
Zbigniew Stonoga ogłosił na Facebooku, że utworzył fundację swojego imienia, za pomocą której będzie pomagał biednym i potrzebującym. Teraz zbiera pieniądze i zachęca ludzi do wpłat na konto. Jest jednak jeden problem – choć biznesmen złożył wniosek, to fundacja wciąż nie została zarejestrowana w KRS. – Czyli de facto według polskiego prawa nie istnieje i nie może posiadać własnego rachunku bankowego. Nie przekazujmy pieniędzy organizacji, o której nic nie wiemy, która nie posiada nr KRS-u – mówi Weronika Czyżewska, ekspertka z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
Fundacja im. Zbigniewa Stonogi została zarejestrowana 14 lipca tego roku – taką informację przekazał przedsiębiorca na Facebooku. Jak wytłumaczył, zdecydował się na taki ruch "w związku z ogromną potrzebą wspierania ludzi w ciężkiej sytuacji życiowej". "Musicie wiedzieć, że bardzo kocham drugiego Człowieka nawet tego, który ze mną jedzie w tym głupim, ale możliwym do ogarnięcia internecie" – napisał.
To, co od początku wzbudziło wątpliwość części internautów, to fakt, że Stonoga nie podał numeru KRS fundacji swojego imienia, a organizacji nie można znaleźć w rejestrze - wygląda to tak, jakby nie istniała. Jak twierdzą ci krytyczni wobec jego działalności, biznesmen kasował też komentarze na Facebooku z prośbami o podanie KRS-u.
Tyle że to nie rozwiązuje problemu. Według Weroniki Czyżewskiej, ekspertki z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, Stonoga myli się mówiąc, że fundacja istnieje. – Zgodnie z Art.7 Ustawy o Fundacjach, Fundacja podlega obowiązkowi wpisu do KRS i dopiero z chwilą uzyskania numeru KRS uzyskuje osobowość prawną, czyli wcześniej de facto nie istnieje i nie ma majątku, który mogłaby pomnażać – komentuje moja rozmówczyni.
Fundacje mogą przyjmować darowizny na swoje cele statutowe, które są jasno określone w statucie organizacji, a tym samym widnieją w KRS jako cele działania fundacji. W tym wypadku nie wiemy czym dokładnie powołana organizacja się zajmuje, ponieważ na ten moment nie widnieje w KRS-ie.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl
