Piotr Kuryło chce opuścić Polskę, bo, jak twierdzi, rozpętała się wokół niego burza, za którą stoją nieprzychylni mu ludzie.
Piotr Kuryło chce opuścić Polskę, bo, jak twierdzi, rozpętała się wokół niego burza, za którą stoją nieprzychylni mu ludzie. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
Reklama.
Mężczyzna kilka miesięcy temu przygarnął psa. Parę dni temu go zostawił, przywiązując do bramy schroniska, bo - jak tłumaczył - nie miał co z nim zrobić. W tym samym czasie Kuryło startował w ultrmaratonie do Grecji - to właśnie start w biegu był powodem, dla którego nie mógł dłużej opiekować się zwierzakiem.
Po tym jak sprawa z psem wyszła na jaw, a światło dzienne ujrzały nagrania z monitoringu demonstrujące jak przywiązuje psa w upale do bramy schroniska, wycofał się z biegu, wycofali się też jego sponsorzy, a on sam stanął w ogniu krytyki. Teraz Kuryło tłumaczy, jakie są według niego powody ataku pod jego adresem. Jego zdaniem, wcale nie chodzi o psa.
– Nie miałem innego wyjścia. Wszyscy teraz mi zarzucają, że postąpiłem niegodziwie, ale dlaczego nikt nie sprawdził, dlaczego to schronisko było zamknięte. Zrezygnowałem z biegu, bo pojawiły się komentarze bardzo złośliwe. Myślę, że wiem, kto za nimi stoi. To ludzie, którzy swego czasu chcieli wyłudzić ode mnie ogromne pieniądze. Nie udało się im. Teraz chcieli zrobić wszystko, aby mnie zdyskwalifikować na mecie.
Biegacz nie stroni od wypowiedzi dla mediów, a na swoim profilu na Facebooku oświadczył, że w obliczu atmosfery, która się wokół niego wytworzyła, rezygnuje z biegów i wyjeżdża z kraju. – Już nie biegnę, wyjadę za granę, bo pseudomiłośnicy grożą linczem. Dobrze, że mam fach w ręku.
logo
Facebook.com/Piotr-Kurylo
Źródło: Gazeta Wyborcza