Premier Ewa Kopacz oczekuje, że zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę referendum zostanie rozszerzone o pytania zgłaszane przez inne środowiska polityczne. – Polska nie jest państwem jednej partii – podkreśliła Kopacz.
Podczas piątkowej konferencji prasowej premier przyznała, że jest rozczarowana postawą prezydenta Dudy, który zaproponował, by w połączonym z październikowymi wyborami parlamentarnymi referendum zapytać wyłącznie o kwestie zgłaszane przez PiS i związane z nim środowiska – wiek emerytalny, obowiązek szkolny sześciolatków oraz Lasy Państwowe.
– Jeśli Andrzej Duda chce być prezydentem wszystkich Polaków, to musi brać pod uwagę głosy tych, którzy na niego nie głosowali – powiedziała Kopacz, dodając, że ani ona, ani PO nie kwestionują legalności wyników wyborów prezydenckich.
– Dzisiaj chcę zadeklarować, że wszyscy ci, którzy na niego nie głosowali, uznają jego prezydenturę za legalną. Szanujemy ten wybór obywateli. Mało tego, nie kwestionujemy legalności tego wyboru, uznajemy prezydenta Dudę za naszego, polskiego prezydenta – dodała premier.
Szefowa rządu przypomniała, że Duda powiedział w swoim orędziu, iż chce być prezydentem wszystkich obywateli. Premier życzyła mu wówczas, by tak właśnie było. Jej zdaniem referendalna propozycja Dudy ma jednak charakter partyjny. Dlatego Kopacz czuje się "oszukana".
Kopacz chce rozszerzenia referendum
Premier ma jednak nadzieję, że prezydent zmieni jeszcze stanowisko i uwzględni we wniosku do Senatu sprawy zgłaszane przez inne siły polityczne, np. kwestie finansowania Kościołów, przywilejów związków zawodowych i parlamentarzystów, trwałości programu in vitro oraz poboru do wojska.
Premier wspomniała o poborze, ponieważ – jej zdaniem – rzecznik PiS sugerowała, iż istnieje możliwość powrotu do zasadniczej służby wojskowej.
"Polska nie jest państwem jednej partii" Kopacz proponuje, by sprawa rozszerzenia referendum została przedyskutowana podczas spotkania prezydenta z przedstawicielami różnych partii politycznych.
– Polska nie jest państwem jednej partii. I nie chcę, by kiedykolwiek tak się stało. Liczę, że to moje rozczarowanie, związane z pierwszymi decyzjami pana prezydenta, przerodzi się w pełne uznanie dla polityka, który umie słuchać również tych, którzy na niego nie głosują – powiedziała szefowa rządu.
Na Twitterze głos zabrał zaś prezydent Andrzej Duda.
PiS odpowiada Kopacz
Komentując wystąpienie premier, Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu PiS, stwierdził, że Kopacz powinna była wnioskować o rozszerzenie referendum zarządzonego na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Mastalerek przypomniał, że pod wymienionymi przez prezydenta Dudę kwestiami zebrano wcześniej około 6 mln podpisów. Według niego była to więc inicjatywa obywatelska. – Tutaj klucz był prosty: zebrane podpisy. Nie wiem, jaki był klucz Bronisława Komorowskiego i jego doradców. Dlaczego wtedy pani premier nie wzięła udziału w układaniu pytań? – zapytał Mastalerek.
Poseł wyjaśnił przy okazji, że PiS nie chce wrócić do obowiązkowego poboru. – Powiem jasno. Nie ma możliwości powrotu do obowiązkowej, zasadniczej służby wojskowej. To jest nasze stanowisko – oświadczył Mastalerek.
Marszałek Senatu ma wątpliwości
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz oświadczył natomiast, że ma wątpliwości dotyczące propozycji prezydenta. Jego zdaniem połączenie referendum i wyborów parlamentarnych może wymagać zmiany ustawowej. – To nie jest takie proste od strony formalnej – zaznaczył marszałek.
Jego wątpliwości wiążą się m.in. z wrzucaniem kart wyborczych i karty referendalnej do jednej urny oraz czasem głosowania. Borusewicz przypomniał, że głosowanie referendalne trwa od godziny 06:00 do 22:00. Głosowanie w wyborach parlamentarnych – od 07:00 do 21:00.
Aby wyjaśnić sytuację, Borusewicz zwróci się do Krajowego Biura Wyborczego. Marszałek dodał, że wniosek prezydenta nie wpłynął jeszcze do Senatu. Nieznana jest zatem dokładna treść proponowanych przez Dudę pytań.