Nic tak nie działa na wyobraźnię jak niska cena. A te, przynajmniej w stolicy i dużych miastach są dziś na tyle zaporowe, że wystarczy rzucić hasło o mieszkaniu poniżej 180 tys. zł, a wszystkim od razu świecą się oczy. Tak właśnie działają na nas mikrokawalerki, które coraz częściej pojawiają się w ofertach polskich deweloperów. Tylko czy w 14-metrowym mieszkaniu da się żyć?
– Jeszcze dziś podpiszemy kilka umów z pierwszymi klientami – chwali się przedstawiciel Dantexu, który w środę rozpoczął budowę bloku z mikrokawalerkami w Warszawie. Zainteresowanie jest tak duże, że ludzie kupują "dziurę w ziemi", choć wydawało się, że te czasy dawno minęły. – Zakończenie inwestycji planujemy w drugim kwartale 2017 roku – mówi nam Przemysław Sacha.
Wszystko się da. Gdy trzeba, człowiek zdrzemnie się na karimacie. Ba, nawet i na podłodze. Najwyżej dorobi się wilka, albo następnego dnia będzie chodził połamany. W końcu nie robi tego na co dzień. I właśnie dla osób, które nie robią tego na co dzień, czyli nie mieszkają w mieszkaniu w pełnym znaczeniu tego słowa, może się nadać mikrokawalerka. – Pojawia się coś, co neguje wszystkie standardy architektoniczne – mówi Marcin Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse.
Dla menadżera, pilota, studenta
Kilkunastometrowe mieszkania są świetnym, idealnym wręcz rozwiązaniem dla tych, którzy potrzebują się w nich przespać, a nie spędzać w domu wieczory czy weekendy. – To nie są mieszkania dla wszystkich. Kierujemy je do osób, które będą mieszkały w nich okresowo lub traktowały jako inwestycje. To alternatywa dla hotelu – mówi Przemysław Sacha.
– To mieszkanie dla pilota, który ma dwa dni wolnego między kolejnymi rejsami – mówi Marcin Jańczuk. Jego zdaniem, może się w nim odnaleźć także singiel, który przebywa w domu wyłącznie wieczorem, a lokum służy mu do przenocowania. – Te powierzchnie są naprawdę małe – podkreśla. Bo małe mieszkanie, ma powierzchnię 19 - 20 metrów, a przy tej skali, 4 metry to ogromna różnica. To nie jest kawalerka, raczej substytut hotelu.
Mikrokawalerki to oferta dobra dla firm, które mogą kupić mieszkanie dla swoich pracowników. Może w niej mieszkać menadżer, może nie wysokiego ale średniego szczebla, który przyjeżdża do danego miasta na szkolenie. Firma oszczędza w ten sposób na wynajmowaniu drogiego hotelu. Bez wątpienia, po mikrokawalerki zgłoszą się też studenci.
Kim są osoby, które ustawiły się w kolejce po mikrokawalerke? To ludzie z gotówką, które chcą zainteresować pieniądze w produkty alternatywne do obligacji, lokat czy też giełdy. Nie są to na pewno kolejni frankowicze. – To zdecydowanie osoby, które mają pieniądze na zakup – mówi Sacha. Cena metra 14-metrowej mikrokawalerki to 9900 netto. Do zapłaty w gotówce doliczając VAT jest 176 tys. zł. Bardzo istotne jednak, że są to ceny już z wykończeniem i wyposażeniem, a VAT można odliczyć.
Czy warto wziąć kredyt?
Kiedy łatwo można było dostać kredyt we franku, wiele osób kupowało małe mieszkania w nadziei, że za jakiś czas przeprowadzi się do nieco większych. Później zaś okazało się, że ta grupa kredytobiorców jest przyblokowana. Niektórzy plują sobie w brodę, że nie kupili mieszkania dwupokojowego zamiast kawalerki. Teraz zostali w kawalerce która nie odpowiada już ich potrzebom.
Mikrokawalerkę najbardziej opłaca się kupić oczywiście za gotówkę, a kwota do zapłaty jest realna do zgromadzenia. A gdybyśmy chcieli kupić ją na kredyt? Zaciągając jakikolwiek kredyt hipoteczny należy pamiętać, że standardowo należy wnieść przynajmniej 10-procentowy wkład własny. Zatem bank skredytuje tylko 90 proc. wartości nieruchomości - w przypadku mikrokawalerki o wartości 172 000 zł będzie to 154 800 zł.
Jak wynika z danych Comperia.pl, obecnie średnia rata kredytu hipotecznego na 154 800 zł na 30 lat wynosi ok. 750 zł. Gdyby spłatę kredytu rozłożyć na 10 lat, rata podskoczyłaby do ok. 1580 zł. Oczywiście te 1580 zł to średnia rynkowa, znajdą się oferty z ratami wyższymi lub niższymi nawet o 50 zł i więcej.
– To co mogę doradzić, to w miarę możliwości wybrać krótki okres spłaty. W przypadku kredytu 30-letniego odda się bankowi niemal 270 tys. zł, czyli ok. 115 tys. zł więcej niż się pożyczyło. Zaciągając kredyt na 10 lat bank ma dużo mniej czasu na zarabianie na odsetkach, więc łącznie kredyt będzie kosztował "tylko" ok. 35 tys. zł.– mówi Mikołaj Fidziński analityk Comperia.pl.
Musi być klimat
Jeśli decydujemy się na zakup połowy mieszkania, to najczęściej zamierzamy spędzać w nim pół tygodnia. Ale mieszkania, choć małe, są w pełni funkcjonalne. – Jest wszystko co potrzebne, choć zminiaturyzowane. Aneks kuchenny ze zlewozmywakiem, lodówką, okapem, blatem roboczym. W łazience zaś jest sedes i prysznic – opisuje przedstawiciel dewelopera.
Jak poradzić sobie z życiem w tak mały lokum? Trzeba z niego wyjść. Projektanci inwestycji myślą o tym, aby stworzyć miejsca dla społeczności zamieszkującej mikrokawalerki. Na warszawskiej Woli będą lokale gastronomiczne, pralnia, czy bar. – Czasem tworzy się wspólne enklawy, czy kluby, gdzie można wspólnie przyrządzić posiłek i spędzić czas – mówi Marcin Jańczuk.
Przedstawiciel agencji nieruchomości prognozuje, że powodzenie mikroapartamentów w dużej mierze zależeć będzie od klimatu, jaki wytworzy się w tego typu inwestycjach. – Zauważmy, że wiele osób korzysta z hosteli nie tylko z uwagi na niższą cenę, ale właśnie dlatego, że jest tam specyficzny klimat i można tam spotkać ludzi podobnych do siebie. To grono osób wyznających podobne wartości – mówi Jańczuk.
Pojawienie się na polskim rynku nowoczesnych mikrokawalerek jest bez wątpienia odpowiedzią na potrzeby rynku. Warto jednak dziesięć razy się zastanowić, czy rzeczywiście stać nas na zakup tak małego mieszkania, a za kilka lat szukać większego, często niewiele droższego.