
Sierpień 1920 roku był miesiącem modlitw. Gdy z frontu trwającej już od miesięcy wojny raz po raz dochodziły do Warszawy niepokojące wieści, ludność wylegała na ulice. Pocieszenia szukano m.in. w kościołach, gdzie zanoszono modły o ocalenie ledwo co odzyskanej, jeszcze nie okrzepłej, państwowości. Wszak propaganda (i to obu stron) przedstawiała toczący się konflikt jako „wojnę światów” – chrześcijańskich Polaków i dążących do międzynarodowej rewolucji bolszewików różniło wszystko. Ci drudzy nie znali lub nie chcieli znać Boga.
Polacy wierzyli w Opatrzność, ale gdyby nie „pomoc” publicystów, ów „cud”, który miał się dokonać pod Warszawą w chwilach największego zagrożenia, nie zakorzeniłby się tak głęboko w świadomości ogółu. A pomogła Narodowa Demokracja, czyli ideowi przeciwnicy jednego z ojców zwycięstwa – Józefa Piłsudskiego. Naczelnego Wodza, który przecież nie mógł, nie po myśli opozycji, zdobyć wszystkich laurów…
Gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: "Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie".
Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tym przeświadczeniem, że oto przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą Ojczyzny Czytaj więcej
Niebawem, już po odpędzeniu bolszewików spod Warszawy, określenie to podchwycił Kościół. Co prawda, gdy nastąpił przełom w bojach był akurat 16 sierpnia (kontruderzenie znad Wieprza), ale dzień wcześniej przypadało kościelne święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dodatkowo niedziela... Dlatego datę "cudu" ustalono na 15 sierpnia.
Generał Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który przez miesiąc przebywał w Polsce, dekadę po Bitwie Warszawskiej mówił w Brukseli: "Cud Wisły powiedziano. Cud, czy to znaczy zdarzenie, w którym objawiła się ręka Opatrzności? Nie ja będę temu przeczył, bo podziwiałem, w owym sierpniu r. 1920,. z jaką żarliwością naród polski padał na kolana w kościołach i szedł w procesjach po ulicach Warszawy. A zresztą, czyż przygotowaniem tego drugiego cudu nie był już pierwszy, gdy po wojnie światowej widziało się, pod skrzydłami Orła Białego, zrośnięcie trzech części rozdartych…".
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
Dział Historia od teraz także na Facebooku! Polub nas!