![Fot. [url=https://commons.wikimedia.org/wiki/User:Wikimol]Wikimol[/url] / [url=http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/]CC–BY–SA[/url]](https://m.natemat.pl/a009cba91eea749e16196b86438d623d,360,0,0,0.jpg)
Proces rekrutacyjny rozpoczyna się tradycyjnie: od złożenia stosownego podania do zarządu TOPR. Uprzejma prośba to jednak nie wszystko – załączyć należy wykaz naszej działalności górskiej („przebyte szlaki, dokonania wspinaczkowe i narciarskie”) oraz pisemne potwierdzenia naszej kandydatury uzyskane od dwóch innych ratowników.
Ochotnik czy pracownik – o tym, że jest się TOPR-owcem nie można zapominać, zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o tężyznę fizyczną. To, że ratownicy spędzają dzień patrolując górskie szlaki i nagrywając filmiki instruktarzowe dla co mniej przezornych turystów, jest tylko wyobrażeniem nieznających realiów mieszczuchów. – Nasza praca polega na czekaniu. Gdybyśmy nie ćwiczyli poza pracą, bylibyśmy pasibrzuchami – stwierdza samokrytycznie Maciata. – Jesteśmy jak strażacy, czekamy na wezwanie. Musimy być w gotowości, żeby stawić się w określonym miejscu i w konkretnym czasie. Poza tym „leniuchujemy” – podsumowuje żartobliwie ratownik, dodając, że do dyspozycji TOPR-owców znajduje się ścianka wspinaczkowa i siłownia. Poza tym każdy z nich musi być aktywny na własną rękę.
Ludzie zlitujcie się:
– prognozy się sprawdzają
– jak grzmi w oddali, to zaraz będzie burza i będzie padał deszcz, nie minie nas, nie przejdzie bokiem, a piorun może nas porazić
– jak spadnie deszcz, robi się ślisko i można spaść w przepaść i się zabić
– w górach warunki pogodowe zmieniają się błyskawicznie, w pogodny dzień może przyjść mgła
– jak przyjdzie mgła, to nic nie widać i można zabłądzić
– jak jest noc, to robi się ciemno i zimno
– gdy miną godziny popołudniowe, to czas zawracać, a nie przeć bezmyślnie dalej
– śmigłowiec nie lata we mgle i w nocy
– ratownicy nie są supermenami, którzy w momencie zawiadomienia teleportują się obok was
Ludzie zlitujcie się, dajcie nam szansę was uratować !!!!" Czytaj więcej
Samodyscyplina samodyscypliną, ale musi przecież być też ktoś, kto nieustraszonego TOPR-owca przypilnuje, żeby mu brzuch za bardzo nie urósł i przywoła do porządku, kiedy pokłady miłości do niefrasobliwych turystów będą na wyczerpaniu. Rodzina? Ciężki temat, bo trudno znaleźć kogoś, kto tryb pracy ratownika górskiego zaakceptuje i będzie żył w ciągłym napięciu i lęku o jego bezpieczeństwo. – Najlepsze partnerki to córki innych ratowników – twierdzi Maciata. Bo po ciszy zawsze następuje burza. – Trzeba się liczyć, że w końcu zdarzy się „tąpnięcie”: wypadek, śmierć ratowników. Wtedy przychodzi myśl, że skoro tamci zginęli, to mój partner przecież też może – tłumaczy.
Artykuł powstał we współpracy z marką ŠKODA.