Socjolog, filozof, marksista, ma teorię na wszystko. Demaskuje, odkrywa ukryte sensy. Jest charyzmatyczny i energiczny. Ma pomysł, jak powinna wyglądać poprawność polityczna. Bo ta, z którą mamy do czynienia współcześnie, jest gorsza od totalitaryzmu. Opowiedział o nim w krótkim wykładzie dla portalu "Big Think".
Miły szef skuteczny, ale zły
– Nie mam nic przeciwko temu, że twój szef dobrze cię traktuje – wyjaśnia na początku swojego wywodu filozof. – Problem polega na tym, że to nie tylko przysłania prawdziwe relacje władzy, ale stwarza też szereg innych trudności – dodaje.
Problemem według filozofa jest m.in. to, że dużo łatwiej o bunt i niezgodę przeciwko władzy. Tej silnej i złej. Nikt z pewnością przecież nie będzie miał do nas pretensji, o to, że protestujemy przeciwko złemu szefowi. Gorzej jeśli władza, o której wspomina uczony, jest "miła". Wówczas mamy opory przed wyrażaniem swojej niezgody, ponieważ sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że czasem ten bunt jest potrzebny również w tym przypadku.
– Jak masz przyjaznego szefa, który obejmując cię mówi, jak to świetnie było spędzić wieczór z tobą i twoją dziewczyną, protest wydaje się być niegrzeczny– wyjaśnia słoweński naukowiec.
Wyjaśnia to głębiej na przykładzie historii z życia wziętej. Podobna sytuacja ma miejsce, kiedy rodzic każe nam odwiedzić babcię. Wmawiają nam, że to nasz obowiązek, ale takie nagabywanie budzi nasz naturalny opór. Zupełnie inaczej dzieje się, kiedy rodzic przypomni nam, że babcia nas kocha i od nas zależy, czy odwiedziny staruszkę, której na nas zależy. Taka argumentacja skutkuje zmianą nastawienia - początkowa niechęć znika, a my chcemy babcię odwiedzić.
Pierwszy z przytoczonych sposobów argumentacji przedstawia wizję władzy totalitarnej. Druga wersja to według filozofa paradygmat nowoczesnej, liberalnej władzy.
– To moja wersja totalitaryzmu - nie „nie obchodzi mnie co myślisz - po prostu zrób to”, bo to jest tradycyjny autorytaryzm. Totalitarna formuła, na zasadzie "wiem lepiej czego chcesz". Może się wydawać, że zmuszam cię do tego, ale ja po prostu sprawiam, że robisz to, czego chcesz zanim ty sam o tym pomyślisz. W tym sensie jestem przerażony tą nową kulturą ekspertów, gdzie nakaz jest po prostu zwykłym, neutralnym zdaniem – mówi Žižek.
Oswoić rasizm
Problemem władzy oprócz tego, że źle odnosi się do swoich podopiecznych jest to, że nie odczarowuje zła. Uczony przytacza historię, która pokazuje, jak powinno się radzić sobie z rasizmem i innymi przejawami dyskryminacji.
– Raz brałem udział w wywiadzie, podczas którego zapytano mnie jak reagować na rasizm. Oczywiście żarty rasistowskie mogą być ekstremalnie obraźliwe, upokarzające itp. Ale rozwiązaniem jest stworzenie atmosfery albo praktykowanie tych żartów w taki sposób, aby funkcjonowały na zasadzie trochę nieprzyzwoitego kontaktu, który stworzy bliskość między nami – wyjaśnia.
Chodzi mu o to, że ludzie powinni wiedzieć, że żartowanie z samych siebie zbliża. Tak nawiązuje się bliskość między ludźmi. Władza natomiast odnosi się do zakazu, stwarza sytuację, w której wszystko jest niepoprawne politycznie.
– Pamiętam, że jako młody człowiek, kiedy spotykałem ludzi również pochodzących z krajów byłej Jugosławii, Serbów, Chorwatów, Bośniaków, zawsze podczas rozmów opowiadaliśmy sobie brzydkie żarty o sobie. Konkurowaliśmy nawet, kto opowie brzydszy żart. To były nieprzyzwoite i rasistowskie żarty. Ale efektem było wspaniałe uczucie obscenicznej solidarności – wspomina socjolog.
Samodyscyplina, która wszystko niszczy
– To jest mój problem z poprawnością polityczną. To forma samodyscypliny, która nie pozwala na pokonanie rasizmu. To tylko opresyjny, kontrolowany rasizm. Kiedyś w księgarni podpisywałem moje książki. Przyszło dwóch czarnych gości, Afroamerykanów - chociaż nie lubię tego określenia. Tego pierwszego też nie, z wiadomych przyczyn, bo może powodować jeszcze większy rasizm. Nie mogłem powstrzymać się od rasistowskiego żartu. Powiedziałem, że nie wiem, która książka jest dla kogo, bo oboje są czarni. Wiecie, wy, czarni, tak jak żółci wyglądacie tak samo. Odpowiedzieli, że mogę nazywać ich czarnuchami, bo żart nas zbliżył – podaje przykład Zizek.
Naukowiec twierdzi, że to, co ogranicza ludzi, to szacunek na siłę, który utrudnia prawdziwy kontakt między nami. I tego brakuje mu w poprawności politycznej. Nie można zatracić naturalności w kontaktach między ludźmi i władzą. Poprawność polityczna jest zbyt serio i odgradza murem ludzi od władzy.