
Reklama.
Kuryło, który porzucił psa przed planowanym rozpoczęciem biegu do Aten, wyjaśnił „Gazecie Wyborczej”, że „nie miał innego wyjścia”. Wskazał również, że w upalny dzień schronisko było zamknięte. – Mam nadzieję, że ktoś zbada, dlaczego setki psów były tego dnia bez opieki przez tyle godzin – dodał na Facebooku.
W krótkim wpisie Kuryło zaznaczył też, że porzuconą sukę przygarnął w listopadzie, gdy była wygłodzona. Teraz Kuryło chciałby odzyskać psa. – Nigdzie nie będzie mu tak dobrze jak u mnie – powiedział „Wyborczej”.
Kuryło, który zrezygnował z wyprawy do Grecji, podkreślił jednocześnie, że w miarę swoich możliwości pomagał i pomaga potrzebującym. Aby uwiarygodnić swoją deklarację, opublikował zdjęcie „dzieciaków, którym pomógł”.
Tłumaczenia ultramaratończyka nie przekonują władz schroniska Sonieczkowo w Żarnowie, pod bramą którego Kuryło porzucił psa. Te zawiadomiły o sprawie prokuraturę, dodając, że przy bramie schroniska znajduje się telefon, z którego biegacz nie skorzystał. Policję powiadomiła zaś Fundacja Animal Rescue Poland.