Mogłem być aktorem w Australii, w Ameryce Południowej i we Francji, ale tęskniłem za ciepłą wódką i „Carmenami” w Polsce.” („Tele Tydzień” nr 2, 8 stycznia 2007)
„Jestem patriotą. Rozumiem przez to krew, która krąży w moich żyłach - moich dziadków, moich praprapradziadków, którzy byli w tym kraju i jakby w pewien sposób przeszczepili mi coś takiego, że należy być dumnym z tego, że się jest Polakiem. I dlatego pewnie nigdy nie wyjechałem.”
Za jego celne spostrzeżenia dotyczące polskiej rzeczywistości
„Schamieliśmy totalnie, zrobiliśmy się prowincją, gdzie króluje wiocha z elementami szlacheckimi i wiejskimi. To połączenie sarmackiej swawoli i wioskowego showmeństwa jest naszą tragedią. Widać to w Sejmie i w Kościele. Nie potrafimy zaakceptować innego zdania, stylu życia.”(Menstream.pl)
„Myślę, że chodzący do kościoła co niedzielę w większości nie znają dziesięciu przykazań. Hierarchów też mamy specyficznych. W naszym kraju, w ciężkich czasach Kościół integrował i organizował. Kiedy skończyło się uciskanie, wyszła pycha i zarozumiałość.” (Menstream.pl)
Za (zbyt) dosadne tłumaczenie relacji damsko-męskich
"Faceci trochę przycichli, boją się, nie rzucają się do otwartej wojny. Trochę to jest tak z kobietami, że my ich do końca nie wyczuwamy. One chcą od nas byśmy czasem byli wrażliwi, a czasem brutalni. Żeby czasem dać w ryja, a czasem pocałować, przeprosić, bo wtedy kobieta czuje, że ją mężczyzna kocha, ale my się w tym ewidentnie gubimy. Nieśmiało radziłbym żeby się tym całym gadaniem o kryzysie męskości nie przejmować.”