Stoczona na przedpolach Warszawy w ciągu kilkunastu dni (nie jednego!) wielka bitwa manewrowa, znana głównie jako Bitwa Warszawska, szybko obrosła mitami. Na tyle, że wielu Polaków – nie tylko prostych ludzi – zamiast docenić talenty polskiej kadry dowódczej, łączyło fakt zwycięstwa z… interwencją niebios. Tak rozprzestrzeniał się mit „Cudu nad Wisłą”.
O ocalenie ojczyzny
Sierpień 1920 roku był miesiącem modlitw. Gdy z frontu trwającej już od miesięcy wojny raz po raz dochodziły do Warszawy niepokojące wieści, ludność wylegała na ulice. Pocieszenia szukano m.in. w kościołach, gdzie zanoszono modły o ocalenie ledwo co odzyskanej, jeszcze nie okrzepłej, państwowości. Wszak propaganda (i to obu stron) przedstawiała toczący się konflikt jako „wojnę światów” – chrześcijańskich Polaków i dążących do międzynarodowej rewolucji bolszewików różniło wszystko. Ci drudzy nie znali lub nie chcieli znać Boga.
Inaczej nad Wisłą, gdzie Kościół zawsze uchodził – przynajmniej w powszechnym przekonaniu – za ostoję wolności. Przykład szedł z góry – podczas gdy dyplomaci wielu państw pośpiesznie opuszczali zagrożoną Warszawę, nuncjusz apostolski Achille Ratti (późniejszy papież Pius XI) ani myślał o ucieczce. Walkę z niewiernymi uważał za obowiązek każdego chrześcijanina.
Endecja mówi "cud"
Polacy wierzyli w Opatrzność, ale gdyby nie „pomoc” publicystów, ów „cud”, który miał się dokonać pod Warszawą w chwilach największego zagrożenia, nie zakorzeniłby się tak głęboko w świadomości ogółu. A pomogła Narodowa Demokracja, czyli ideowi przeciwnicy jednego z ojców zwycięstwa – Józefa Piłsudskiego. Naczelnego Wodza, który przecież nie mógł, nie po myśli opozycji, zdobyć wszystkich laurów…
Bitwa Warszawska trwała zaledwie dzień, gdy endecki polityk i publicysta, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Stroński napisał niewielki tekst. Opublikował go szybko w „Rzeczypospolitej” (14 sierpnia 1920 roku) pod wielce wymownym tytułem „O cud Wisły”. Tego samego dnia poległ pod Ossowem śmiercią bohatera ks. Ignacy Skorupka.
Stroński przypomniał o „Cudzie nad Marną”, jak Francuzi nazwali swoje zwycięstwo nad Niemcami z 1914 roku, gdy wróg mógł zająć Paryż. Jakimś cudem nie zajął… Teraz – podkreślał endek – przyszła kolej chwalebną obronę polskiej stolicy. Od artykułu minęły cztery dni, a inne pismo - tym razem "Naród" - wspomniał o "Cudzie Wisły"
Pomoc Matki Boskiej? Niebawem, już po odpędzeniu bolszewików spod Warszawy, określenie to podchwycił Kościół. Co prawda, gdy nastąpił przełom w bojach był akurat 16 sierpnia (kontruderzenie znad Wieprza), ale dzień wcześniej przypadało kościelne święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dodatkowo niedziela... Dlatego datę "cudu" ustalono na 15 sierpnia.
Polska wiktoria miała odtąd umacniać wiarę narodu. I umacniała. Między innymi dlatego gen. Józef Haller, przeciwnik marszałka, napisze, że nie tylko zjednoczenie narodu oraz postawa Armii Ochotniczej, której był generalnym inspektorem, wpłynęła na losy bitwy. Nie do przecenienia była żarliwa modlitwa, która „jak iskra nadziei w dniu 15 sierpnia przeniosła się w żar płomienny wiary w pełne zwycięstwo”.
Jak zwał, tak zwał Generał Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który przez miesiąc przebywał w Polsce, dekadę po Bitwie Warszawskiej mówił w Brukseli: "Cud Wisły powiedziano. Cud, czy to znaczy zdarzenie, w którym objawiła się ręka Opatrzności? Nie ja będę temu przeczył, bo podziwiałem, w owym sierpniu r. 1920,. z jaką żarliwością naród polski padał na kolana w kościołach i szedł w procesjach po ulicach Warszawy. A zresztą, czyż przygotowaniem tego drugiego cudu nie był już pierwszy, gdy po wojnie światowej widziało się, pod skrzydłami Orła Białego, zrośnięcie trzech części rozdartych…".
Dalej francuski wojskowy konstatuje: "Jak mówi nasze stare przysłowie: pomagaj sobie, a niebo ci dopomoże, tak też i Polska cudownie sobie pomogła". Trudno odmawiać mu logiki. 95 lat temu Polacy sami sobie zgotowali „cud”.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
Dział Historia od teraz także na Facebooku! Polub nas!
Reklama.
Udostępnij: 511
Stanisław Stroński
Gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: "Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie".
Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tym przeświadczeniem, że oto przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą OjczyznyCzytaj więcej