Zbigniew Stonoga organizuje pomoc dla biednych i potrzebujących. Wywołuje jednak przy tym kontrowersje
Zbigniew Stonoga organizuje pomoc dla biednych i potrzebujących. Wywołuje jednak przy tym kontrowersje Fot. YouTube/ZbigniewStonoga

Zbigniew Stonoga ogłosił na Facebooku, że utworzył fundację swojego imienia, za pomocą której będzie pomagał biednym i potrzebującym. Teraz zbiera pieniądze i zachęca ludzi do wpłat na konto. Jest jednak jeden problem – choć biznesmen złożył wniosek, to fundacja wciąż nie została zarejestrowana w KRS. – Czyli de facto według polskiego prawa nie istnieje i nie może posiadać własnego rachunku bankowego. Nie przekazujmy pieniędzy organizacji, o której nic nie wiemy, która nie posiada nr KRS-u – mówi Weronika Czyżewska, ekspertka z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.

REKLAMA
"Kocham drugiego człowieka"
Fundacja im. Zbigniewa Stonogi została zarejestrowana 14 lipca tego roku – taką informację przekazał przedsiębiorca na Facebooku. Jak wytłumaczył, zdecydował się na taki ruch "w związku z ogromną potrzebą wspierania ludzi w ciężkiej sytuacji życiowej". "Musicie wiedzieć, że bardzo kocham drugiego Człowieka nawet tego, który ze mną jedzie w tym głupim, ale możliwym do ogarnięcia internecie" – napisał.
Podał też kilka organizacyjnych szczegółów. Z wpisu można się dowiedzieć, że fundacja nie generuje kosztów i nikt w niej nie pracuje, że prezes zarządu (czyli on) pełni funkcję społecznie, a więc każdy, kogo dotyczyć będzie pomoc, otrzyma 100 proc. zebranych środków.
"Jedynym kosztem prowadzenia fundacji będzie chyba 55 zł za prowadzenie rachunku bankowego i około 800 zł netto za księgowość, ale z uwagi na wpłaconą przeze mnie jako fundatora kwotę starczy jej na kilka lat" – dodał Stonoga, podając następnie numer konta, na które można przelewać środki.
Fundacja (jeszcze) widmo
To, co od początku wzbudziło wątpliwość części internautów, to fakt, że Stonoga nie podał numeru KRS fundacji swojego imienia, a organizacji nie można znaleźć w rejestrze - wygląda to tak, jakby nie istniała. Jak twierdzą ci krytyczni wobec jego działalności, biznesmen kasował też komentarze na Facebooku z prośbami o podanie KRS-u.
"Co najważniejsze, nie został pokazany akt fundacyjny, który zakłada na co będą przeznaczane pieniądze zebrane przez organizacje, a to oznacza że za każdą waszą wpłatę Zbigniew Stonoga może sobie kupić pół litra czystej, paczkę papierosków albo nowy telefon, żeby dzwonić do złodziejów z Wiejskiej" – przekonuje użytkownik Wykop.pl, który opisał wątpliwości wokół fundacji.
"Stanowczo odradzam wpłaty na rzekomą Fundację Imienia Zbigniewa Stonogi, gdyż Stonoga nie pokazał żadnych sensownych dowodów istnienia tej organizacji charytatywnej. Jego wpłaty na rzecz potrzebujących (co mu się chwali) dokonuje z prywatnego konta, jako osoba prywatna" – podsumowuje.
logo
O tym, że fundacja Stonogi może nie istnieć, napisał m.in. użytkownik portalu Wykop.pl. Bez skutku próbował wyszukać fundację w rejestrze Fot. wykop.pl/artykul/2671369/fundacja-imienia-zbigniewa-stonogi-nie-istnieje/
A co na to sam zainteresowany? – Fundacja istnieje. Jak pan składa wniosek do KRS o rejestrację spółki czy fundacji, czyni pan to na podstawie aktu założycielskiego, czyli w przypadku fundacji protokołu z jej utworzenia. Nie jest moją winą, że sąd rejestrowy rejestruje takie rzeczy w miesiąc, dwa, trzy – odpowiada w rozmowie z naTemat.
Opisuje też procedurę, którą wypełnił. – Po złożeniu wniosku do KRS z dokumentami, czyli protokołem założycielskim i potwierdzonym przez sąd wnioskiem, człowiek udaje się do banku i zakłada rachunek, który nazywa się rachunkiem organizacji. Tak jest w tym przypadku – stwierdza.
Stonoga wysłał do naTemat dwie strony wniosku o rejestrację fundacji. Potwierdzają one, że 10 lipca tego roku do biura podawczego KRS wpłynął wniosek o zarejestrowanie Fundacji im. Zbigniewa Stonogi.
"Nie przekazujmy pieniędzy"
Tyle że to nie rozwiązuje problemu. Według Weroniki Czyżewskiej, ekspertki z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, Stonoga myli się mówiąc, że fundacja istnieje. – Zgodnie z Art.7 Ustawy o Fundacjach, Fundacja podlega obowiązkowi wpisu do KRS i dopiero z chwilą uzyskania numeru KRS uzyskuje osobowość prawną, czyli wcześniej de facto nie istnieje i nie ma majątku, który mogłaby pomnażać – komentuje moja rozmówczyni.
Weronika Czyżewska

Fundacje mogą przyjmować darowizny na swoje cele statutowe, które są jasno określone w statucie organizacji, a tym samym widnieją w KRS jako cele działania fundacji. W tym wypadku nie wiemy czym dokładnie powołana organizacja się zajmuje, ponieważ na ten moment nie widnieje w KRS-ie.

Czyżewska podkreśla, że takie okoliczności powinny być "konkretnym sygnałem", dla osób, które chcą przekazać pieniądze. Radzi, by nie przekazywać środków organizacji, która jeszcze nawet nie została zarejestrowana. – Dowiedzmy się najpierw, czym się zajmuje, jak działa. Najlepiej wejść na jej stronę internetową, zobaczyć sprawozdania z działalności z ubiegłych lat lub skontaktować się z nią bezpośrednio – mówi.
Krytykuje także samego Stonogę. Jej zdaniem nieetyczne jest zbieranie pieniędzy od obywateli bez załatwienia podstaw formalnych. – Bo jak może mieć konto bankowe podmiot-fundacja, która według KRS-u nie istnieje? W ten sposób powstaje szara strefa, nad którą nie ma kontroli, bo nie można sprawdzić ile dana 'fundacja' pieniędzy i na jaki cel zebrała, ilu osobom i w jaki sposób pomogła – podkreśla.
Stonoga jednak się nie zraża. Jego "fundacja' przeprowadziła już dwie zbiórki. Pierwszą na pomoc dla Heleny Paproty z Woli Blizackiej, której dom spłonął od uderzenia piorunu. Zebrano 1500 złotych, a biznesmen nagrał filmik, na którym pokazuje, jak przelewa pieniądze na konto potrzebującej. W ramach drugiej zebrano 2 tys. złotych dla chorego na raka chłopca, który wymaga kosztownej operacji.

Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl